Archiwum autora: admin

Pędźmy!

Pędźmy!
Bronisława Góralczyk

Znikł ostatni śnieg
Pora wznowić bieg
Ku wiośnie i dalej!
Ty mi rękę daj
Odnajdziemy raj
Wśród zielonych alej!

I niech dzieją się
Wiosny nowe dnie
Póki sił jej starczy!
Więc nabierzmy tchu
Pędźmy miły znów
Ku słonecznej tarczy!

Raj otworzy się
Niczym w cudnym śnie
W twych oczach radosnych
Gdy ci serce dam
Pośród słońca bram
I u progu wiosny!

Gliwice 06.03.2008 r.

Jak lew został królem zwierząt

Jak lew został królem zwierząt
Maciej Jackiewicz

Raz małpa zwołała wszystkie zwierzęta
bo pora wybrać króla a to rzecz święta
ale też takiego że niczym jak na Zawiszy

będzie można na nim polegać gdy w ciszy
oraz należytym swym królewskim spokoju
będzie rządził nami choćby czasem w znoju

takiego władcę którego się może ktoś boi
ale szanować będzie ogłosić dzisiaj przystoi
monarchą świata zwierząt nazywać w dodatku

spotkały się więc zwierzęta na dużej polanie
tak się zaczęło powszechne leśne głosowanie

tylko jak rozwiązać ten cały powikłany quiz
albowiem był tylko jeden kandydat czyli lis
zaś wilk i hiena zasiedli w wyborczej komisji
doszło wówczas do awantury i wielkiej scysji

rozgorzała na dobre bitwa nie tylko na słowa
w końcu odezwała się stara lecz mądra sowa:
-król to nie stare futro wyciągnięte z szafy
-do komisji proponuję słonia i dwie żyrafy

niech się skończy wreszcie ta wyborcza gra
zwierzęta sowę tym razem wraz posłuchały
i po reasumpcji od nowa wszystkie głosowały

w ten sposób proszę państwa królem wybrano

… lwa

Gdzie się zima podziała?…

Gdzie się zima podziała?…
Bronisława Góralczyk

Gdzie ta się zima podziała,
taka piękna, taka biała?

Miał być tęgi, ostry luty –
a ja wdziewam już półbuty
i przedwiośniem się upajam…
Spójrz, już drzewa pąki mają!

Gdzie ta zima się podziała,
ta prawdziwa, śnieżnobiała?

Gliwice 28.02.2024 r.

Nasza wiosna

Nasza wiosna
Janusz Strugała

Jest oddech wiosny
Kosztuję ją w szumie wiatru i fal
Zrazu przebiśniegi i pierwsze pąki
Będzie wielka reaktywacja

Czekamy, my ludzie
Czeka natura
Rysuje obrazy słonecznych wspomnień
Wysłodzi je zielenią

Pamiętasz te klucze ptaków?
Zauroczyły nas
Staliśmy na dywanie suchych liści
Niebo rzeźbiło niezapomniane faktury

Obnażone drzewa
ufnie chylą się ku niebu
dla nas zatopionych w miłości
to nowy początek

Samotni są pośród nas

Samotni są pośród nas
Maciej Jackiewicz

samotni nie mają dziś nikogo
i nie mają komu podziękować
za ciepłe z serca płynące słowa

samotni nie pośpią sobie błogo
przez sen sobie mogą porymować
w cichą noc kolejne strofy od nowa

samotni nie znają często adresatów
bo nie ma do kogo pisać miłosnych wersetów
i nie zawsze komuś zwierzają się z sekretów
nie wysyłają nigdzie z szuflady poematów

samotni tylko czasem kawę piją na noc
nie lubią żadnych na dobry sen ziółek
nie mają tak wiele dobrych przyjaciółek

po dniu od razu w mrokach zasypiają
samotni nikogo od serca już nie mają
i swego dziś nie znają przeznaczenia

nie mają komu powiedzieć DOBRANOC

a ja
tobie teraz mówię dzień dobry
choć pada deszcz i ranek taki słotny
twoje imię szepczę w noc ciemną

jedno wiem że były przede mną
nadzieje na spełnione marzenia
a noszę je wciąż w sercu ogromne

dzięki tobie nie byłem samotny
choć to trwało jak jedną chwilę
nigdy ci tamtych dni nie zapomnę

