Archiwum autora: admin

Biała miłość

Biała miłość
Bronisława Góralczyk

Zimowy ogród w bieli cały,
jakby anioły się spotkały
i rozpostarły skrzydła białe;
ogromne, mocne, okazałe…

A my w tej bieli zanurzeni
i zakochani, i spełnieni…
jakby się niebo otworzyło
na tę zimową białą miłość…

Gliwice 03.04.2012 r.

Jamioł

Jamioł
Marcin Olszewski

Piaszczyste drogi, złoty piach ziemi
Unosi się płaszczem w słońcu
Pod kopytami puszczonych wolno koni
Gdzie pamięć i czas malowały obraz krwią

Na płótnie ziemi

Skąd jesteś?
Pamiętaj, tak jak to, dokąd zdążasz?
Biegnij wraz z wilkami nocą ku żerowi
Każdy ma swój cel, by przetrwać

Mokre od łez aniołów włosy ziół i traw
Które nad ranem urzeczone śpiewem
Dadzą się okryć białą chustą
By zapach i smak naparów leczył nas od trosk

Nikt cię nie widzi
Wszyscy czują Twoją obecność
Oddech wiatru w firankach
Zapach świec zgaszonych ręka Twą w mroku

Każdy przychodzi nawet po śmierci
Dokończyć swoje sprawy
Doglądnąć włości, pogładzić zmęczone twarze śpiących
Strach w oczach psów, spokój duszy naszych

Żywi i umarli
Z siół rozrzuconych po całym świecie
Pamiętajmy o sobie, w każdy czas
Czas życia i śmierci

Póki nie staniemy, gdzieś tam wysoko
Przychodźmy tam
Gdzie nasze serce i tęsknota
Przywołuje głos ojców

Całe życie

Całe życie
Maciej Jackiewicz

Całe życie pod górkę, ale teraz to już z górki,
pewnie napiszesz wiersz komuś do laurki,
a może uśmiechniesz się do ludzi i słońca,
tak dawno był początek, a dzisiaj bliżej końca.

Całe życie coś pchałeś bo dzisiaj także pchasz,
bagaż pełen błędów, które ty dobrze znasz,
zawstydzony milczysz myśląc, że je ukryjesz,
a pociesza myśl , że jeszcze przecież żyjesz.

Całe życie walczyłeś jak Don Kichot z wiatrakami,
i daremnie gdy byłeś sam pomiędzy tłumami,
smutno patrzysz latem w ogrodzie na ważkę,
z goryczą w sercu połykasz jeszcze jedną porażkę.

Całe życie niczym wiatr prawie przeleciało,
nawet nie wiesz jak właściwie to się stało,
jeszcze piszesz kolejną strofę do pamiętnika,
człowiek jest jak płatek śniegu i na wiosnę znika.

Lecz nie martw się, póki serce twoje jeszcze bije,
bądź jak bocian, co gniazdo co roku wije,
idź na łąkę i przytul pierwszy wiosenny kwiat,
i pomyśl jeszcze, jaki zostawić tutaj po sobie ślad

peron Horodniany

peron Horodniany
Marek Górynowicz

w naszym śnie mruczą koty
mędrcy siedzą między wersami
matki tulą dzieci
do snu

zaraz będzie północ
ten z Bielska do Gdyni pojechał w drugą stronę
samotni podróżują w ostatnim wagonie
czytają porzucone książki

noc jest na sprzedaż
z torbą pełną gwiazd
i sentymentalnych wspomnień
w staroświeckiej sypialni
jak mówisz

Na dobranoc

Na dobranoc
Bronisława Góralczyk

Nie płacz, Tadziu, nie płacz synku
Mama bajkę ci opowie
O zaklętym, srebrnym młynku
Lub o mądrej szarej sowie

Wybierz tylko tytuł bajki
A ja zacznę swą opowieść
I na strunach bałałajki
Grać ci będę doń melodię

Zaśnij, synku, słodko zaśnij
Snem spokojnym aż do rana
Niech ci treści mojej baśni
Noc powtórzy czarnoszara

Gliwice 18.07.2017 r .

pachniesz sosną

pachniesz sosną
Jarosław Pasztuła

powiedz mała co w sobie zmienić
bym mógł zabrać cię daleko
wiosna nachodzi już ciepło
zostawmy smutki tutaj nad rzeką

pytam się bo nie wiem co zmienić
zostawiłbym świat na szczycie
nie potrafię się zabić jak Kurt
nie potrafię za dużo smutku

