Archiwum kategorii: Najnowsze

Różana piękność

Różana piękność
Małgorzata Orzechowska Brol

wyłaniasz się zapachów burzą
czysta niepokalana
obłoki nad twą
tonią się chmurzą
w poświacie rana
trwasz w kroplach blasku

usłyszeć szelest płatków chcę
co ledwo się chwieją
w oddechu wiatru
cała zieleń dyszy
ująć łodygi kształt kolczasty
pragnę wilgotnymi ustami

płatkom masaż zrobię
trwaj różo
aż do przebudzenia
tak więdną
bóstwa młode
tracąc z opadłymi
płatkami urodę

Moja róża

Moja róża
Małgorzata Orzechowska Brol

w moim ogrodzie
trwasz

taka wzorcowa
podwójny kształt

twoje płatki
to układ sumy w koronie

lękam się
imię twoje wypowiadać

by nie stały się powszednie
oglądasz stale

moje nad tobą zdziwienie
chcę ciebie łaknąć

moja różo
wciąż wzywać

codziennie oglądać
codziennie pragnąć

jak pragnę
chleba słońca wody i soli

obraz mego ogrodu

obraz mego ogrodu
Małgorzata Orzechowska Brol

w kwietniowy poranek
słonko złotym uśmiechem przywitało
w płatach ogrodu
gobelin kwiatowy ujrzałam

zanurzam dłonie w potoku ich pąków
aromat zapachu łaskocze mój nos
podmuchy pierwszych dni kwietnia
z nazwy wyglądu bardzo pospolite

ust maleńkie dwa wypięte brzuszki
zawsze mają na mój smutek radę
wydzielając z siebie słodycz woni
pokazują ścieżki rozmyślań

fioletowy dywan wzmaga radość serca
gdzie fiołkom do róży lub do lilii dwornej
narcyz im się nie kłania
takie drobniutkie i skromne

same sobie urodę zapewniają
wszystkie inne kwiatów zapachy
swym aromatem tworzą inny świat

Zapach wiosny o poranku

Zapach wiosny o poranku
Małgorzata Orzechowska Brol

majowego poranka
po nocy deszczowymi
perłami zroszone
pokazują się obudzone
główki fiołków

za górą srebrny księżyc
zamknął senne oczy
gdy w wilgotnej dolinie
kolor fioletu cicho
pelerynę rozkłada

fiołkowa ziemia
oddycha głęboko
wyzwolona po długim
zimowym zakazie
miękka i czuła tkliwość
wnika z powietrza
w ludzkie dusze

Bzy

Bzy
Małgorzata Orzechowska Brol

zakwitły bzy w majowej porze
z nich biorę wzór urody
na widok ich bieli świat odmłodniał

stroją się liczne kwiateczki bzu
niczym welon panny młodej
biel olśniewa wszystkich
czuć zapach choć ukryty
w dużych zielonych liściach

nie w tak wysokiej są cenie
jak perły z Oceanu

co roku ich widok cieszy
do intensywnego zapachu
pszczółki lgną rojem

mama gdy dzieckiem byłam
z bieli bzu nam wianki
plotła z miłości swej

tata pod krzewem pachnącym
obłokiem rozlicznych białych kwiatów
ławeczkę postawił wyrzeźbioną

znużony po dniu pracowitym
z uśmiechem odpoczywał

KOCHANIE

KOCHANIE
Kazimierz Surzyn

Od rana jesteś Weną
która ciepłem pieści
a chwilom nadajesz bieg
w magii budząc zmysły

Sypiesz garść szczęścia
na calutki dzień starań
na rodzinę najmilszą
i drogi te przed nami

W południe karmisz
cieniem i rzeki chłodem
pachnąc łąką radosną
i polem ślicznych maków

Gdy noc otula ziemię
lipca kuszącą finezją
rozmarzeni na łożu
płoniemy serc bliskością

Kudłate myśli koronawirusa w kwietniu.

