Archiwum kategorii: Teresa Klimek Janota

Świat trwa jaki jest i się nie odstanie

Świat trwa jaki jest i się nie odstanie
Teresa Klimek Janota

Być albo nie być – transgatunkowa relacja ale to człowiek
właśnie jest w niej wyróżniony
ojciec już od dawna uczy mnie życia z życia
matka pisze wieczną skargę do Boga – to jest jej reakcja
na atak na World Trade Center
w niej łzy czyste ocalałych ludzi one są zdolne ożywić
pamięć mojej babki mówi do mnie tak mądrze
a świat kładzie się na wznak i prze ciężko bo właśnie
miłość się rodzi i wie że dziecko może być chore
lecz nigdy nie z nienawiści
upłynie sporo czasu zanim chleb drżącą ręką pokroi
potem „zetrze ze stołu okruchy i dwie wojny światowe”
ale skąd te łzy i co one znaczą stos ludzkich włosów
pod ścianą mała dziewczęca spinka rozwarła się
jednym tchem niczym pośpieszna zwrotnica
i dym dym przez całe stulecia
trudny do wytrzymania

Wybacz mi świecie ty często stajesz na głowie do góry
nogami a mnie kręci się w głowie to znów ja
na łące pełnej dmuchawców
– chciały mojej czułości chuchałam dmuchałam
a one uniosły się w górę jak miasta które znikają
zetrę tylko żółć rozmazaną z ich okien
i ciążenie ziemskie

Złapali mnie jak krzyczałam o sprawach o których trzeba
ale ból z czasem przycichł świat budzi się od nowa
cały w ultramarynie pewnie sen był czysty
i dyskretne łoże

Za rogiem jakiś koleś sprzedaje diabłu duszę
czystość wysokiej próby
– żal

1.02.2019

Konstrukcja

Konstrukcja
Teresa Klimek Janota

Jak dźwigać własny ból kiedy układ nerwowy pokazuje,
że nie jestem gotowa oprzeć się o ciebie. Powinnam dać ci
nagrodę za najpiękniejszy słup,
były podwaliny i oczep, było przenoszenie ciężaru
i ekspresja ramion, a zaraz potem płacz.
Ułożeni przy sobie jak drewniane bale, ty wspomniałeś
o konstrukcji wieńcowej, ja chciałam
przeszklonych
ścian,
– nie było siły wiązania na tak zwany zrąb.

Został po tobie ból, najbardziej nieobiektywny
środek, wyniesiony nad resztę.

5.02.2019

Opowieść po odebraniu bodźca

Opowieść po odebraniu bodźca
Teresa Klimek Janota

chciałeś mi opowiedzieć o sobie
mówisz – jestem samotny
rozkładasz swój stan coraz bardziej przewlekle
na głoski i sylaby
tymczasem mówienie wymaga połączenia dźwięków
na wielu poziomach w jakąś logiczną całość

ból mieści się w rozerwanym wyrazie sa-mot-ność
a pamięć w tysiącach głosek

s-a-m-o-t-n-o-ś-ć świadomie określona
rozwija się dość późno

28.02.2019

To zapewne sprawiło że wiele opowiadań uznano za naiwne

To zapewne sprawiło że wiele opowiadań uznano za naiwne
Teresa Klimek Janota

szmer – być może nie wie jaką formę przybiera
w wyrafinowanym opisie
dzień – noc – rajska jabłoń nawet Bóg kiedyś
pracował nad kształtowaniem maestrii

ekspresja ciągle istnieje jej fenomen należy
do grona aktywności psyche

cisza trafia na podatny grunt kiedy ją usłyszysz
piszesz prostym językiem naiwne opowieści

19.02.2019

Riffle shuffle

Riffle shuffle
Teresa Klimek Janota

dłonie co wodę mącą przez wzgląd na gorączkę nie milkną
karta idzie jak fala co rusz unosi się w górę to z hukiem
się kładzie na ślepe wyroki losu
perła leży ukryta na brzegu – żadnych śladów po niej
tymczasem diabeł się śmieje nie widzisz a czujesz
zamęt w głowie
kropla potu na czole to resztka po przejściu tsunami
– ileż w niej kart żywych a niepogrzebanych
lubisz dreszczyk emocji – coś jak sopel lodu wystający
ze skóry zapach perfum i świec tropikalne wyspy
napór głowy by wygrać je dla siebie

morza nie dotknąłeś bo serce jest zbyt słabe słyszysz tylko
szum fal rozsypany zmagasz się z horyzontem
22.02.2019


Ta wiadomość została wysłana przez formularz kontaktowy na stronie Nasza Poezja (http://www.poetycki.net).

Ale i tak miło jest się potykać o siebie

Ale i tak miło jest się potykać o siebie
Teresa Klimek Janota

Jeżeli śmiałam tęsknić do innego świata, to musi bardzo
boleć. Bo gówno cię obchodzi, że całymi latami szal
okręcam u szyi i staję się kimś innym.

