M i k r o ś w i a t

M i k r o ś w i a t
Bronisława Góralczyk

przygnębiona niedostatkiem
ludzkiej obecności
zagłębiona w fotelu
codziennej samotności
przyglądam się temu
co z perspektywy okna
skażonego bielą zimnego plastiku
proponuje mi
mój
zaokienny m i k r o ś w i a t

na obrzeżach
drzemiącego jeszcze lasu
nieruchome smukłe korony białych brzóz
stęsknione oznak nadchodzącej wiosny
oczekują na świeżą zieleń pierwszych liści

na tle
czystego błękitu nieba
nieruchome
brudne pudełka kominów
oświetlone promieniami
marcowego słońca
oczekują na rzęsisty deszcz
wiosennej kąpieli

a pod nimi – takie samo
i tak samo jak moje
skażone bielą zimnego plastiku
zakamuflowane firaną
okno czwartego piętra
przez które ktoś zagłębiony w fotelu
codziennej samotności
też obserwuje
swój
zaokienny m i k r o ś w i a t

Gliwice 31.03.2007 r.