Kudłate myśli koronawirusa w kwietniu.
Antonina Marcinkiewicz

[humoreska]
– kupą panowie kupą
bo kupy nikt nie ruszy –
i poszli kupą po cmentarzach
koronawirus ich nie przerażał
limuzyny i ochrona
twarz maseczką zaczerniona
dziennikarze błyski fleszy
koronawirus się ucieszył
przed prezesem pochylił koronę
i odfrunął w inną stronę
usiadł w oddali na krzyża ramieniu
i kontemplował chwilę w milczeniu
– prezes – myślał – co za gość
dlaczego go mają dość
niczego przecież się nie boi
ludzie w domach się zamknęli
a on na cmentarzu stoi
mistrz pomysłów zakres swobody wytycza
nocą aktywnie pracuje
dzieli nagradza rozlicza
świta wpatrzona uniżenie
nieświadoma ulotności zdarzeń
w ugrzecznionych maskach akceptacji
z ambicji a trochę z nawyku
zabiega o miejsca w szyku-
zaczął krążyć przebiegły wirus
ciągnąc za sobą odłamki ciszy
mijanych pustych cmentarzy
zbuntowanym spojrzeniem
wnikliwie penetrował otoczenie
– nietykalni – myślał
– do czasu –
i zaczął podśpiewywać sobie pod nosem
– przyjdzie taki czas, przyjdzie czas –
a potem
wziął głęboki oddech
i okaleczył przestrzeń krzycząc donośnie
– czy chcecie czy nie chcecie
ja na długo obejmuję prezesurę
na całym waszym świecie –

Telefon z Wenecji

Telefon z Wenecji
Zygmunt Jan Prusiński

Motto: “Buziaki z Wenecji do Ustki. Już mam
piękną widokówkę dla Ciebie, jutro wyślę.
A teraz nad morze i robić zdjęcia”
– Ewa Prusińska Kolasińska –

Zadzwoniłaś o porannej porze wczoraj –
nie dowierzałem te minuty jak powolne fale
niebo cukrem obsypało samotność w wierszach –
nagle życie się obudziło!

Usłyszałem głos kobiety której poświęciłem książki.
To już olbrzymi ogród tysiące wierszy opowiadają
o moim stanie ducha i uczuć.

A ty wciąż panna młoda… roztańczona we mnie.
Słucham Stevie Wondera “Never Had a Dream
Come True” i jest mi cieplej – jakbyś ręką
mnie dotknęła…

Ale słucham dalej – a dalej “My Cherie Amour”
coś co nazywa się miłością – jakby to było dla nas.
Ten świat intymny ogrzewa mnie – wystarczy
usłyszeć twój głos…

29.10.2014 – Ustka
Środa 16:45

Wiersz z książki “Zbudzisz we mnie rozkwit dźwięków”

Namaszczenie uczuć głodnym pędzlem malarza

Namaszczenie uczuć głodnym pędzlem malarza
Zygmunt Jan Prusiński

Motto: “Zyguś też baw się dobrze,
zapomnij o samotności
bo myślę o Tobie”
– Ewa Prusińska Kolasińska –

Wiem że myślisz to wpłynęło tak głęboko
że nie umiesz zapominać jaki jestem
szczęśliwy przy tobie.

To i nawet się zagęszcza uczucie z obu
stron przepływają przez nas rzeki i wiatry
przechodzą tym bardziej śpiew ptaków.

Ta chwilowa rozłąka niczym egzamin
dojrzałości ty nad wodami w Wenecji ja
nad morzem w Ustce.

Rozchyla się mgła chce przyjąć nas
do środka akurat malarz się zamyślił –
Ewo skaczemy w te kolory!