Niezależnie od sceny, na którą wychodzę, dostaję energię
tłumu, ciało mam coraz silniejsze, przyśpieszam,
wyłączam się totalnie i jest mi dobrze.

Dawno odstawiłam zadeptane pantofle. Byś przypomniał
sobie, że nic nie zastąpi spaceru nad brzegiem podłogi,
w bezbronnej, lekkiej sukience.

Zdaje mi się, że patrzysz na mnie, jak ci się podoba. Zdaje
mi się, że jesteś jak dziecko bawiące się muszelką, im
bardziej mi się zdaje, bardziej jestem bliżej.

27.02.2019

Łowcy głów

Łowcy głów
Teresa Klimek Janota

Jakbym znowu dotykała odrzuconych składni
i kiedy ktoś zapyta
– po co ich użyłam
krytycy skruszą style i przeleją wodę
świat który znałeś przecież piękny wyjątkowy
ze słów bardziej szlachetnych
– jemu się wybacza myśli nagie i mgliste
ale one wcale nie są takie – to pewna
perwersja melancholia pióra
– dotknięta uwolni atrament jakby głód
ślinił język nad dobrze brzmiącą
treścią

A ci co poznali krytykę jako środek wyrazu
wskażą na żal po stracie
jęczydusza napisał – wziąć w rękę pomarańczę
gorzką skórkę zedrzeć przyśpieszyć
biologiczne reakcje
co zostanie – wypełnić tym usta
lecz jeśli jest szansa – ssać do tysięcy brzuchów
– smak dostrzegą nieliczni

16.02.2019

Tylko po to

Tylko po to
Teresa Klimek Janota

Noc jaka nastaje, jest miękka, niewidoczna i gdzie
jestem nie wiem. Noc, na taką się godzę,
nie szukam odpowiedzi, czym dla mnie jest.
Gdyby wcale nie przyszła, spędziłabym dzień w słońcu,
a w sklepie odmówili by mi sprzedaży pidżamy.
Byłabym dziwnie zmęczona.
I ona też.

Ale może czepić się zamykanych drzwi, kiedy gaśnie
światło. Nie chciałabym, aby mnie zostawiło taką
pokonaną.
Życie jest snem – pomyślałam, ale jest i poduszka,
czysta, nieustraszona, gotowa do przyjęcia wszystkiego.
Coś ją rozerwało na strzępy, a była po mojej
stronie.

Jestem zbyt zagubiona. Jakoś nie widzę wyjścia, choć
gdybym może mogła ukryć się pod podszewką.
Jest w niej erotyka, więc byłoby lepiej, pokazałaby
mi, jak się przywłaszcza, zagarnia.
Może zaczęłabym szeptać, że pójdę wszędzie za tobą.
Gdybym wszystko miała zacząć od nowa, byłabym
bezlitosna za dnia, żebyś mnie pokochał.

26.02.2019

Wodopój

Wodopój
Teresa Klimek Janota

widziałam oczy gazeli stojącej na zboczu, patrzyła
w bezmiar błękitu. przyszła tutaj po śladach
odjętych z niełatwych dni.
pragnęła by brzeg się pochylił, by łatwiej dotrzeć
do źródła, żeby być, dotknąć, poczuć kroplę wody,
wybrać dla siebie i stada morze do ostatka.

widziałam wzrok mężczyzny, właściwie to był chłopiec.
płynął ku mnie nagi, żeby dotknąć – zdobyć, zawrócić.
minęło tyle lat, został we mnie tamten niepokój,
z czasem zmieniła się fraza.
zamieniłam go w deszcz, woda stoi w dołkach, chyba
nikt nigdy przede mną nie sięgnął tak głęboko po
nieczystą kroplę.

nasze oczy rozświetlały lagunę, gdy odpływały statki.
do dziś uczę się słów na to nienasycenie.

23.02.2019

Blizny

Blizny
Teresa Klimek Janota

Maryni – przynosiłaś mi swoje zwierzenia gdy zbliżała
się jesień, nie mogłaś pominąć niedostatku lata
czy czujesz to zgrubienie gdzie jesteś – tu wspominam
moją znajomość z tobą bliskość która kusiła tym samym
zapachem co niedojrzałe jabłka

mały słoneczny zawiązek – zebrali go wcześnie o rosie
czy czuł że opada? Potem był ból w podbrzuszu
fałdy zmiętej pościeli wywołały zamęt
na długo w całym mieście

stara zrobiła znak krzyża i zmieszała go z zielskiem
– bo ona wszystko co czyni zaprawia
ziołami
gładzi grzechy żywcem

podarowałaś mi różę z płonącego ogrodu miała kształt
popiołu – rozsypanej nie dotknę

6.02.2019

Duże zbliżenie

Duże zbliżenie
Teresa Klimek Janota

Mówisz kocham
tysiące razy

Powtarzasz nie idealnie
a księżyc rysuje drobne katastrofy
jakie mają nadejść

Pokazany do kolan dominujesz
nad tłem

Jakie będą detale?

5.01.2019