Bezwzględna rzeczywistość

Bezwzględna rzeczywistość
Helena Szymko

Cóż to takiego –
co włada ludzkim losem
przekracza wszelkie
ustalone granice
ona jak bestia
o wielu szyjach głowach
albo loteria – która
rozdaje graczom fałszywe losy
by zawładnęła nimi
chęć wygranej

potem z ukrycia zadaje
najmocniejsze ciosy
czasem pogłaszcze
cię nawet po głowie
by potem z wściekłością
rzucić się na ciebie
otwierając wszystkie
przerażające paszcze
gotowa cię zagryźć
byś się nie podźwignął
największego zła
jest lustrzanym odbiciem
potrafi zachęcić
potem cię zniszczyć –
pogmatwać i tak
niełatwe już życie

Jesiennie

Jesiennie
Sylwia Błeńska

jesienne serpentyny
srebrne nitki
huśtawki
zasiadają na nich wieszczowie
choć skrzynka wciąż pusta
tu brak adresata
nadawcy
może list porwał wiatr
co zdźbła jeszcze zielonej trawy
kołysze

wokół tysiące tchnień
a jakby nikogo nie było
nawet w mieście
czerwony parasol wyróżnia się
we wrześniowym deszczu
tu samotność pełza w ulicami

Gwiazda

Gwiazda
Helena Szymko

Najpiękniejszą gwiazdę –
daję ci w ofierze
to dar jest niebiański
dla ciebie kochany
gdy spadała z niebios
tak pięknie błyszczała
jak twe oczy miły
gdy na mnie
z uśmiechem patrzyły
złapałam to cudo

i mocno trzymałam
by mi nie umknęła
do sklepienia niebios
gdzie swe miejsce miała –
jarzyła się blaskiem
jak kryształ błyszczała
jakbym piękny brylant
w swych dłoniach trzymała
niech teraz ta gwiazda
szczęściem darzy ciebie –
a twoje marzenia
na pewno się spełnią
gdy miłość nie umrze –
pozostaniesz ze mną

Miłość

Antonina-MarcinkiewiczMiłość
Antonina Marcinkiewicz

Dopadła znienacka
rozświetliła umysł i oczy
otuliła muślinową peleryną

zerwała więzy konwenansów
ciało wypełniła pragnieniem
krzyczała ze szczęścia

Szmaragdowe bogactwo słów

Szmaragdowe bogactwo słów
Helena Szymko

Słowa – jak szmaragdy
odzwierciedlają bogactwo duszy
barwią odcieniami upływający czas
metaforycznym przesłaniem
dotykają głębi ludzkiego istnienia
bogactwem metafor –
zdolne poruszyć serce

lustrzaną barwą malachitu
powielają powierzchnie oceanów
docierając do ich głębinowego dna

wtapiają się w w przyrodę
wzbogacając ją – barwami
przeróżnych roślin i zapachów
unoszącymi się dźwiękami
wybrzmiewają w naturze
słowa – to bogactwo wiedzy
jaką obdarzyła nas cywilizacja
malowana nimi natura – ukazuje
cały urok – naszej planety ziemi

Wrzesień

Wrzesień
Helena Szymko

Jeszcze tak niedawno
letnie dni gorące – sprawiały
że żarem spływało z nieba słońce
niebawem lato dobiegnie końca
wrzesień – to początek jesieni
po wiośnie i lecie
jeden z piękniejszych miesięcy
żołędzie spadające kasztany
szelest liści pod butami

spacery w blasku słońca
wciąż nam pozostaną
gdy będziemy mieć szczęście
może z babim latem nadejdzie miłość
rozgrzeje żarem serce
promieniując jak kasztany
czasem pozostaje na zawsze
lub po prostu odejdzie

dobrze mieć wtedy przyjaciół
którzy nie zawodzą
bo gdy złota jesień minie
nadejdzie zimno i słota
lepiej nie być samemu
ze smutnymi myślami
dłoń przyjaciela
rozwieje wszelkie smutki
wówczas odczujemy ulgę –
że nie jesteśmy sami

Marzenia

Marzenia
Helena Szymko

Marzenia

Marzenia są piękne –
choć to tylko marzenia
kwitną radością
są duszy ukojeniem
nawet te nierealne
dodają wielkiej siły
myśli zanikają czarne
świat staje się milszy –