On

On
Sylwia Błeńska

jest tak blisko
nie na wyciągnięcie dłoni

jest tak blisko
gdzie tęsknota boli
bliżej już być nie można
serce moje

6.3.2023

My

My
Sylwia Błeńska

utkwiłeś mi w głowie jak myśl
wspomnienie które wspomina się tęskniąc
i ani wte
ani wewte
mój anioł stróż

6.11.2021

* * *

* * *
Sylwia Błeńska

tak to prawda
czas daje by zabrać z nawiązką
ale czy to koniec

gdzieś po kropce
zaczyna się nowe zdanie
trochę jak z porami roku
czy z wschodami
zachodami słońca
z końcem świata
dziś kończy się
a jutro nastaje na nowo

8.5.2023

Ciocia Zosia

Ciocia Zosia
Elżbieta Andrzejewska

Pamięci Cioci Zosi

Byłaś z nami wiek cały
ale brak Ciebie boli.
Pamiętam sianokosy i żniwa
chleby w piecu pieczone
mleko z pianką
zapach wakacyjnego lata
mały staw
grzybobranie
pelargonie i georginie
i jabłka w tajemniczym sadzie.

Uśmiech twój bardzo łagodny
słowa ciche i ciepłe
spracowane dłonie.

Słowo nie szkodzi
gdy coś nie wyszło
i delikatność codzienną
w spokoju który
pozwalał przetrwać letnie burze
wichury i wiatry
na kolonii gzie łany zboża
śpiewały pradawne pieśni.

Żegnam pamięcią
wspólnych chwil przeżytych
w domu pełnym dzieci
i zajęć rolniczych
jasnych świtów
i wczesnych zmierzchów
zjazdów rodzinnych.

Pamięcią odziewam ostatnie pożegnanie
słowami modlitwy
Wieczny odpoczynek
racz Jej dać Panie
niech odpoczywa w ramionach Nieba.

Pozostawieni

Pozostawieni
Elżbieta Andrzejewska

Pamięci Poety Wojciecha Banacha

Pozostawieni

Otwarty tomik
“Strzępy i pąki”.
“Wielorzeczne” spotkania.
Minuty na schodach
przy “Mamma mia”
i pośpiech jakby czas się kończył.

“Dzień jest jeszcze do przetrwania”
z Twoim wierszem
i myślą nieokiełzaną
że za wcześnie.

Wiersz smutkiem czytany
Zadumą przyjęty
“wracam do pojęć niemożliwych”
testamentem z poezji.

Nieposłuszna tym słowom
“Wymażcie ślady – żadnych wspomnień”
sięgam po zapis po raz kolejny
i jeszcze kolejny.

bieszczadzkie anioły

bieszczadzkie anioły
Jarosław Pasztuła

szukałam
odbicia twoich oczu
w błękicie
rozlanym między wzgórzami

w zielonym pejzażu
przetykanym czerwienią
wypatrywałam
śladów stóp

niecierpliwy potok
mruczał własną melodię
nurt porywał myśli

krzykliwy orlik
zagłuszył słowa

bieszczadzkie anioły
wywiodły na manowce

Morze, ja i ty

Morze, ja i ty
Janusz Strugała

Tu niebo zawsze karmi oczy
Szum wody – uszy
Możesz być pasterzem chmur
Morze urzeka

Kumuluje się dobra energia
Splatają ciekawe myśli
Byłaś tu, rozmawialiśmy
Bryza niosła nasze słowa

One wracają, gdy jestem sam
Fale też płaczą, kołyszą zwątpienia
Słońce jak prorok
Świeci i błaga o harmonię uczuć

Chodziliśmy brzegiem morza
Markowaliśmy słowa
Miałaś miłość w cieple dłoni
W płomieniach ust

