Rutyna Sensu (z cyklu Stan Rzeczy)
Marian Jedlecki
I znowu niedziela
wiekuista stagnacja zapożyczeń
nieokreślonego planu ad hoc
nie wiem czy ona mnie rozumie
bo Słońce z niechęcią zastyga w spóźnialskich chmurach
w spokojny wieczór dobiega z metalowej nitki
niespokojne neurotyczne echo zmęczonego pociągu
z tą chwilą nachodzi mnie ambiwalentna tęsknota
takie niejasne pragnienie
bycia i niebycia we własnej bajce
która zjawia się i odchodzi bezsensownie
bo dlaczego nie?
przecież na powierzchni rozmytego Czasu
tworzą się bąbelki zamkniętych zdarzeń
co pojawiają się i znowu pękają
a wszystko to pyta – gdzie tu sens
poza tym że są bąbelkami
które pojawiają się i pękają jak zapożyczenia
wiec i ja teraz zapytam –
gdzie tu sens i jego rutyna?