żyjemy marzeniami
bo ich potrzebujemy
zapełniamy nimi serca
bo chcemy być szczęśliwi

bywają uskrzydlone
czarem miłości zaszczepione
na zawsze pozostaną
pragnieniem miłości
są zawsze młode
nigdy się nie starzeją
bywają ulotne
czasami się spełniają
są dla nas wszystkich –
na szczęście nadzieją

Przemijanie

Przemijanie
Helena Szymko

Mijają chwile – miesiące lata
niepowtarzalne
teraz pomimo wokół ciebie tłumu
pustka ze smutkiem się splata
dzień za dniem umyka noc koszmarem bywa
tylko – wspomnienia krzyczą po kątach
ty w tej samotni nie masz już komu
przesłać uśmiechu miłego słowa

zadajesz sobie tysiące pytań
dlaczego – w życiu wciąż kogoś tracimy
mrok go prowadzi gdzie cisza brak słońca
lecz gdzieś tam w mroku tli się iskra nadziei
wskazuje drogę do wiecznego życia
pośród chóru Aniołów i rajskiej zieleni
może nie każdemu dane ją dostrzec
tylko dla niektórych świeci ona jaśniej
droga – do Pana naszego
o bezgranicznej miłości która nie ma końca

Samo (krytyka)

Coś, co mnie denerwuje
Szanowni Państwo

Wiceprzewodniczący Episkopatu arcybiskup Jędraszewski nie daje za cholerę zapomnieć o sobie. Jego bezwstydna aktywność i zacietrzewienie w wynajdowaniu wrogów Kościoła katolickiego nie ma sobie równych. Co i rusz pojawia się w programach informacyjnych z wielkim oburzeniem (werbalnie) informując wszystkie dewotki z kółek różańcowych o odkryciu (czytaj namierzeniu) nowego demonicznego zła usiłującego zniszczyć Boży porządek i ład. Nic dziwnego, że za obsesją duchownego z Krakowa, rośnie jego popularność w kołach zbliżonych do tac kościelnych. Każde wystąpienie arcyobłudy Jędraszewskiego elektryzuje tzw. opinię publiczną. Powiedzieć o tym kapłanie, że należy do najbardziej kontrowersyjnych hierarchów Kościoła, to stanowczo zbyt mało. Leciwy wiekiem, ale młody duchem Jędraszewski potrafi kilkoma zdaniami wkur… nie tylko nieboszczyka, ale i wierzących w Boga. Ma do tego wielki talent. Mnie osobiście zastanawia krótkowzroczność i niebywała hipokryzja tego hierarchy. Z jednej strony wieszczy piekło tęczowej zarazy a drugiej nie dostrzega rozprzestrzeniającej się w klerykalnym środowisku pedofilskiej zgnilizny. Arogancja, cynizm, i relatywizm wychodzą z arcykapłana wszystkim porami i otworami jego ciała. Takie wybiórcze traktowanie tematu ośmiesza przemądrzałą eminencję. Jednak trudno mi uwierzyć w alergię na ludzi spod znaku LGBT wiedząc o jego zażyłej przyjaźni z innym zboczonym hierarchą Kościoła – Juliuszem Paetzem. Chciałbym doczekać się tego, że arcyobłuda w pięknych cyrkowych szatach liturgicznych powie w trakcie kazania, jak wierni mają zachować się wobec homoseksualistów w sutannach. Problem jest poważy i ważny. Przewiduję jednakże duża zwłokę, bowiem jego arcyłaskawość nie samą tęczową zarazą żyje. Ostatnio stał się cud, bo przypomniał sobie znamienne słowa św. Łukasza. Więc brawo – w końcu padły z usta hierarchy tak długo oczekiwane słowa samokrytyki. Na opamiętanie i powrót do korzeni ubogiego duszpasterstwa, na które nigdy nie jest za późno. Może wreszcie biskupie pałace przestaną być siedzibami dostojników Kościoła prowadzących rozpasany, pijacki i hulaszczy tryb życia. Staną się miejscem służącym bardziej zbożnym celom. Ale ja, jako sceptyk, osobiście jednak w to nie wierzę. Już kiedyś napisałem, że jeżeli katolicy zostaną uczciwymi ludźmi, a nie zakłamaną zgrają, to ja zostanę najpierwszym z nich.

