Archiwum kategorii: Małgorzata Orzechowska Brol

Imię miłości

Imię miłości
Małgorzata Orzechowska Brol

w imię miłości mój kwiat ci opiszę
słuchając deszczowej pieśni ciszy
mój kwiat rzucony w wiatru objęcia
kiedy zadzwoni świat o nim usłyszy

krzewy różane białe i w barwach szkarłatu
przywiodły chmury ptaków
pszczoły pracowite
zebrałam myśli do czary miodnej

kwieciste wianki ze słów splecionych
jeden odpłynął w Noc Świętojańską
marzenia nieśmiałe ze mną zostały
płynęły z nurtem w rytmie oddechu

dzielę się z nimi psotnym uśmiechem

Mewy

Mewy
Małgorzata Orzechowska Brol

zawiły i gęsty jest
obraz okoliczności

nade mną
mewa trzepocze skrzydłami

widzę jej cień wyraźny
niebo jest wszechobecne

myślenie o całości
pozwala mi przeżyć

siedzę nad brzegiem morza
wiatr rozwiewa chmury

za białym parawanem
widać dal

twoje milczenie ma wymowę
przylatujących i odlatujących mew

zamiast przezornie milczeć
moje zdziwienie

nie jest drwiną

obok starych grzechów
pojawiły się nowe

zamiana krajobrazów na strofy
wspaniała rzeczywistość

zamykam ją na klucz
mewy wrzuciły go do morza

Biała mewo

Biała mewo
Małgorzata Orzechowska Brol

biała mewo…
krążysz nade mną
zaglądasz w głąb
mego szarego umysłu

ciężkie krople deszczu
opóźniają strzał
w słońcu i w deszczu
ratowałam żołnierzy

pomoc w cierpieniu
niosłam na swych rękach

biała mewo…
pomóż proszę
wskaż chwilę i czas
bym nie przegapiła

czas biegnie szybko
niczym posłaniec nieba
uśmiechem żołnierzy częstowałam
gdy była taka potrzeba

biała mewo…
na próżno szarpię klamką
niewidzialnych drzwi
schowek moich wartości
przeznaczenia i ulgi w cierpieniu

Poezja – moja miłość

Poezja – moja miłość
Małgorzata Orzechowska Brol

poezję lubię słońce i szmer liści
muzykę wiatr obłok błękitny
po deszczu nocnym
zapach i zieleni wyścig

śpiew ptaków w nowym dniu
gdy ranek powoli wstaje
promieniem chmury uczesane
w rytmie zegara słonecznego

zapisuję kolejny zeszyt
chwile ciszy i wieczory lubię
pachną fiołkami me wiersze
słowa które układam

wiem że miłość słyszy
nawet gdy między
strofy je schowam
dla ciebie sanitariuszko

układam me wiersze
wielkość i twą odwagę
pokazać chcę światu

Moje wołanie

Moje wołanie
Małgorzata Orzechowska Brol

zerwały się ptaki z drzew
od mego wołania
Ewelino nadchodzi wieczór
a ty nie śpisz jeszcze
słoneczne promyki
mam w koszu swych myśli

za twą odwagę
blask słonka palcami trzymam
ciepły oddech mych ust
na twym czole składam
spoglądam za siebie
wołam głośno

byłaś ich nadzieją
wiosną jesteś dla mnie
wiosenną masz urodę
zrzucam melancholijny szal
odkryj się też dla mnie
Ewelino sanitariuszko

moja siła dla ciebie
pod chmury się wznosi
chcę zapełnić całe niebo
i o miłość cię prosić

Kołobrzeska Sanitariuszka

Kołobrzeska Sanitariuszka
Małgorzata Orzechowska Brol

unoszę się w zachwycie
twego serca
staram się przypodobać
na fali przy blasku księżyca
jestem obok ciebie
cieleśnie wyjęta

me oczy nie przestają łzawić
moje myśli podążają
na pożarcie światu
odzywam się
do ciebie szeptem

zmowa za plecami ludzkości
przechodzę obok ciebie
uchem łowię
szelest twych słów
wpatruję się w twe ufne oczy

Ewelino sanitariuszko
sprzedam ci moją duszę
moje myśli mojego ducha czasu
z fotografią ducha wszelakiego