Obok nadziei
Antonina Marcinkiewicz
Skończyła się
letnia uroczystość
Drzewa płaczą
z włosem rozwianym
pod dyktando wiatru
Antyczna topola
wścieka się najbardziej
Przerósł ją
twór cywilizacji
Stoję w oknie
obok swojej nadziei
Pozostawiłam za sobą –
spalone mosty
droga powrotu już nieistotna
to co nas łączyło
istnieć przestało
niewiele już wspomnień
po tobie pozostało
jeszcze tylko twój zapach
pozostał w ukryciu
on mi przypomina
tamte wspólne chwile
ale i on już stopniowo zanika
wszystko co nas łączyło
dawno już minęło –
w pustkę się zmieniło
Mogłem tego doświadczyć uczestnicząc w plenerze Stowarzyszenia Autorów Polskich oddziału Kołobrzeskiego w Kazimierzu Dolnym. W przepięknej scenerii towarzyszyły spotkania autorskie, odczyty, prelekcje, spektakle, monodramy sceniczne. Wymiana doświadczeń, dzielenie się twórczością pomagały nakreślić i spojrzeć na świat przez pryzmat – może bardziej duchowy. Z żalem stwierdzam, że nie mógł uczestniczyć w plenerze prezes Stowarzyszenia Autorów Polskich o/ Kołobrzeg Marian Jodłowski z przyczyn od siebie niezależnych. Komisarz pleneru poeta i krytyk literacki Stanisław Nyczaj prowadził w ciekawy sposób Biesiadę Literacką w Miejskim Domu Kultury w Kazimierzu Dolnym pt. „Miłość Jest Wszystkim”. Okazał się świetnym organizatorem naszego czasu wolnego. Spotkanie z poetą, literatem, lekarzem, podróżnikiem p. Maciejem Andrzejem Zarębskim, który z zaangażowaniem opowiadał o „Matecznikach Polskości”, było kolejnym punktem spotkania plenerowego.
Twórczość poetów:
1. Zofii Jastrzębska
2. Hanny Fołtyn
3. Zofii Walas
4. Bożeny Daniłowicz
5. Reginy Blicharz
6. Barbary Pasierb – Jezierskiej
7. Ireny Posiewko
8. Leszka Mariana Sobolewskiego
9. Jerzego Wróblewskiego
10. Alicji Kayzer
11. Ewy Bugajewskiej – Grygiel
a także satyry i fraszki Henia Kamińskiego dodawały spotkaniom skrzydeł i splendoru. Uzupełnieniem spotkań był przepiękny głos solistki p. Małgorzaty Siemieniec, prezentującej piosenki Hanki Ordonównej, Ireny Jarockiej, Ałły Pugaczowej, Anny German. Odbył się także interesujący wykład p. profesor Marii Szyszkowskiej na temat wiary pt. „Istnieje również piękny świat obok komputerów” w Kawiarni Ewelina w Nałęczowie. Takie również spostrzeżenia padały na spotkaniu z panią profesor. Szkoda tylko, że tak mało młodych ludzi garnie się do takich stowarzyszeń. Może to my, bardziej doświadczeni powinniśmy dzielić się swoją miłością do sztuki i przybliżać tę młodzież do poezji. Obrazy malarki p. Barbary Pasierb – Jaworskiej towarzyszyły naszemu plenerowi, tworząc swoisty klimat barw i kształtów. Leszek Sobolewski swoją twórczość poetycko – sceniczną zaprezentował wraz z poetką, aktorką Ireną Posiewko, w spektaklu integracyjnym w szkole podstawowej w Kazimierzu D. w towarzystwie uczestników pleneru literackiego oraz młodzieży szkolnej. Poprzesz takie spotkania zyskujemy kolejne bogate doświadczenie duchowe i emocjonalne. Po takim plenerze literackim, mamy motyw do nieco innego patrzenia na nasz świat poprzez niebanalne strofy poezji, które na pewno będą miały wpływ na naszą twórczość.