ściskasz moją ciepłą dłoń
czuję to co ty gdy jesteś blisko
drzewa jeszcze bez liści
zielono mamy w głowach

nie odchodź zostaw słowo
bądź moją połową dolara
zakochany czekam na zmiany
by kochać się z tobą całą noc

pachniesz jak sosnowy las
wiecznie zielony pełen igieł
pełen rudej kory wyłożony liśćmi
biegliśmy przed siebie pełni marzeń

człowiek

człowiek
Jarosław Pasztuła

świat nie jest podły
otacza mnie dłonią

drzemie dzikie zwierzę
łakome chytre i podstępne
często zazdrosne człowiek

krzywdą kilka słów odpowiednio dobranych
niszczymy planetę
dla zysku dla wygód
człowiek nie liczy się z człowiekiem

kwitła miłość nadzieją zakwitła
szacunek dla bliźniego i kościoła

teraz gdy wolność podcina nam nogi
przewraca nam się w głowie

za mało ciągle mało
więcej chcesz ale po co
bo jestem łakomym człowiekiem

demokracja dla cwaniaków
raj i wiara dla biedaków

Wena będzie z wami

Wena będzie z wami
Janusz Strugała

nielotne myśli gdzieś zatajone
rysują melodią to co będzie
bezsilnie je rozumem nie otacza
chłoszcze się i nawraca
freski na ścianie przemijania
dręczą tajemnicą
orkiestra wciąż gra
pakowanie tobołów bez sensu
zostaw je tu
poproś ją by była blisko
będzie odtrutką
słodkim winem
wspinaj się tam po łodygach łaski
wena będzie z wami
zbilansujesz swój czas
w metaforach
słowami

Jesteś

Jesteś
Helena Krystyna Szymko

jak szampan – który szumi w głowie
piękną muzyką wyciszasz niepokój
bywasz jak wicher który targa sercem
na długo burząc jego spokój
jesteś moim słońcem w niepewności chwili
rozjaśniając nawiedzający smutek
słodyczą słów swoich życie mi umilasz

a kiedy powróci znów piękne lato
zakwitną krzewy i drzewa
powróci wspomnienie tych cudownych chwil
które dodawało nam radości duszy
i jak kiedyś – świergotem ptaków
zapachem leśnego igliwia –
nasze serca do głębi poruszy

Będzie tylko miłość

Będzie tylko miłość
Janusz Strugała

Bądź mi światłem i cieniem.
Bądź wodą i ogniem.
Serca niech pulsują muzyki taktem.
Niech oczy chłoną dzikim afektem.
Anioły wyciszą demony.
Przygarniemy gwiazdy skrajem nieba.
Tam gdzie słowa nie ranią.
Codzienność będzie strugą
nieprzytomnych zbliżeń.
Odkryjemy tajemnice.
Poetyckie wersy wpleciesz w warkocze.
Niewerbalne szepty popłyną do świtu.
Zapachnie lawendą.
Wyznań amuletami udekorujemy dni.
Będzie tylko miłość.
Syta i absolutna.

po drugiej stronie lustra

po drugiej stronie lustra
Jarosław Pasztuła

każdego poranka patrzę w lustro
po drugiej stronie
ta sama twarz z workami pod oczami

toczy się życie nie wiem czy piękne
możliwe że odbicie żyje własnym rytmem

powtarzają że czas wymysłem dla mas
łatwiej kontrolować niewolników

czas po tamtej stronie ucieka w przeciwnym kierunku
kręci dynamo po kole przyszłych dni

po drugiej stronie lustra płynie rzeka
rozkwita las tętni życie w warstwach tęsknoty

kolega z lustra podobny do mnie
idzie do roboty rozbity szklany
w kilku kawałkach uważaj na drodze ślisko

spotykamy się wieczorem przy lustrze
by zgolić jednakowo zarośnięte brody
lecz dzielą nas przeciwne strony

z błyskiem w oku wyrażamy siebie
mimo szkła pomiędzy nami

noc w pełni (nieprzespana)

noc w pełni (nieprzespana)
Marek Górynowicz

siedzimy między tobą a mną
gryzie nas proces starzenia się
i popękane ściany miasta

w naszych snach
kochają się wiersze
mruczą bezdomne koty

za oknem
odległe gwiazdy
mkną w rytmie free jazzu

w eksplozji nocy
księżyc zapełnia się
w ciemności

Filozoficzne wariacje

Filozoficzne wariacje
Wiesława Kądziołka

Czy wszystko już było
i na Ziemi się zdarzyło?
Czy niepowtarzalnym
coś jeszcze być może?

Różnorodność doświadczeń,
okrytych tajemnicą zdarzeń.
Czy coś nas jeszcze zaskoczy?
w ludzkim spektrum marzeń?

Historia lubi się powtarzać
człowiek jej przesłanie gubi.
Zdarzenia w innej odsłonie,
los właśnie takie często lubi.

