jałomużna z nieba
Janusz Strugała
zrolowało się życie
ginie na bezdomnej fali
bez fabuły bez obłudy
bywało różnie
wyrzeczenia i trywialne azyle
czas nie pozwala na restart
kilka chwil pod platanami
parę klejnotów w pamięci
toasty za zdrowie
usłany zimną wodą szlak do portu
nie demonizuję
nie wyolbrzymiam
nowe życia poczęte
nutami uczuć grała strun muzyka
niejedna pełnia melanżem skończona
nie spartańskie powroty
pod napiętymi żaglami
jałomużna z nieba
zagłuszyła jęki
fregatą szczęścia rejsem pod granatem
ołowiane myśli psują szyki
zapadliska i kałuże
wyobraźnię męczą
chórem zgodnym śpiewają
nadziei spragnione głodne myśli