30.10.2014 – Ustka
Czwartek 21:17

Wiersz z książki “Zbudzisz we mnie rozkwit dźwięków”

Cicha przystań

Cicha przystań
Helena Szymko

Ta historia –
nigdy się nie kończy
on i ona
spragnieni bliskości
która daje
poczucie przyjaźni
a być może
początek miłości
on i ona
zakochani w słowach

tych magicznych
co niosą nadzieję
zakwitają kwiatami miłości
może i do nich
szczęście się zaśmieje
i dlatego wciąż tu powracają
bo to miejsce
ich cichą przystanią
by pieścić zmysły
poezji słodyczą
i na szczęście –
mieć cichą nadzieję

ZŁO – DOBRO

ZŁO – DOBRO
Kazimierz Surzyn

Patrząc w chmury
na kocu marzeń
zastanawiam się
czemu jest zło
u ludzi hurtowe
a dobro zagubione
wręcz detaliczne
zło przecież niszczy
sprowadza do absurdu
a dobro uszlachetnia
i pławi się w szczęściu

dlaczego wielu wybiera zło?

KONSTATACJA

KONSTATACJA
Kazimierz Surzyn

Złe nastawienie człowieka
jest jak zepsuty samochód
gdy go nie naprawisz
nie ruszysz z miejsca

więc uśmiechnij się działaj
i łap każdą chwilę życia
zostawiając smutki za rogiem
bo potem może być za późno

Wrażliwa dusza

Wrażliwa dusza
Ewelina Zdziechowska

Ciężko jest gdy nikt cię nie rozumie
stale ocenia i widzi błędy
nie widzi nic dobrego w sumie
rozpadasz się na strzępy.
Tak łatwo ranią cię inni ludzie
cisną cios za ciosem
serce lodem skute
mają za nic twoje uczucia.

Wrażliwa dusza mocno cierpi
takiej osobie nie jest łatwo
brak zrozumienia odsuwa cię od ludzi
jeśli się otworzysz
wpadasz w bagno.
Nikomu już nie można zaufać
dlatego często bywa się samemu
trudno innych słuchać
dokładają tobie w cierpieniu.

Matka Helena

Matka Helena
Zygmunt Jan Prusiński

Mówię do niej, mamo, przyjechała w piątek do Ewy
na kilka dni by się nacieszyć córką, wnukiem Eliaszem,
wnuczką Sarą – i pewnie mną to nic że jestem na końcu.

Na tarasie siedząc przy stole spogląda na ogród,
tam jest moja praca z sierpnia, kiedy przesadzałem
krzewy niełatwa to była praca – jestem ogrodnikiem Ewy.

Jakaż poezja za oknem gdy wpatrywała się ujmująco,
a jakiż makijaż radości wstępował że umiem to robić –
poeta ogrodnik – (mój poeta) tak sobie dopisując do serca.

Matka Helena jakże święta, to mogę napisać w wierszu
skierowała na mnie oczy i myśli o przyszłości córki –
(czy dadzą sobie radę by ta ich miłość trwała) od wschodu
do zachodu – każdego dnia noc poślubić!

13.7.2014 – Ustka
Niedziela 14:52

Wiersz z książki “Zbudzisz we mnie rozkwit dźwięków”

Tango w perle

Tango w perle
Zygmunt Jan Prusiński

Była obecna w Ustce przyjechała w piątek
po wielomiesięcznej nieobecności – z Konga.

Utrzymywała ze mną kontakt listowny
pisała o każdym dniu bym sobie wyobraził
jak w kadrach filmu.

Odbierałem ją falą mam tak blisko do morza –
dodawałem czułe akcenty że jest…

Zaprosiłem jako wrażliwy mężczyzna by poznawać
ją w tangu – dorównywała mi w roli partnerki.

Nie wątpię że umie wszystko często mnie zaskakuje
w zbiorze intymnych tajemnic.

Sztaluga w kącie stoi a gitara zaprasza. –

Jestem malarzem szczęśliwym – gitarzystą
o niebieskich oczach.

Więc gram Ewie białe tango a muszelki
niczym chór śpiewają o niej.