Wróć, proszę ja i woda
Tęsknota dziesiątkuje mi duszę
Sprawia, że błądzę
Bądźmy jak dwa łabędzie…

Kamienie

Kamienie
Janusz Strugała

Szlifowane wodą miliony lat
Każdy, nawet najmniejszy
jest majestatem przemijania
Gdybyż mogły przemówić!
Kamień pisarz, kamień poeta
Woda oblewa je leniwie
W ich pamięci miliony wiosen i zim,
niewyczerpana księga zdarzeń
Tu znalazły azyl na brzegu Bałtyku
Czy zdarzy się cud?
Czy opowiedzą swoją historię?
Nieodgadnione relikty pradziejów
Zegar dawno stanął
Te gładkie żeglowały po dnie
Myśli się kłębią i kołtunią
Są tak niepojęte jak nieskończony
wszechświat

Irena i Krystyna

Irena i Krystyna
Marcin Olszewski

Koła powozu toczą się powoli
Po lustrze utkanym z łez deszczu
Zatrzymał się, jak zegar życia
Tu, kiedyś, przed wiekami

Stare drzewa pamiętają wasz sen
Ten pierwszy i ten ostatni
Nie miałyście nawet dwóch latek
Gdy Bóg wezwał was do siebie

Płaczę wraz z deszczem
Zapalając lampiony pod każdym drzewem
Bo nie wiem, pod którym was pochowano
Ale każde miejsce będzie tym

W którym was szanuję

Śpijcie snem spokojnym
Zaśpiewam wam kołysankę
Przez łzy będę śpiewał, moje małe ciocie!
Boże, dlaczego tak?

Dzieją się dziwy

Dzieją się dziwy
Bronisława Góralczyk

W połowie marzeń spełnionych,
w ułamku zdarzeń prawdziwych,
w minucie snów już wyśnionych
dzieją się dziwy…

Marzenia, co do połowy
sprawdzić się tylko zechciały,
jeszcze wracają do głowy,
jeszcze nie wywietrzały…

Fakty częściowo prawdziwe
toczą się kołem historii,
niby zdarzenia wciąż żywe,
niby znów w pełnej glorii…

Sny coraz krócej prześnione
stają się znowu banalne;
choćby na chwilę spełnione,
choćby na chwilę realne…

Gliwice 30.06. 2007 r.

Los

Los
Janusz Strugała

resetu już nie będzie
coraz trudniej brodzić w czasie
trudniej łapać nici na wrzeciono życia
gasną reflektory
w oddali mrok
w zaciszu samotności ciernie
tyś daleko
pochylasz się nad klombami kwiatów
podziwiasz kwiaty jabłoni
frazesami moje żale
pająk marzeń nie tka już pajęczyny
pragnień
wysyłam ci emocje barwione lawendą
proszę niebo i gwiazdy
los dworuje sobie ze mnie
błądzę w kaftanie smutku

To moja gitara

To moja gitara
Janusz Strugała

rozmawiamy ze sobą językiem dźwięków
rozumiemy się doskonale
jest smukła zawsze gotowa
lubię te kształty
oddycha nutami jak ja
zadziwiamy ludzi
tęsknię za nią
gdy nie ma jej przy mnie
jest jak dobra wróżka
uprzyjemnia czas
wlewa miód do serca
biegam po niej palcami
ona drży
jest ze mną od zawsze
zdaje się prosić o dźwięki
to moja gitara

Czekamy na wiosnę

Autorzy:
Kazia Gatys, Grażyna Kłosek, Agata Kostka, Małgorzata Orzechowska Brol, Janusz Strugała, Jadwiga Miesiąc, Elżbieta Andrzejewska.
Grają: Aleksandra Karolak, Cezary górski, Janusz Strugała

Już o dwa lata za długo…

Już o dwa lata za długo…
Kamil Olszówka

Już o dwa lata za długo…
Nie wierzy świat ukraińskim łzom,
Skrywającym w sobie gorycz zaklętą,
Przez przekrwione oczy strasznymi nocami opowiadaną…
Gdy bezradne padają na śnieg,
Przeszyte ostrym zimowym chłodem,
Duchom przeszłości zanosząc swą skargę,
Nim wiatr dziejów je nocą rozwieje…

