Archiwum autora: admin

Jesień

Jesień
Helena Krystyna Szymko

Pozostań z nami złota pani –
daj nacieszyć się barwami
ukazując swoje wdzięki
zdobić będziesz krajobrazy
jakby malarz wymalował
najpiękniejsze twe obrazy
nie kryj się złota jesieni
pozwól nam cieszyć się sobą
zatańcz w swojej barwnej szacie

byśmy mogli cię wspominać
po upalnym pięknym lecie
zatańczymy razem z tobą
w blasku słońca obereczka
pod butami suche liście
a wiatr, będzie tańczyć z nami
i wywijać zamaszyście
po ogrodach i po polach –
rozdmuchując barwne liście

Uczucie przeszło

Uczucie przeszło
Violetta Lesiak

Nic już nie czuję
Nie myślę i nie marzę o Tobie
Jesteś tak daleko gdzieś w kosmosie
Nie będę udawać
Uczucie moje wyschło i przeszło
jak katar co doskwiera w nosie
Nie było szczęścia o którym marzyłam
Ani pocałunków ani szaleństwa miłości
Wszystko się rozpadło na skale twej obojętności
Nie chciałeś serca
Twój język milczał zaklęcie
Co mogłam zrobić inaczej
Widać nie dane mi było z Tobą szczęście
Teraz już zapomnij
Nie będę czekać więcej
Może kto inny doceni bardziej
moje szczere serce

W jesiennej zadumie

W jesiennej zadumie
Maciej Jackiewicz

Czasem lubię jesień ale ciepłą i złotą
gdy jeszcze nie ma tak ponurego pejzażu
a liście są o tylu barwach niczym na witrażu
pracowite pająki jak zwykle w kątach plotą

Lubię też wtedy deszcz nazywany słotą
krople przypominają inkaust w kałamarzu
widzę świat za mgłą jakbym wypił dla kurażu
może skryje się na chwilę pod mokrą kapotą

Póki jeszcze są kałuże a nie czarne błoto
bo nie tylko zmoknąć się też przydarza
po co jesteś jesienna pani? chyba tylko po to

Abyś mogła zaprosić swojego malarza
i namaluje coś w noc a ja nie spytam co to
kiedy się pojawisz nie tylko na kartce
z kalendarza

Haiku

Autorzy: Agata Kostka, Grażyna Kłosek, Małgorzata Orzechowska Brol, Kazia Gatys, Janusz Strugała.
Lektor, muzyka, produkcja Janusz Strugała

deszczowa kołysanka

deszczowa kołysanka
Marek Górynowicz

jeszcze jedna noc
to nie powód do wstydu
przekwitamy zgodnie z kalendarzem
nago

za oknem
miasto tuli się do neonów

stosownie do wieku
pada deszcz
w ciemności
mokną ciała niebieskie

Babie lato

Babie lato
Helena Krystyna Szymko

pewnej złotej jesieni –
wiatr przywiał mi w darze
babiego lata troszeczkę
dotknęłam je – oplotło mi dłonie
jego cienkie niteczki
jak skrzydełka ważki w słońcu jaśnieją
po trawie i krzewach się ścielą

Łubniki

Łubniki
Marek Górynowicz

wydeptałem tę ścieżkę sam
między pierwszą a kolejną wyspą
był tylko wiatr
potem namalowałaś fale

na koniec dnia
wędrowcy gaszą słońce
zapadają w sen letni
na chwilę

rankiem
napijemy się zielonej herbaty
na nieobecnej trawie
pocałujesz mnie
kolejnym słowem
z nienapisanej książki

w zamkniętym wierszu
Pan Bóg stoi w oknie
i głaszcze nasze koty

Gniew Planety

Gniew Planety
Helena Krystyna Szymko

Nasza Planeta – daje znać o sobie
od zarania czasów gniewem się unosi
pomimo znaków że klimat się zmienia
nic nie robimy – ignorujemy jej przypomnienia
może się ludzkość wreszcie obudzi
i zacznie dbać o miejsce na Ziemi
bo kataklizmy które nas nachodzą
pochłoną wszystko cośmy zgromadzili
dobytek życia istniejących ludzi
niebo śle żar lub łzami deszczu płacze
a łzy jego płyną z ludzkim dobytkiem
pozostawiając po sobie tylko zniszczenie
więc – niewiele czasu już nam pozostało
zacznijmy chronić Planetę Ziemię

Przebudzenie

Przebudzenie
Helena Krystyna Szymko

Jeszcze nie tak dawno – kwitło w sercu
najcudowniejsze z przeżyć
to ty sprawiłaś – odmieniłaś szare życie
wypełniając pustkę w moim sercu
szukałem jej w każdym czułym uśmiechu
lecz serce czekało na więcej
pragnienie z każdym dniem wzrastało
budziły się zmysły dawno już uśpione
aż pewnego dnia pojawiła się Ona –
zajaśniała osnuta mgiełką tajemnicy
stała się najcudowniejszym życia spełnieniem
teraz jest jak bajka we wspomnieniach dziecka
a była – najpiękniejszym życia zdarzeniem.