A może raz użyty algorytm
nie ulega już modyfikacji.
Jak to naprawdę działa?
Snuję myśli przy kolacji.

Po niej umysł odpoczywa,
uśmiecham się do siebie,
bo w głowie myśl lekka
znienacka się pojawiła.

Dziwny jest ten nasz Świat,
dla wielu wprost nie pojęty.
Posiada wiele brzydkich wad,
a jednocześnie jest taki piękny.

Mikołaje

Mikołaje
Bronisława Góralczyk

Ledwie się śniegiem pokrył las,
a już brodatych Mikołajów
widać i słychać… bo już czas,
bo już dzieciaki nań czekają…

Czeka ich w domach cała chmara,
wszak były grzeczne przez ten rok,
więc niech i Święty się postara,
kiedy podjedzie pod ich blok…

I niech prezenty dziatwie da
(z miną poważną, acz serdecznie),
boć dobre serce przecież ma,
i niech łut szczęścia da koniecznie…

Potem odjadą wielkie sanie
(gdzie Mikołajów Świętych świat),
a co w pamięci się ostanie –
przetrwa na wiele długich lat…

Gliwice 06.12.2010 r .

Tożsamość

Tożsamość
Sławomir Lęga

umieranie zaczyna się prawie natychmiast
w odmętach szarej niepamięci
zabieram wszystko by osiągnąć nieśmiertelność
uderzając w świat z liścia moralności
niewidzialne oczy płoną z zachwytu
wyprowadzając mój wzrok z urojeń duszy
niemy głos w bezdechu ciszy
podrywa skrzydła wzmocnione szczęściem
ponieważ szczęście jest tylko wspomnieniem przewierconym do nieskończoności
ogrzewając moje serce słońcem
tańczącym przed lustrem tożsamości

Obojętność

Obojętność
Sławomir Lęga

Obojętność

idę już długo
wyboistą drogą
ludzkiej obłudy
bez wody i chleba
odziany w poniżenie

dalej idę
nieustannie
biczowany
obojętnością

stoję pod drzwiami
gdyż zabrakło klucza
do pustej duszy

Zamykam oczy

Zamykam oczy
Janusz Strugała

zamilkły wierzby
modrzew zgubił igły
dzień szybko otulony bluszczem nocy
kolory przyblakły
zima siada na parapetach
zagląda do okien
ślady stóp ściegiem w białym śniegu
szyją zimnem zobojętnienie
życie bez słońca nie ma aromatu
twoje spojrzenie były pożarem
chlebem dla duszy
miodem ust
zamykam oczy by cię zobaczyć
skończyło się zimnym dreszczem
trans zacznie się jutro od nowa

Biała zima

Biała zima
Bronisława Góralczyk

Białej zimy tren srebrzysty
zalśnił pośród lasu,
gdy ją objął mróz siarczysty,
szczęśliwy w dwójnasób.

Białej zimie ton najczystszy
sople lodu grały,
kiedy wiódł ją mróz siarczysty
ku polom ospałym.

Białej zimie blask srebrzysty
gwiazdy pożyczały,
gdy ją tulił mróz siarczysty
pośród pól ospałych.

A gdy stopniał mróz siarczysty,
a z nim – zima biała…
zniknął też i tren srebrzysty.
Ot historia cała!

Gliwice 18.02.2011 r.

Biała zima

Biała zima
Bronisława Góralczyk

Białej zimy tren srebrzysty
zalśnił pośród lasu,
gdy ją objął mróz siarczysty,
szczęśliwy w dwójnasób.

Białej zimie ton najczystszy
sople lodu grały,
kiedy wiódł ją mróz siarczysty
ku polom ospałym.

Białej zimie blask srebrzysty
gwiazdy pożyczały,
gdy ją tulił mróz siarczysty
pośród pól ospałych.

A gdy stopniał mróz siarczysty,
a z nim – zima biała…
zniknął też i tren srebrzysty.
Ot historia cała!

Gliwice 18.02.2011 r.

wesołych świąt

wesołych świąt
Jarosław Pasztuła

jestem
dźwiękiem w ustach
spojrzeniem w oczach

znikam z ostatnim
oddechem na szyi

jestem
ciepłym pocałunkiem

w dłoni zatrzymany świat
wciąga w plejadę gwiazd

biegiem w kosmosie
umyka czas bo go nie ma

w zamyśleniu przez dzień
w uśpieniu przez noc

więcej nas przy stole
pod obrusem siano

w kącie pachnie las
ozdobiony z gwiazd

wszyscy są oprócz tych
co odeszli gdzieś

przywołuję dzień
gdy było nas więcej

pada śnieg za oknem
zaczarowany świat
malowane szkło
srebrnym wiatrem

opłatek w wigilijny wieczór
niech niesie spokój
w sercu ciepło