Być może płynęły z oczu zbyt wielu,
By zaprzątać nimi uwagę mainstreamowych mediów,
Zajętych tak bardzo skandalami celebrytów,
Śledzeniem gwiazd filmowych licznych ekscesów…
I choć ukraińskich uchodźców rzesze,
Dla świata pozostają sumienia wyrzutem,
Woli on śledzić nadchodzące premiery kinowe,
Niż pochylić się nad realnym cierpieniem…

Już o dwa lata za długo…
Światowych mocarstw dumnym prezydentom,
Kaźń Ukrainy jawi się zbyt odległą,
By dostrzec zagrożenie światową wojną…
I zwlekają miesiącami z wiążącymi podpisami,
By zatwierdzić niezbędnej broni kolejne dostawy,
Bojąc się wiekopomnymi swych piór pociągnięciami,
Szans na interesy z Rosją trwale zaprzepaścić…

Gdy wielomilionowych miast ostrzały rakietowe,
Na ciele Ukrainy tysiącami ran wykute,
Wojennych zniszczeń szatańskim rylcem,
Nie zabliźnią się z kolejnych dziesięcioleci upływem…
I smugi po seriach z przeciwlotniczych działek,
Choć z czasem nikną na nocnym niebie,
W pamięci ukraińskich żołnierek pozostaną zapisane,
Wojennych emocji niewidzialnym piórem…

Już o dwa lata za długo…
Ofiarowując swe życie nieprzespanym nocom,
W poczuciu życiowej misji się spalają,
Z niewyobrażalnego zmęczenia na nogach słaniając,
Zastępy bohaterskich ukraińskich ratowników i strażaków,
Dla tamowania jak krwotoków wojny skutków,
Ocierając z czoła krople zimnego potu,
Co noc nie szczędzą nadludzkich wysiłków…

A gdy zburzonych ukraińskich miast ruiny,
Chwytają za serca widokiem straszliwym,
Wyzierając z ekranów telewizorów plazmowych,
Ustawionych w wolnego świata zaciszach domowych…
Mroźnymi nocami przy świec płomieniach,
Ukraińskich dzieci tlą się ciche marzenia,
O powrocie do beztroskiego dzieciństwa,
Którego nie naznaczyła tak boleśnie wojna…

Już o dwa lata za długo…
Zabytkowe ukraińskie cerkwie płoną,
A posłuszne szalejących pożarów płomieniom,
Bezbronne ulegają nieodwracalnemu zniszczeniu…
Gdy rosyjskich bombowców naloty,
W ramach zbrodniczej wojennej strategii,
Podług rozkazów generałów cynicznych,
Nie szczędzą także i miejsc Bogu poświęconych…

Lecz mimo upływu wieków na ziemi ruskiej,
Bólem i cierpieniem tak bardzo naznaczonej,
Średniowiecznych kniaziów tli się wciąż sen,
O Rusi bezpiecznej, szczęśliwej i wolnej…
Lecz z zamierzchłych pradziejów utracone dziedzictwo,
Spopielone na zawsze wojenną zawieruchą,
Dla przyszłych pokoleń pozostanie inspiracją,
Gdy odbudowie Ukrainy swe życie poświęcą…

Już o dwa lata za długo…

On Jedyny

On Jedyny
Violetta Lesiak

Tylko jeden jest mój Jedyny
Taki wyjątkowy
Na pozór zwyczajny
Taki prawdziwy i niepowtarzalny
Jest w moim sercu i myślę o nim bez końca
Co było wcześniej?
Tak jakoś pusto
A każdy potrzebuje swego Słońca
On jest Jedynym
a ja taka oryginalna
Pasuje do mnie jak odbicie w lustrze
Ta miłość jest idealna
Kocham kiedy patrzy
Wprost zagląda w moje serce
Cóż można powiedzieć więcej
Nic
To po prostu szczęście