Poetycki Video Book

Autorzy
Wanda Frydrychowicz, Zygmunt Jan Prusiński, Bronisława Góralczyk, Wiesław Harchut, Jarosław Pasztuła, Maciej Jackiewicz, Marek Górynowicz, Wanda Frydrychowicz

Poetka w ubeckiej spódnicy

Poetka w ubeckiej spódnicy
Zygmunt Jan Prusiński

Listy do Pisarzy…

POECI, ANIOŁY, DOBROĆ

fragment:

Co do tow. komunistki Wisławy Szymborskiej – Rottermund, to o niej pisałem w kilku artykułach. Pamiętam, w roku 2004 napisałem tekst pt. „Obrońcy z kapelusza iluzjonisty”, gdzie akurat był opublikowany w miesięczniku literackim w „Akancie” – Bydgoszcz, u red. Stefana Pastuszewskiego. Chyba artykuł zrobił karierę, bo sam Jakub Winiarski w „Literatorium” – forum krytyki literackiej, (14.06.2004r.) pisze tak:

„Warto natomiast przeczytać artykuł Zygmunta Jana Prusińskiego „Obrońcy z kapelusza iluzjonisty”, kolejny głos w toczonej na łamach AKANTU od miesięcy „Sprawy Miłosza i Szymborskiej”. Zirytowany i rozgoryczony Prusiński pisze m.in. „Będąc dzieckiem widziałem, co ubecja czyniła z moim ojcem! – (Lucjanem Prusińskim [Ś.p.] przyp. Z.J.P.) Bicie, torturowanie, areszty, więzienia… Czy zdolna byłaby Wisława Szymborska napisać o tych zdarzeniach wiersz? Nigdy! Bo nie czuje tego. Bo była po drugiej stronie barykady politycznej w Polsce”.

Jakub Winiarski dopisał od siebie: „Teraz Szymborska woli pisać o kocie w pustym mieszkaniu, o piesku, który nie bardzo wie, co się dzieje, o czasie, który może nie jest starcem długobrodym, siwym”.

– W tym miejscu chciałbym podziękować krytykowi, panu Jakubowi Winiarskiemu, iż zauważył ten mój artykuł polemiczny. Co do pochówku noblistki, to proponuję obok „tatusia” józefa stalina w Moskwie! – Jak ona kochała tego zbrodniarza ludobójcę!!! – Ile łez wylała pośmiertnie…

Pozdrawiam –
Zygmunt Jan Prusiński
(25.08.2008)

Ta muszelka w nocy

Ta muszelka w nocy
Zygmunt Prusiński

Zygmunt Jan Prusiński

TA MUSZELKA W NOCY

Nie będziesz się opierała moim rękom
muszelka w nocy błyszczy gwiazdą.

Mozaika zagęszczona pragnieniem
wypukla się jak pączek kasztana.

Zdejmuję z ciebie ostatnią szatę
przed podróżą do Zatoki Delfinów –
by w ciemności przytulić ręce.

Te ręce – twoje i moje
to jak pogodne powroty –
dźwięczy strzała wypuszczona z łuku
wyłania się temperatura smaku.

Odrobinę zaczekaj na deser
znam tajemnice leśnej mowy
w tudzież głębokich połyskiwań
a za oknem kukułka kuka
a sójka wybiera się nad morze.

Pewnie ją spotkamy po zachodniej
stronie na wydmach.

13.5.2013 – Ustka
Poniedziałek 18:05

Wiersz z książki “Córka Wiatru”

Powódź stulecia?

Powódź stulecia?
Bronisława Góralczyk

Zalane miasta, zalane wsie…
gdzie tu się podziać… Bóg jeden wie!
Szczęścia nam trzeba – a i pogody,
by nie wpaść w szpony szalonej wody.

Jeszcze niedawno susza na co dzień,
a dziś ulice całe są w wodzie…
Powódź stulecia? – kolejna już.
Niech ją przykryje historii kurz!

Południe kraju, zachód i wschód
czeka na jedno – czeka na cud!
Lecz najpierw trzeba wziąć się do pracy…
Odbudujemy kraj nasz, Rodacy!

Gliwice 17.09.2024 r.

Kapliczka

Kapliczka
Wiesław Harchut

Słuchajcie –

Przy drodze, kapliczka.
Dawno postawiona.
Miejsce różnych spotkań,
ledwo stoi, kona.

Przechylony krzyż, zbutwiały,
z drewna bukowego.
Na nim wisi Chrystus.
Chciałby zejść już z niego.

Przeżarte rdzą gwoździe, (grzechy)
mocno go trzymają.
Popękane mury krzyczą –
Ludzie !!! – Nie słuchają.