Uczestnik spotkania: Leszek Marian „LESz” Sobolewski – poeta, dramaturg, aktor
29 września do 06 października 2019 rok
ZORZA POLARNA
Kazimierz Surzyn
O zjawiskowy zwiewny cudzie
na szafirowym nieba płótnie
gustownym pędzlem pociągnięte
strojne pawie pióro rozwiane
Oddychający falisty ruch kolorów
łamiący galaktyczne igły biegunów
serce kwiatu którego płatki pełne
tańczą lekko wiatrem muskane
Zwoje kurtyn promieni łuków
finezyjne końce rozlanych lejów
mienią się srebrzystą jasnością
kiedy odchodzą w dal bledną
Szerokie pasma przecudne
kaskady łun żółto zielone
bieli niebieskości fioletu
w purpurowej poświacie
Wprawia w olśnienie mą duszę
głowę w bezruchu utrzymuje
oczy arcydziełem delektuje
przenosi na arkadie rozkoszy
Lasy w zapachach jaśminowych
Słoneczny dzień alei spacerowych
Konwalia na wzmocnienie serca
Z tęsknot wybawi naparstnica
Wątrobę uleczy dzikiej róży płatek
Na spojówki przekrwione bławatek
Ukoi rany pierzasta żyworódka
Rumianek stłumi rewolucje żołądka
Trawienie wesprą mikstury aloesowe
Ciśnienie obniżą zioła nagietkowe
Nalewka z aronii cholesterol usunie
Czeremcha oddechu udrożnienie
Przecudna przyroda na zdrowie
O tym każda babcia nam powie
Istota człowieka
Helena Szymko
Samotnie błąkasz się w tłumie –
z nadzieją że gdzieś w jego głębi
znajdzie się ktoś kto cię zrozumie
że inna podobna tobie istota
też szuka przyjaciela
spragniona przyjaźni i jego ciepła
pragnie swoje serce przed nim otwierać
tak trudno zrozumieć drugiego człowieka
przeniknąć głębię jego duszy
poznać przesłanki jakie nim kierują
co niszczy go a co wzrusza
człowiek wciąż niezgłębioną tajemnicą
każdy z innej gliny ulepiony
jeden radosny na życie otwarty
inny murem kompleksów otoczony
a gdy już spotka swoją bratnią duszę
otwiera się przed nią z sercem na dłoni
jakby na nowo do życia stworzony
już nie samotny – tylko we dwoje
szczęściem przyjaźni upojony
Żółto różową farbą wystrojona
satyną jak pudrem wygładzona
kolorowe latawce z wiatrem lecą
pięknie w słońcu barwami świecą
Pachnie liśćmi co w parku gadają
orzechami które tysiącami zwisają
winem miętą czernicą grzybami
dziką różą dębem maliną śliwami
Jesienne dary rolnicy z pól zbierają
kukułki lata życia im obwieszczają
z lekka szeleszczą mądre sowy
studzą rozgrzane myślami głowy
Jeleń całuje w usta sarenkę
jak młodzieniec wybrankę
cieszy babiogórska jesień
choć krwawa niczym ogień
Gdyby
Gdyby tak można było –
zajrzeć w głąb ludzkiej duszy
wyczytać z oczu przemyślenia
wyprzedzać przepowiednie
by chronić planetę ziemię
gdyby tak można było zapobiegać
skutkom nieszczęść i ludzkiej tragedii
bylibyśmy jak bogowie
Olimpu na Parnasu szczycie
chroniąc planetę i ludzkie życie
ale my jesteśmy tylko
przyziemnym ludzkim rodzajem
który nie zawsze wie czego pragnie
wyciąga rękę by dosięgnąć władzy dobrobytu
nie zawsze kierując się rozumem i sercem
sięgamy tylko po swoje ideały
zapominając że świat trzeba chronić
sami musimy dbać o przetrwanie
bo kiedy kataklizmy opanują ziemię
nasza planeta – być może istnieć przestanie
Oczarowana światłem chwila
Ewelina Zdziechowska
Oczarowana światłem chwila
wprowadza w cudowny stan,
szkoda, że tak szybko mija
jest powrót do starych spraw.
Jak zatrzymać to piękno chwili?
Jak na zawsze pozostać w tym stanie?
By już nigdy się za nic nie winić,
tylko stać się tą chwilą i światłem.
To pragnienie jest tak głębokie,
tak przejrzyste jak ocean,
oczarować się światłem chwili,
takiej której dech zapiera.
