Jarzębina
Helena Szymko
wtopiona w krajobraz ruin –
przyciąga wzrok
czerwienią korali
jak młode dziewczę –
ich urokiem się chwali
W cieniu życia
Helena Szymko
Żyjesz w cieniu życia –
w swej ciszy zamknięty
myślą wracasz w przeszłość
w swój zakątek święty
nostalgia to słowo
smutkiem jest owiane
nadal skrywasz w sercu
co było kochane
warto się otworzyć
na chwile przyszłości
bo życie jest piękne
tyle w nim radości
smutek zawsze dręczy
serce skołatane
niszczy radość życia
i to, co ci teraz darowane
trudno jest się przebić
przez umysłu mury
lecz za nimi słońce –
przegoni ciemne chmury
Wiosenny niepokój
Helena Szymko
Czy wiesz kochanie –
tak pięknie dziś było
zbudziłam się rankiem
słońce w okno świeciło
wiosna mnie powitała
jej zapachem powiało
a moje serce
do ciebie wzdychało
moje oczy z radością ją witały
czy to miłość sprawiła że się pojawiła
słychać trel ptaków
pąki drzew rozkwitają
ziemię przystroiła
w mniszek, kaczeńce
tak mocno z podniecenia
zabiło mi serce
swym pojawieniem
burzy wszelki spokój
a w moim sercu –
zasiała niepokój
Rozpadły się uczucia
Helena Szymko
Rozpadły się uczucia – jak Klocki Lego
zagubiła się miłość która wiodła w ołtarze
uległy rozsypce zespolone serca
jak uszkodzone malownicze witraże
serce ach serce – cóżem ci uczynił
żeś się tak nagle dla mnie skurczyło
nie pragniesz nie tulisz, zabrakło ci czułości
którą od ciebie kiedyś tak biło
jak cofnąć czas – odzyskać wszystko
co dawniej tak pięknie lśniło
teraz tylko żal i stek wymówek –
że nie tak przecież, z nami być miało
Morze
Helena Szymko
Morze – ja nigdy się tobą nie znudzę
bo kocham tę dal bez końca
złocistą taflę wody
w porze zachodzącego słońca
nagrzanym piaskiem plaży
srebrzystym fal łoskotem
jak dumnie się pną do góry – spienione
spływają ku brzegu z powrotem
do stóp mych się łaszą jak kocię
delikatnie muskając chłodem
spoglądam w dal przed siebie
ach, kocham tę bezgraniczną przestrzeń
i tę błękitną morską wodę
gdzie horyzont się zlewa z niebem
jakby mu było za mało
tej przestrzeni dali bez końca
więc zapragnął jeszcze dosięgnąć
wieczorem – gwiazd na niebie
o brzasku wschodzącego słońca
W labiryncie życia
Helena Szymko
Kiedy mówisz nieśmiało –
że mnie potrzebujesz
twoje czułe słowa
przekazem skrytych uczuć
tak bardzo spragniona
ciepła i rozkoszy
szczęśliwa zdziwiona
że to ty miłujesz
tak bardzo pragnę
być w twoich ramionach
wyzwól we mnie miły
ukryte namiętności
a dotąd w bierności
tkwiące moje ciało
ulegnie twojej skrywanej miłości
nasącz ambrozją bogów
spragnione chłodne usta
gorącymi pocałunkami
pieść je nieustannie
wtedy mnie opuści
ta przeogromna pustka
pochłonie ją na zawsze –
czar twojej miłości
Nie ma całkiem szczęśliwej miłości
Helena Szymko
Nie ma takiej miłości –
która kochanków nie rani
nie ma takiej miłości
która tęsknotą w gardle nie dławi
miłość – nie zawsze niesie kochankom
radości z kochania
to ciągła tęsknota i ciągłe czekanie
jest też taka miłość
która nigdy spełnić się nie może
i ta jest, najnieszczęśliwszą
bo jest duszy cierpieniem
pozostaje na zawsze
w kochającym sercu ukryta
stając się w nim –
niespełnionym marzeniem
Podaruję Ci
Helena Szymko
Podaruję ci – cały urok nocy
ona otuli cię swoim snem
i uśmiech gwiazd ci podaruję
gwiazdy, mają w sobie dość magicznej mocy
przyfrunę do ciebie na skrzydłach miłości
z powiewem wiatru nocy
i ukażę świat, pełen doskonałości
gdy tylko spojrzysz w nieba oczy
ujrzysz bezkres prawdziwej miłości
to świat niebiański – on zauroczy
twoje serce, pełne wrażliwości
Wracaj mamusiu
Helena Szymko
Dlaczego wszyscy płaczą –
kwiatów tyle wokoło
gdzie spojrzeć płoną znicze
dlaczego nie wracasz mamo
przecież nam obiecałaś
że jutro pomożesz nam w lekcjach
i bawić się z Krzysiem miałaś
wracaj do nas mamusiu
my wszyscy na ciebie czekamy
wracaj i nie zwlekaj
niedługo majówkę mamy
tak smutno nam bez ciebie
zawsze nam radość sprawiałaś
swoim pięknym uśmiechem
i bardzo nas wszystkich kochałaś –
wracaj do nas mamusiu
na pamiątkę ofiar katastrofy
polskiego samolotu
Smoleńsk 10.kwietnia 2010 r.
11 Rocznica katastrofy Smoleńskiej
Helena Szymko
Przewrotny los – życiem kieruje
tak mało znaczymy wobec jego siły
nigdy nie wiadomo, co nas jutro czeka
czy wrak samolotu otuli się płomieniem
czy ciało pochłonie zdradliwa rzeka
śmierć odebrała im wszelkie nadzieje
ziemia wchłonęła ich w swoje łono
wszystkie dziś oczy zaszklone łzami
zraszają kwiaty nad ich szczątkami
Anioł śmierci ramieniem ich otoczył –
długo będą płakały po nich bliskich oczy
Smoleńsk 10.04.2010r.
