Archeolog – jest jak kret
toczący podziemne korytarze
kopie szukając śladów przeszłości
czasem znajduje rozbite skorupy
kawałki pradawnych kości
przedmioty przez rdzę wyżarte
układa je w całość zachwyca się nimi
bywa że mają ogromną wartość –
lub są po prostu nic nie warte
Archiwum kategorii: Helena Szymko
Zapach jesieni
Jesienią zapachniało dni w słońcu się złocą –
przyroda barwami maluje widoki
tęsknota za czymś niesie oczy zaszły łzami
a jesienna pani uśmiech śle uroczy
w kwiecisty wianek przystroiła głowę
barwi odcieniami spadające liście
ramiona szalem z mgiełki osłoniła
jej rudawe włosy rozwiały wiatry
nitki babiego lata w nie wplątały
fioletami wrzosów ma przetkaną szatę
czerwienią jarzębin chce nas zauroczyć
jesiennym blaskiem cała promienieje
wprawiając w zachwyt ciepłymi barwami
złoto ruda pani wszystkich zadziwiła –
jej złocista szata w promieniach słońca się mieni
Grzybobranie
Jesienny czas zaprasza nas w las
bo wysyp grzybów – każdy je zbiera
podgrzybki borowiki i rydze
to najlepszy na grzybobranie czas
najwięcej się mnożą po deszczu
bo deszcz je czule dopieszcza
zaś widoczne są gdy gra cicha muzyka
same wskakują nam do koszyka
choć w lesie panuje pozorna cisza
na drzewach wciąż trele słychać
odzywa się echo z daleka
dzięcioł w drzewo zastuka
komar nad sadzawką zabzyka
te uczestnictwo leśnych mieszkańców –
to wybrzmiewająca przyrodą muzyka
Pragnę
Pragnę – otulić się Tobą
jak gwiezdnym woalem
przez wróżki nocy utkanym
poczuć Twój oddech
pachnący miłością
usłyszeć szept ukochany
by wypełnił mą duszę
słodkich słów dźwiękiem
wymazał z niej pustkę
szarej codzienności
byś trwała przy mnie
w bogactwie i biedzie
nie tylko w snach się jawiła
patrzyła na mnie
zawsze z czułością –
nigdy chłodem nie była
Podróż w nieznane
Podróż w nieznane
Helena Szymko
Tak często odchodzą ludzie –
pozostawiając po sobie pustkę
i ślad swojej egzystencji
są pośród nich poeci
piszą o życiu miłości
dodając wersom woni kwiatów
lub zraszają je łzami
ludzie o wrażliwym sercu
i bujnej wyobraźni
to nic że bujają w obłokach
kochają świat fantazji
to właśnie oni – z szarości dnia codziennego
wydobywają barwy życia
a kiedy zabraknie ich między nami
pozostanie po nich trwały ślad
w ich twórczości którą czytamy
śmierć to droga w nieznane
nie znamy swego przeznaczenia
jest tylko jedyna pewność –
że wszystkich jednako utuli ziemia
Pamiętaj
Gdy los jedno z nas na wieczność zabierze –
nieważne że dusza niewierna
ja proszę cię miła odmawiaj za mnie pacierze
by twoja modlitwa wysłuchaną była
może jej siła chronić mnie będzie
z pokorą będę przez ciernie kroczył
będziesz mi światłem prowadzącym w mroku
może dostąpię miłosierdzia łaski
i Pan otworzy dla mnie wrota nieba
lecz nim to się stanie –
mojej duszy wybaczenia trzeba
Szept miłości
Trudno jest miłość – wyrazić słowami
ona jest ponad wszystko
otacza nas zewsząd
jak cudowny aromat
unosi się nad nami
próbując przekazać nam
mową kwiatów –
otaczającą przyrodą
życzliwością bliźniego
że zawsze jest w pobliżu
wystarczy tylko
rozglądnąć się dyskretnie
otworzyć przed nią serce
a ona na ucho –
kocham cię szepnie
To my jesteśmy solą ziemi
To my jesteśmy solą ziemi
Helena Szymko
To my jesteśmy solą tej ziemi –
ta ziemia jest naszą ostoją
co roku przyroda budzi się ze snu
i miesiąc kwiecień się zazieleni
wiosenne barwy ubarwią ziemię
życie popłynie znów własnym torem
my wciąż dążymy do przetrwania
pomimo nieszczęść i ludzkiej niedoli
jesteśmy gotowi do dalszej wędrówki
dopóki będzie istniało życie
ludzkość pozostanie – solą tej ziemi
Zagubiona miłość
Zagubiona miłość
Helena Szymko
Zagubiła się miłość –
w zakamarkach uśpionego miasta
