Archiwum kategorii: Krzysztof Rębowski

Jesienne zauroczenie

Jesienne zauroczenie
Krzysztof Rębowski

Nie uciekaj z mojego ogrodu
a przynajmniej jeszcze nie teraz
piszę do ciebie z daleka
z miasta na końcu świata

Nie uciekaj z mojego ogrodu
dziewczyno z piórkiem we włosach
wiatr bawi się twoim istnieniem
jak liściem w jesiennych zawodach

Nie uciekaj z mojego ogrodu
już wkrótce dołączę do ciebie
będziemy weselić się wspólnie
w drzew zmierzwionych koronach

Nie uciekaj z mojego ogrodu
śmieszko z przymrużonym okiem
pamiętasz nasze dzieciństwo
spędzone za drewnianym płotem?

Nie uciekaj z mojego ogrodu
we śnie spokojna i miła
chcę cię spotkać w jesiennej aurze
byś mi liśćmi serce wymościła!

Paul Gauguin

Paul Gauguin
Krzysztof Rębowski

Pochodzę z Pont Aven
naturalnie… pamiętam Gauguina

Klęczałem wtedy przy rozstajnych drogach
pogrążony w porannych modlitwach

Nadszedł niespodziewanie
nasycił płótno skupieniem

Słońce świeciło nam w oczy
na sztaludze spał Żółty Chrystus

Przepis raczej kulinarny

Przepis raczej kulinarny
Krzysztof Rębowski

Tym razem temat kulinarny
degustacja jak najbardziej w cenie
policzone kalorie w drobiazgi
rozsypały się ciała strumieniem

Nie zaszkodzi skosztować
przecież czułość
znaczy podniebienie
kubek w kubek
na języku nasz ślad
kawior morską falą się pieni

nie ruszam się z obszaru wyobraźni
choć zawsze mogę to zmienić
ufność znaczy smak
przepysznej soczystej
pieczeni
jeszcze raz temat kulinarny
zabawia się w miłosną chemię

Oswajanie deszczu

Oswajanie deszczu
Krzysztof Rębowski

Zamiast srebrników
oczy aksamitnych ryb
te płoną lepiej
niż bengalskie ognie

W zamian za świętość
siedem dni przy gładkim boku
zwinnej sarny
pieszczonej łagodnie

Zamiast pucharu poezji
rzeźbionego co dzień
razowych ust kromka
kosztowana w zgodzie

Z wyobraźni

Z wyobraźni
Krzysztof Rębowski

Balkony mojej wyobraźni
o przewielebne balkony
jak kokon z mleka matki
w muzeum na książęcym dworze

Balkony mojej wyobraźni
o wyśmienite balkony
znudzone piętnem tanich rozmów
w kolejce po zdrowy rozsądek

Balkony mojej wyobraźni
jak niebo w zimowej zawierusze
poruszone pierworodną skazą
zalęknione w zapłakanej poduszce

Katedra

Katedra
Krzysztof Rębowski

Zapisz moje imię na ziarenkach ryżu
niech zabrzmi jak mgła
spowijająca bohaterski okrzyk
słodko gorzkich
spiętrzonych emocji

Dystans do nieba
drapieżnego
niczym krogulec
pajęczyną wyprutych ścięgien
majaczących w nieskończoności

Noc przychodzi okrakiem
perfidią nocnych polucji
kładzie głowę pod złocony ołtarz
przysięga nienaganny stan!

Kobiecość

Kobiecość
Krzysztof Rębowski

Kobiecość powoli wypełnia pokój
nie musi podobać się rano
z rozczochranymi włosami
szklanką kawy w przekrzywionej dłoni
ani ze stłuczonymi okularami w kieszeni.
Kobiecość nabiera stanowczo kolorytu
w jaskrawość światła między piersiami
kiedy stajemy naprzeciw siebie
budząc się dopiero…
z miłości sennej do miłości jawnej!

A miłość jest z książek przepisana
i odstawiona na najdalszą z półek
a ja nie wierzę w taką prawdę
miłość się dzieje i podąża ku mnie!

Natchnienie

Natchnienie
Krzysztof Rębowski

Przede wszystkim kolor
duża ilość kolorowych karpi
w sadzawce

Przede wszystkim piękno
złowione do szklanej kuli
na starodawnym stole

Przede wszystkim miłość
świat zawiązany
jedwabnymi kokardami!

Droga na skróty do miasta
w niedzielny poranek

Pozwól…

Pozwól…
Krzysztof Rębowski

(Pozwól … jak zawsze zacznę
na sposób przytulny)
Ludzkie rytuały
Znaczą akurat tyle
Ile jesieni przeżytych
Pod milionem parasoli
A teraz lato…
I słońce zaćmiło się znowu
Jak dwa lata temu
Kiedy podglądaliśmy je
Przez kolorowe szybki witrażu

Dopiero rośnie w nas śnieg
Zeszłoroczny
(wyszperany pośród pergaminów
w ciszy wapiennych sklepień)
Przytwierdzony do naszych śladów

Ponieważ wiemy lepiej
Nie przeciwstawiamy się ciału
Zasklepieni we własnych światach
Cementujemy się w słowach
Przekorni do końca