Z gitarą przez życie
Helena Szymko
Z gitarą idę przez życie –
ona mi wciąż towarzyszką
znam każdej struny dźwięki
miłością nasączone
często smutnej piosenki
ona jest ze mną od zawsze
rozbraja złe nastroje
gdy strun jej dotykam
wybrzmiewa skargi moje
gdy serce radością śpiewa
jestem pełna nadziei
błogość mi duszę zalewa
czasami pęknięta struna
niweczy harmonię brzmienia
jak w życiu – kiedy się
w koszmar zamienia
ratuje mnie wtedy jej dotyk
i strun cichutkie brzmienie
następna piosenka –
jest duszy wyzwoleniem
Akt miłosierdzia
Helena Szymko
Noel – Aniołem dla osieroconych dzieci
otacza opieką przez los pokrzywdzonych
pragnie dzielić strawę i bochenki chleba
niwelując smutek w ich dziecięcych oczach
pragnie w nich wykrzesać choć iskrę radości
z bezsilnością, nędzą tego świata się mierzy
jak świetlista Jutrznia rozjaśnia mrok światłem
w szarych sierocińcach umieszczonych dzieci
zasiewa nadzieję w okaleczonych umysłach
budząc z otępienia – rozdaje serca dary
z miłości do Boga do swego bliźniego
swoim poświęceniem, sercem pełnym wiary
resztką swego tchnienia chce je uszczęśliwić
wymazać z ich życia chociaż część koszmaru
służebnica Pańska duchem swoim czysta – Noel
jak Anioł Stróż będzie wciąż czuwała
w szarych sierocińcach przy dziecięcych łóżkach
Jeszcze nie czas
Helena Szymko
Jeszcze nie czas – by strugi łez
po twarzy nam spływały
jesień życia wciąż kwitnie
mimozą i wrzosami
tyle jeszcze dni miesięcy
nawet lat przed nami
serce – jak dawniej łaknie miłości
krew burzy się w żyłach
a dusza, wciąż pełna życia
choć włosy srebrzą się w słońcu
niepohamowane pragnie istnienia
i czerpanie z życia radości
Przemijanie
Helena Szymko
Czasu zatrzymać się nie da –
przecieka jak woda przez palce
nie można go też oszukać
zwyciężyć z nim w żadnej walce
zmienia nas jak metamorfoza
bez naszej zgody i woli
nieważne że się wzbraniamy
że styrane życiem ciało boli
niedościgniony jak Olimpijczyk
zwycięża na wszystkich metach
naznaczając piętnem przemijania –
cały nasz wizerunek zmienia
Wielkanoc
Helena Szymko
Wiosna nas powitała – wierzbowe bazie
ozdobą wielkanocnej palmy
wiosenne kwiaty ku słońcu zerkają
na Wielkanocnych Świąt oczekiwanie
wypieki makowców bab i kołaczy
barwnych pisanek misterne malowanie
pięknie przybrana w koszyczku święconka
i sute świąteczne rodzinne śniadanie
Wielkanoc to czas – Zmartwychwstania Pańskiego
śpiewajmy mu Alleluja, weselmy się dnia owego
bo On przecież jest miłością
odkupicielem naszych grzechów
Synem Bożym – zbawicielem ludu swojego
Życzę Wam zdrowych, radosnych i spokojnych Świąt Wielkanocnych…Wesołego Alleluja.
Muzyka pierwiosnka
Helena Szymko
Zaczarowana muzyka pierwiosnka –
wiosennym natchnieniem rozbrzmiewa
z podmuchem wiatru się unosi
wiatr pierwszych kwiatów woń rozwiewa
tak lekko jest wtedy na duszy
gdy wszystko wokół się zieleni
kos zagwiżdże na drzewie
słowik w gnieździe zaśpiewa
gdy promień słońca zatańczy na włosach
klekot bocianów usłyszysz w oddali
radosny uśmiech dziecka, przechodnia
wiosna każdego potrafi wzruszyć
tak świeża i radosna – przywdziewa
z każdym dniem piękniejszą szatę
do spacerów nas skłania by obserwować
jej działania, urokiem raczy nasze serca –
cudowny wpływ ma na nas wiosna
Pozwól mi
Helena Szymko
Tak bardzo pragnę ci ofiarować –
coś cieplutkiego, co w sercu schowasz
małą iskierkę co pożar wywoła
by żywot chłodu był krótki
radość i piękno kwitły dookoła
rozwiały serca smutki
po co przemierzać samotnie drogę
szukając szczęścia radości
pozwól – że ja ci w tym pomogę
mam jeszcze w sobie dość miłości
mogę cię jeszcze zauroczyć
by radością nam dni upływały
popatrz mi tylko głęboko w oczy
wiatry – łzy rozwiały
Kolec Róży
Helena Szymko
Życie – jak bezmyślnie zerwana na rabacie róża
zaledwie kilkanaście wiosen tylko
choroba trawiąca zbolałe ciało
a gdzie radość z doznań cudownych przeżyć
gdy lic przerażająca bladość
oczekiwanie na tą która czyha w ciemności
pachnąca do niedawna młodością Róża
pęka u nasady rozkwitającego kwiatu
zamiast dożyć lat dojrzałości
cieszyć się darem młodego istnienia
dobiega kresu już w połowie drogi
zabrakło swobody ruchu, wolności ciała
by uciec przed tą – która
osaczyć jej słaby oddech by chciała
każde ukłucie ból potęguje
kropelką czerwieni znaczy
ślad istnienia i kres młodej Róży
która gubi swe płatki –
chociaż tak bardzo życie miłuje