All rights reserved 2019 Marian Jedlecki
Ot, co…

W fazie przemiany

W fazie przemiany
Helena Szymko

Dojrzewałam przez lata –
żeby przemienić się
w pięknego barwnego motyla
w fazie tej przemiany
każdy dzień niósł za sobą
coraz ciekawsze życia chwile
złe wspomnienia jak demony –
wyzwolona z pod ich ciężaru
przemianą metamorfozy

czuję się lekka i wolna jak ten motyl
barwą kwiatów radosny
blaskiem porannego słońca
najpiękniejszą z barw
błyszczą jego delikatne jak mgiełka
tęczowe skrzydełka
i chociaż jego życie – to tylko
przemijająca krótka chwila
jest największym z cudów
tak dla człowieka – jak i małego
w przyrodzie motyla

Na długowieczność

Na długowieczność
Danuta Gościńska

Tereniu te piękne twoje słowa
Towarzyszą mi i w moim życiu.
Życzę Tobie zdrówka
I błogosławieństwa Bożego
Na następne lata.
Danuta Gościńska
AD 2019-09-04

Przyjmuj z pokorą co los Ci daje,
i nie narzekaj.
Wtedy rano z uśmiechem wstajesz.
Pogodny dzień Cię czeka.
Życie Ci samo tekst napisze.,
Jaką masz rolę w nim grać.
Wtedy z szeregu wychylić się możesz,
A kiedy do przodu pchać.
I widzieć piękno w około,
mieć umiar w jedzeniu i piciu.
Słuchać ptaków śpiew, czuć zapach ziemi.
Zawsze być czynnym w życiu.
Ale to wszystko trzeba stosować.
I w tym jest całe sedno.
Życia nie należy maglować,
Bo ma się tylko jedno.

Teresa Januchowska

odpowiedz do wiersza…

Ja magluję, ja się wściekam.
na czas uciekający.
Papier znosi cierpliwie,
komputer wspomaga idealnie.
Ty radzisz nie maglować,
bo się ma życie jedno,
a ja mówię trzeba walczyć
o przeszłość i przyszłość.
Ja magluję, ty nie maglujesz.
Ja się wściekam, tyś spokojna.
Ja maluję, Ty szukasz cienia…
Twoje życie spełnione,
ja szukam jeszcze drogi.
Żyjemy w jednym mieście,
mając różne wspomnienia i wzruszenia.
Ja magluję Tyś pogodna.
Po wymaglowaniu, po wygładzeniu,
zużytych wzruszeń, abecadła życia.

Towarzystwo Miłośników Ziemi Chodzieskiej
5 września o 00:26
4 września 2019 roku w gościnnych progach Młodzieżowy Dom Kultury im. Janusza Korczaka odbyła się promocja tomiku wierszy Teresy Januchowskiej, wydanego przez Towarzystwo Miłośników Ziemi Chodzieskiej. Wiersze, poświęcone w większości naszemu miastu ilustrowane są pracami plastycznymi autorki

Tylko moja

Tylko moja
Helena Szymko

To była tylko moja miłość –
bogactwem uczuć zakwitała
stała się duszy mojej ogrodem
chociaż dla ciebie nie zaistniała
zamieszkała w moim sercu
emocje uczuć w nim wyzwalała
myśli słowa i nadzieje
wciąż inną barwą malowała
oplotła duszę jak dziki powój
i poraziła jak piorun drzewa
na skrzydłach wzniosła się tęsknoty
czasem w marzeniach sennych się jawi –
by w moim sercu ślad pozostawić

Improwizacja / Estemporanea

Improwizacja / Estemporanea
Izabella Teresa Kostka

Zapomnę rozstanie
jak podartą chusteczkę,
której rogi wbiły się w serce,
momenty to diamenty
wzbogacające bolejącą duszę
gdy żal rozum odbiera.

Nie zapłaczę odchodząc,
zostawię tchnienie
uwiecznione w rękopisie,

on także obróci się w popiół.

Estemporanea / Improwizacja
Izabella Teresa Kostka, 2019

Senna Zjawa

Senna Zjawa
Helena Szymko

O miłości moja –
cóż ja teraz pocznę
pokochałem zjawę
zjawę nie z tej ziemi
włosy kruczoczarne
o oczach jak niebo
ciało wyrzeźbione
jak przez niebios rękę

kiedy ją ujrzałem
stąpała tak dumnie
piękna i wyniosła
do studni podeszła
wiadro z wodą niosła
ja pobiegłem za nią
witając tę panią
miłość jej wyznając
i nagle w tej chwili
wszystko się skończyło
ku mojej rozpaczy –
snem to tylko było