błąka się po nim
szukając najwłaściwszej z dróg
biciem serca ją wołam – może usłyszy
odnajdzie drogę
do ust spragnionych i serca chłodu
na dnie jego wnętrza
samotność smutek i brak nadziei
pochłaniają mnie jak marny pyłek
tak niewidzialna
bez osobowości – zanikam
pozbawiona nadziei ciepła i miłości
nie mogąc się pozbyć –
otaczającej mnie pustki
i serca chłodu
Zatrzymaj mnie
Poezja miniaturowa
Pele
W magicznym lesie
W magicznym lesie
Helena Szymko
Jest takie miejsce w magicznym lesie
gdzie Elfów śpiew
wiaterek niesie
a powietrze tańcząc pnie się w górę
tworząc z barwnych
kwiatów ażurek
chodzę i czuję tę sferę lasu
obserwując wokół
magii zdarzenia
ty stresy moje Elfie wykasuj
bym oczyszczona w tanecznym wirze
doznała umysłu wyciszenia
i tak krążę wokół
magicznego drzewa
muskając kory jak struny w lirze
gdzie liść z liściem
tańcząc się zlewa
a echo co pieśń lasu niesie
czaruje wszystkich –
w magicznym lesie
Hades
Dotąd nikomu się nie udało –
opuścić krainy zmarłych
Orfeuszowi tę szansę dano
zachwycił Erynie piękną muzyką
za jego muzykę uwolnić ją obiecano
wyprowadził ją Hermes z krainy śmierci
by zwrócić ją mężowi
Orfeusz niepomny bogiń przestrodze
obejrzał się za siebie
zniweczył przywilej uwolnienia żony
zapłacił za to srodze – powrotem
Eurydyki do krainy zmarłych
skąd nie ma już powrotu
Jesteś uosobieniem Anioła
Jesteś uosobieniem Anioła
Helena Szymko
Stoisz – pośrodku tęczy w deszczu skąpana
lśnisz cała perlistymi kroplami pokryta
twoja dusza przejrzysta
porannym deszczem obmyta
stała się wcieleniem czystości Anioła
który strzeże wrót ludzkiej niewinności
jesteś – nieziemską miłością
niedoścignionym pragnieniem
ukrytym w nieskończoności
Nie oczekuję wiele
Nie oczekuję wiele
Helena Szymko
Nie oczekuję zbyt wiele –
prócz przyjaźni serca szczerego
twojej dłoni w potrzebie
by smutek dnia rozpraszała
kropelkę ciepełka uczuć
by życie barwy nabrało
uśmiech twarz rozjaśniał
i szczęście nie opuszczało
cokolwiek byś ofiarował
to dla mnie bardzo wiele
bo wiem że jesteś obok
i jestem dla ciebie ważna
bo jesteś – mym przyjacielem
Spalone mosty
Pozostawiłam za sobą –
spalone mosty
droga powrotu już nieistotna
to co nas łączyło
istnieć przestało
niewiele już wspomnień
po tobie pozostało
jeszcze tylko twój zapach
pozostał w ukryciu
on mi przypomina
tamte wspólne chwile
ale i on już stopniowo zanika
wszystko co nas łączyło
dawno już minęło –
w pustkę się zmieniło
Przymierze
Istota człowieka
Istota człowieka
Helena Szymko
Samotnie błąkasz się w tłumie –
z nadzieją że gdzieś w jego głębi
znajdzie się ktoś kto cię zrozumie
że inna podobna tobie istota
też szuka przyjaciela
spragniona przyjaźni i jego ciepła
pragnie swoje serce przed nim otwierać
tak trudno zrozumieć drugiego człowieka
przeniknąć głębię jego duszy
poznać przesłanki jakie nim kierują
co niszczy go a co wzrusza
człowiek wciąż niezgłębioną tajemnicą
każdy z innej gliny ulepiony
jeden radosny na życie otwarty
inny murem kompleksów otoczony
a gdy już spotka swoją bratnią duszę
otwiera się przed nią z sercem na dłoni
jakby na nowo do życia stworzony
już nie samotny – tylko we dwoje
szczęściem przyjaźni upojony
Jesień
Pozostań z nami Złota Pani –
daj nacieszyć się barwami
ukazując swoje wdzięki
zdobić będziesz krajobrazy
jakby malarz wymalował
najpiękniejsze twe obrazy
nie kryj się złota jesieni
pozwól nam cieszyć się sobą
zatańcz w swojej barwnej szacie
byśmy mogli cię wspominać
po upalnym pięknym lecie
zatańczymy razem z tobą
w blasku słońca obereczka
pod butami suche liście
a wiatr – będzie tańczył z nami
i wywijał zamaszyście
po ogrodach i po polach
rozdmuchując barwne liście