ZACHÓD SŁOŃCA
Kazimierz Surzyn
Słońce powoli skwar studzi
uwielbienie mojej duszy budzi
jasno – żółta kula z domieszką pomarańczy
teraz w dół wąskim przesmykiem się toczy
Paletę barw rozlewa po niebie i wodzie
i po mojej rodzinnej zagrodzie
pieści me serce ostatnimi promieniami
bije mi w oczy tęczowymi smugami
Mój krzyk zachwytu ptaki Bogu zanoszą
ukłony wiatry zdumione wznoszą
świerszcze na skrzypcach tobie grają
chóry anielskie niechże ci śpiewają
Pan z perły i miedzi
na obłoku dumnie siedzi
w złotej poświacie się mieni
wróg dla nocnych cieni
Kwiat w tarczy z dukatem
posypany bieluśkim brokatem
rogal z rozwartymi ramionami
czule tańczący z gwiazdami
Dwa wyostrzone pazury
gwiazda niebiańskiej natury
za spóźnionym wędrowcem sunie
dla każdego szczęścia pragnie
Z czaszy promienie diamentowe mu kapią
na zakochanych co z balkonu na niego się gapią
niebo w piórach srebrzystych się pławi
swemu dobrodziejowi komplementy prawi
Teraz za wzgórzem zmęczony drzemie
chowając przed dniem swe mienie
ZA KRÓTKIE NOCE
Kazimierz Surzyn
Złapałem najpiękniejszą
gwiazdkę z gwiazd nieba
zaryzykowałem pokochałem
cudownie jest tak miłować
z wielkim żarliwym zapałem
Ofiarować siebie samego
bezpieczeństwo wzajemne
pójść nawet w przepaść
pod prąd w wodospady
w ogień w zaułki ciemne
Pić twoją słodycz gorącą
w mroźny wieczór z bajki
tobą kochanie smarować
kromkę chleba co rano
stwarzać czas na bliskość
Jesteś mą lepszą połową
potrafisz wyzwolić czułość
w sercu namieszać ostro
wciąż za krótkie są noce
na upojną naszą miłość
Pozostań z nami Złota Pani –
daj nacieszyć się barwami
ukazując swoje wdzięki
zdobić będziesz krajobrazy
jakby malarz wymalował
najpiękniejsze twe obrazy
nie kryj się złota jesieni
pozwól nam cieszyć się sobą
zatańcz w swojej barwnej szacie
byśmy mogli cię wspominać
po upalnym pięknym lecie
zatańczymy razem z tobą
w blasku słońca obereczka
pod butami suche liście
a wiatr – będzie tańczył z nami
i wywijał zamaszyście
po ogrodach i po polach
rozdmuchując barwne liście
wieczność Bogów
wszechświat miasta
kosmosu odbicie
na samym szczycie
sfera gwiezdna
gwiazdy słońce
boska harmonia
rzucająca światło
srebrne i złote
na wielkie budowle
świętego wzgórza
niżej sfera ziemska
uśmiech gościnność
od świtu do nocy
od nocy do świtu
w licznych tawernach
rozkoszne wino
i ludowe tańce
nastrój poprawiające
i serca bicie
urzeczony Akropolem
skarbami antycznymi
w świetnym muzeum
ze skałek zachodem
morza błękitem
w całusach nieba
na Syntagma gołębiami
rokomelo smakiem
obwarzankami z sezamem
koktajlami deserami
w aromacie kawy
żal stąd odjeżdżać
z raju dla zakochanych
antyczny pomnik
boskością uderza
potęgą emanuje
budowle przywołuje
Bramę Propyleje
co wejścia strzeże
Partenon Ateny
która w mądrości
drzewo oliwne
posadziła ludzkości
Erechtejon Erechteusza
poświęcony Posejdonowi
mórz i oceanów Bogowi
i Atenie błyskotliwej
Odeon Heroda Attyka
dziś arena znakomita
Festiwalu Ateńskiego
Apteros Ateny Zwycięskiej
wojny sprawiedliwej
Teatr Dionizosa
Boga wina i zabawy
których w Grecji
pod dostatkiem
wzgórze uroczo
nocą podświetlone
miasta jest ozdobą
daje zachwyt turystom
zaś natchnienie poetom
Morze przybrane
w skiby srebrne
muskało delikatnie
brzeg w pianie
Kochaliśmy się nocą
przy księżycu co swą mocą
wysrebrzył ciała miłością
a morze zalało czułością
Usta nasze uwięzione
na policzkach czerwone
różyczki wymalowane
dotykiem dopieszczane
Ciała zastygły prawie
o tym księżyc powie
w całusach dreszczach
na złotych piaskach
Życia sedno
Starość jest brzydka dla każdego.
Jest jak ognisko wypalone.
Na wszystko jej sił brakuje.
Jak samotne drzewo gubi liście.
Jak zwiędnięta porzucona róża.
I serce z sercem z lodu.
Na wszystko ma niewiele czasu.
Z ciepłych uczuć odarł los.
Jak samotny jesienny liść.
Już w nic nie wierzysz,
no i słusznie.
Zbyt wiele było w życiu kłamstw.
Czas wyrwał te dążenia.
Nie chcesz już więcej pisanych
ludzkich kłamstw.
I prosisz los tylko o jedno,
żeby Ci się spełnił jeszcze,
przed śmiercią.
Marzenie – twego życia sedno.