Dla Ciebie wrzosy

Dla Ciebie wrzosy
Helena Szymko

Dla Ciebie – kwiaty pragnień i marzeń
pełno cudownych życia zdarzeń
pola dojrzałym zbożem pachnące
poranna rosa srebrzysta na łące
dla Ciebie wrzosy pieszczone mgłami
słońce tulone w dolinie górami
wiatr co pachnie wolnością
tęsknotą wspomnień powiewa
grając na skrzydłach ptaków
melodię życia wybrzmiewa

Przemijanie

PRZEMIJANIE
Jadwiga Miesiąc

Oczami małej dziewczynki,
tej z portretu,
z poszarzałych ram,
patrzę z niedowierzaniem w lustro,
w głąb siebie.
To chyba jakiś fałsz.
Oczy smutne, bez radości dnia,
bez blasku słońca,
pomarszczone życiem cienie.
Czy to jestem ja?

Oj, ten podstępny czas!
Przez tyle lat urodę kradł
i teraz śmieje się.
Ale on nie wie,
że moje serce jeszcze tęsknotą łka,
że w nim jakiś ogień płonie.
Ocalone z resztek życia szczęście,
niech jeszcze długo trwa.
Niech miłością kwitną wciąż moje dłonie

Pomarańczowa Kraina

Pomarańczowa Kraina
Helena Szymko

Noc okryta gwiezdnym płaszczem –
nawet gwiazdy zasypiają
wszyscy wokół śpią już dawno
kolorowe sny miewają
tam w krainie wiecznych bajek
gdzie marzenia się spełniają
w swej Krainie Pomarańczy
piękne Elfy bal wydają
na swych skrzydłach się unoszą
każda para piękna zwiewna

wirując w powietrzu tańczy
pośród nich Królowa Elfów
wokół drzewa pomarańczy
zapach cudny się unosi
aromatem swym odurza
Elf do tańca już cię prosi
póki noc nie zbudzi ranka
oni nie przestaną tańczyć
kiedy oczy swe otworzysz
w twym pokoju pozostanie –
słodki zapach pomarańczy

Bursztynowy naszyjnik

Bursztynowy naszyjnik
Teresa Klimek Janota

musiały wyszumieć się morza. ślady naszych stóp rozeszły się
po brzegu, czekają na wiatr wydzierający z kipieli cząstki
pożółkłej śliny. zanurzamy w niej ręce, w głębi szpilka sosny
utknęła i patrzy. pozostanie taka.

tego popołudnia pochyliły się w nas zwęglone cedrzyńce,
na pniu starym, rozdartym, daremnie siedzi muchówka i czeka
na ofiarę, zamiast – oblepiła ją śmierć:

złota muszko ten ruch ku szyi i palcom dopiero jest w tobie,
morska bryza poruszyła skrzydełka.

2.08.2019

Melodia serc

Melodia serc
Helena Szymko

Gdy niebo zapłacze –
nad naszym rozstaniem
umilkną świerszcze
w skoszonej trawie
moje serce porywem
wiatru się stanie
a nasze wspomnienia
ukryte w tym lecie
naszych serc melodią
będą wciąż żywe

twoje słowa tak bliskie
mojemu sercu
będą mi przypominać
te chwile szczęśliwe
na zawsze zatrzymam
je miły w pamięci
słodyczą słów twoich
będę się upajała
może kiedyś nadejdzie
jeszcze taka chwila
że znów w nas odżyją –
te piękne chwile lata

Bransoleta na nodze kobiety

Bransoleta na nodze kobiety
Teresa Klimek Janota

nie wystarczył refleks na fałdzie jej skóry. ostatni zachód słońca
to istny kangan – pulsująca struga, którą palce mężczyzny
oplatają stopy, właściwie po wielokroć.

co jednak, jeśli boski dar jest zbyt doskonały? otworzyć szuflady
pełnej korali i pończoch?? to seryjna robota niewysokiej próby,
albo lepiej – orgietka Messaliny
a ona wszak była natchniona niczym wielka artystka –
mały, zielony kamyk z ogrodu dzieciństwa przyczepił się do
jej kostek, dlaczego tak namacalnie i brzęk wydobył
dla niej, brzęk, brzęk złotych obręczy
na każdym prawie kroku:

stanęła, zwróciła twarz ku słońcu, było jak zaciśnięty
skurcz warg na przegubie jej łydki,
należała do niego.