Jesień życia.
W liściach, szelestu głos Boga –
“Kiedyś, zejdę do was.
Wtedy będzie trwoga.

Czas daję, na razie !
Na opamiętanie.
Bo gdy przyjdę – Płacz
będzie – Zgrzytanie.”

Na kolana! Pierś uderz!
Głowę trzymaj nisko!
“Bóg – Pan Twój – idzie!
W jego rękach wszystko.”

Luty 2024 (Rzeszów)

Istnienie

Istnienie
Wiesław Harchut

Jak rzeka płynie,
czas, tak ucieka.
Z biegiem wskazówki,
mijają chwile.

Życie przepływa
nurtu pośpiechem.
Dzieckiem, młodzieńcem,
starcem – przez chwilę.

Minęły lata,
dziecięcych zabaw.
Beztroskich śmiechów,
w ramionach matki.

Szalonych, szkolnych,
pierwszych miłości.
Wyborów ważnych.
Życiowej wpadki?

Szybko minęła
budowa gniazda.
I odlot, z niego
dzieci, daleko.

Nie wiedzieć kiedy
urosły wnuki.
Cieszą się z tego,
te “stare dziatki”

Na skroni, siwej,
widać zakola.
I czoło, zmarszczki,
bruzda je zdobi.

I choćbyś nie chciał.
ktoś Ciebie woła.
Ze smutkiem, ale,
trzeba odchodzić.

Bo całe życie,
jak jedna chwila.
Z Bożą pomocą,
przemknęło pięknie.

I tylko wiara,
że ktoś tam czeka.
Duszy, da ulgę,
gdy serce pęknie.

zatrzymać czas na jakiś czas

zatrzymać czas na jakiś czas
Jarosław Pasztuła

dotykałaś moich ramion
pod wierzby płaczące
skrywając nieśmiały wzrok

usta kleiły się do ust

smakowała kolacja
ciało do ciała
ciasto i masa słów
odklejały mój mózg

wspominam noce
pełne rozmyślań
włóczące się dni pomiędzy nimi
roześmiane twarze
których teraz nie poznaję

długie włosy zapach twoich warkoczy
oczy głębokie spojrzenia
oszczędność w słowach

wiatr porwał na strzępy
nić co łączyła
w mojej głowie
miłość zawsze żywa
oddycha pachnie zielenią
mieni się jedwabistą purpurą

sztandarem na wietrze

Za co to?

Za co to?
Bronisława Góralczyk

posadziłeś mnie na górze
w chmurze
a ja moknę tu i wrzeszczę
w deszcze
i się raczej nie ukorzę
boże
bom jest silna a nie słaba
baba!

za co tak mnie karzesz władco
za co?
za tęsknotę co ulata
z lata
za zachody słońca w morze
może?
czy za długie w Twojej chmurze
burze?

żadne kary nie są w stanie
panie
zniszczyć moich zdarzeń
z marzeń
bo ostanie moje lato
tato
sam mi dałeś… czy pamiętasz?
w święta!

Gliwice 14.10.2023 r.

Ekspiacja

Ekspiacja
Maciej Jackiewicz

Przepraszam panów i młodzieńców
że nie jestem panną zakochaną
i nie dostaję na wasz widok rumieńców
i nie myślę o was w każde rano

Przepraszam panie oraz dziewczęta
że nie mam postury Schwarzeneggera
i nie w orderach moja pierś wypięta
bo moje całe życie jest niczym chimera

Przepraszam za niejeden życiowy błąd
że tańczyłem z manekinami na ich balu
wiem, że mnie kiedyś czeka za to boży sąd
dziś nie mam o to wszystko do nikogo żalu

Ale przed nikim nie okażę mojej skruchy
bowiem byłem jestem i będę niezawisły
i zawsze wierzyłem jedynie w dobre duchy
nie obchodzą już mnie odkurzone pomysły

* * *

* * *
Marek Górynowicz

wybudziłaś mnie z moich wierszy
był kot zwinięty w poranek
i wersy owinięte kołdrą

mniejsza z tym
w słonecznej przestrzeni
chodzimy po zwrotkach
ułożonych dzień wcześniej

Wrzesień

Wrzesień
Bronisława Góralczyk

Znikł już w polu śpiew skowronka,
deszczem płacze wrzesień,
woal mgły wśród łąk się błąka,
z nim i szara jesień…

cała w chmurach gdzieś nad wodą,
nad lasem już wzlata,
a mnie myśli jeszcze wiodą
do ciepłego lata…

boć mi ciągle koncert kosa
echo w lesie niesie,
bo wciąż słońce mam we włosach,
a nie szarą jesień…

No a może ja się mylę,
szukam dziury w całym…
wszak i wrzesień na tę chwilę –
wie jak być wspaniałym.

Gliwice 15.09.2008 r.