10.7.2014 – Ustka
Czwartek 9:45

Wiersz z książki “Zbudzisz we mnie rozkwit dźwięków”

Najważniejsze pytanie

Najważniejsze pytanie
Małgorzata Dziewięcka
Rok 1941

Rosjanie wywieźli siostry.
W sierocińcu na Antokolu zostaliśmy sami.
My – Siedemdziesięcioro dzieci!
Głodni i zmarznięci wygrzebywaliśmy resztki roślin z ogródka sióstr.
Niemcy zajęli miasto.
12. kwietnia 1942 w sierocińcu zjawił się ten gospodarz.
Potrzebny był mu chłopak do pasienia krów.
Wezwano mnie, dziesięcioletniego Olo, i spytano, czy pójdę na wieś paść krowy…
I potem już pastwisko i krowy, szkoła i nowe nazwisko,
I w ‘49 wywózka na Sybir – „na zawsze”, jak oznajmił enkawudzista,
I robota w kołchozie,
I zmiażdżona w wypadku ręka,
I tęsknota, i łzy, i ból …
I powrót do Polski w 1956,
I ożenek, i praca, szczęśliwy los na loterii,
I własny dom, dzieci,
I wyjazd na Syberię, spotkanie z tymi, którzy powrócić nie mogli,
I książka, spotkania, film dokumentalny
I w końcu odwiedziny na Antokolu.
„Niemcy wywieźli wszystkie dzieci i słuch o nich zaginął”, usłyszałem.
Ocalałem tylko ja….
Nigdy nie wiesz, które pytanie jest najważniejszym w życiu.
„Czy pójdziesz na wieś paść krowy?”, okazało się być najważniejszym
pytanie w moim życiu.
I na najważniejsze pytanie w życiu odpowiedziałem najważniej:
„Pójdę”.

O Aleksandrze Wierbil,
Małgorzata Dziewięcka
29.05.2020

Ulica Szopena jest cicha w nocy

Ulica Szopena jest cicha w nocy
Zygmunt Jan Prusiński

Zakochani szeptają w zapachu bzu,
sielanka przy piwie i taniec na piasku.
Ktoś zaśpiewał Beatlesów “Yesterday”,
nikt nie fałszuje dnia grając na organkach.

Ulica Szopena jest cicha w nocy –
na brzegu skwerku przy promenadzie
odbywają się gody nocnych gryzoni.
Szeleści poklask w tańcu – trawy mówią.

Zbieram myśli w tej krainie zakorzeniony.
Opisuję deszcz w rynnach i starca z laską
zamyślonego nad ujściem lat w szumie fal –
obrazy się łączą w kolorowy kalendarz.

Ziewająca Ustka choćby wczoraj nalega
na mojej zbyt poszarpanej pajęcznie…
Idę każdą drogą z wierszami o niej,
by przywitać się z oddalającym Fryderykiem.

Ustka przy wschodzie słońca

Ustka przy wschodzie słońca
Zygmunt Jan Prusiński

Nieczęsto zaglądam w kierunku marzeń.
Wiem szaleje wesoły wiatr po zachodniej stronie,
tam plaża iskrzy czystymi kryształkami piasku.

Mewy plotkują o sąsiadach.
Dziewczyny jak baletnice z obrazów
wybiegły pozdrowić Fryderyka Szopena;
uśmiechnął się za nimi muzycznie.

A na samotnej ławce nieznany poeta
sonety pisze dla przyszłej żony,
wierzy jeszcze w miłosne błogosławieństwo.

Ustka – kraina kruchych tajemnic –
fale ostrzą apetyt by dostać się bliżej lądu.
Morze wciąż jest gościnne dla gości.

Biały zapach

Biały zapach
Małgorzata Orzechowska Brol

dziś zapachniało biało
wonność
od tygodnia mocniejsza
bielsza od bieli stokrotek
taka kobieca kusząca
czekam na noc
gwiazdami mnie zasłoni
stanę się jaśminem
w zielonej sukience
z białym wieńcem na głowie
widzę świat
biegnie przed świtem
przysiada na chwilę
wzdychając

Królewska suknia

Królewska suknia
Małgorzata Orzechowska Brol

w deszczowych strunach
wiatr ciepło wzdycha
na miękkim pajęczym całunie
pająk królewnie sukienkę tka
jest lekka i żywa
szybka jak lot białych chmur
z pajęczej osnowy
wydobywa
przetyka ją białym jaśminem
ubrana w białą sukienkę
błyszczy w blasku księżyca
zaciągnął się jej zapachem i zasnął