Archiwum kategorii: Janusz Strugała

Myśli malowane tęsknotą

Myśli malowane tęsknotą
Janusz Strugała

Będzie mi brakowało mew
które skrzydłami szydełkują niebo
Piasku i fal, nieosiągalnego horyzontu
Pieśni wiatru
Szkarłatnych zachodów słońca
Włóczęgi po brzegu
Dźwięków gitary,
które wzruszały słuchaczy

Topnieją sople moich dni
Siadam do wieczerzy
by pożegnać ten byt
Morze wypełniło
niepowtarzalną magią
wiele długich lat

Wracam tam, gdzie moje miejsce
na tej planecie
Cieszcie się siostro i bracie
Myśli malowane tęsknotą zostaną
Nauczę się z tym żyć

Wracam tam

Wracam tam
Janusz Strugała

Wracam tam, gdzie było wczoraj
W kałużach wodziłem kijem
Z komeżką biegałem do kościoła
Mama podlewała kwiaty na parapecie
Ojciec krawiec spinał garnitury
Wieża kościelna z dzwonami
Które kołysałem długą liną
Ziemia przyjęła babcię i dziadka
Mamę i wnuczki
Czarne lokomotywy sapały parą
W rękach chorągiewki na 1 maja
Pierwsze zakochanie
Pierwsze narodzone szczęścia
Wracam tam

Łabędzie odpłynęły

Łabędzie odpłynęły
Janusz Strugała

Na próżno błagam niebo
Przegarniam wspomnieniami chmury
Zegar tyka falami
Nie czuję jego empatii
Drepczę po piasku, przecieram oczy
Wiatr w nie kłuje
Wiem, że ciebie tu nie spotkam
Tonę w kipieli uczuć
Coś pod nosem mamroczę
To jak nie rozpoczęta sonata
Dyrygent wyliczył tempo
Orkiestra nie zagrała
Łabędzie odpłynęły
Słońce zachodzi

Czy będziesz ze mną

Czy będziesz ze mną
Janusz Strugała

Czy będziesz ze mną?
Tam, gdzie nie szumi wiatr
Tam, gdzie nie ma dat
Nie kwitnie kolorowy kwiat
Nie poproszę o rękę
Nie zaśpiewam
Choćbyś prosiła o piosenkę
Świtu ni zachodu nie będzie
Ukochanych oczu brak
Ich słodki blask
Też opuści nas
Zbliżymy się do siebie
Na odległość dusz
Nie usłyszę twojego szeptu
Wiesz, że mnie urzeka, no cóż…

 

Twoja dusza

Twoja dusza
Janusz Strugała

Twoja dusza nieprzemakalna
Kryje cudowny portret
Kradnie aromaty skrytych tajemnic
Jest bezwymiarowa, nieskończona
Tłucze kreacjami w moje oczy
Brata się z kwiatami
Prowokuje nieba błękitem
Płodzi dzieła farbami fantazji
Twoje pióro żegluje na falach uczuć
Waży słowa, budzi je śpiew ptaków
Wiem, że duszą jesteś przy mnie
Czuję to, jest powabna
Choć niewidoczna
Wdycham ją pełną piersią
Przytulam do zatrwożonej jaźni

Gdzieś jesteś

Gdzieś jesteś
Janusz Strugała

Topnieje zimy nieurodzaj
Zielenią wybucha zaspana Ziemia
Zwabiony wczesnym świtem
Chciałem dotykać dźwięków ciszy
Sny były niespokojne
W mózgu wizja
Światło jak wirtuoz kreuje kolory
Złamałem ciszę
Mówiłem do kwiatów
Prosiłem
Moja samotność szuka twojej
Azaliż gdzieś jesteś…

Poeta i muzyk

Poeta i muzyk
Janusz Strugała

Poezja jest jak muzyka
Słowa jak nuty na pięciolinii
Metafory jak frazy,
które urzekają słuchacza
Można być wirtuozem
Zaskoczyć, zdumiewać, olśnić
Poeta i muzyk
Wypełniają czasoprzestrzeń
Instrument nasyci uszy
Pióro uruchomi wyobraźnię
Zapisane słowa przetrwają
tak jak nagrane nuty
Żywe dźwięki nigdy nie będą
takie same

Przemijanie

Przemijanie
Janusz Strugała

Jestem pasażerem na gapę
Zarezerwowałem miejsce do wieczności
Mijam szlabany wypaczonego czasu
Kontury chmur żeglują po nudnym niebie
Wdowieją dźwięki i instrumenty
Nie ma drogi powrotnej
Blakną krajobrazy przemijania
Więdną ostatnie pragnienia
Kontury tego co się wydarzy zamazane
Odrywam oczy
Dywaguję wyobraźnią
Czuję się wygnańcem
Podaj dłoń proszę
Ten wehikuł jest nieubłagany

Bezsenna noc

Bezsenna noc
Janusz Strugała

Nieme twarze
Owiane tajemnicą
Nie zachwycają, nie dziwią
Trywialnych obojętności cienie
Bezdomne zwątpienia
Noc spływa mrocznym strumieniem
Niegodziwe pełgają myśli
Robi się demonicznie
Będzie bezsenna
Świt się odwleka
Nie ma ciebie przy mnie
uwiera samotność

Nasza wiosna

Nasza wiosna
Janusz Strugała

Jest oddech wiosny
Kosztuję ją w szumie wiatru i fal
Zrazu przebiśniegi i pierwsze pąki
Będzie wielka reaktywacja

Czekamy, my ludzie
Czeka natura
Rysuje obrazy słonecznych wspomnień
Wysłodzi je zielenią

Pamiętasz te klucze ptaków?
Zauroczyły nas
Staliśmy na dywanie suchych liści
Niebo rzeźbiło niezapomniane faktury

Obnażone drzewa
ufnie chylą się ku niebu
dla nas zatopionych w miłości
to nowy początek

Morze, ja i ty

Morze, ja i ty
Janusz Strugała

Tu niebo zawsze karmi oczy
Szum wody – uszy
Możesz być pasterzem chmur
Morze urzeka

Kumuluje się dobra energia
Splatają ciekawe myśli
Byłaś tu, rozmawialiśmy
Bryza niosła nasze słowa

One wracają, gdy jestem sam
Fale też płaczą, kołyszą zwątpienia
Słońce jak prorok
Świeci i błaga o harmonię uczuć

Chodziliśmy brzegiem morza
Markowaliśmy słowa
Miałaś miłość w cieple dłoni
W płomieniach ust

Wróć, proszę ja i woda
Tęsknota dziesiątkuje mi duszę
Sprawia, że błądzę
Bądźmy jak dwa łabędzie…

Kamienie

Kamienie
Janusz Strugała

Szlifowane wodą miliony lat
Każdy, nawet najmniejszy
jest majestatem przemijania
Gdybyż mogły przemówić!
Kamień pisarz, kamień poeta
Woda oblewa je leniwie
W ich pamięci miliony wiosen i zim,
niewyczerpana księga zdarzeń
Tu znalazły azyl na brzegu Bałtyku
Czy zdarzy się cud?
Czy opowiedzą swoją historię?
Nieodgadnione relikty pradziejów
Zegar dawno stanął
Te gładkie żeglowały po dnie
Myśli się kłębią i kołtunią
Są tak niepojęte jak nieskończony
wszechświat

Los

Los
Janusz Strugała

resetu już nie będzie
coraz trudniej brodzić w czasie
trudniej łapać nici na wrzeciono życia
gasną reflektory
w oddali mrok
w zaciszu samotności ciernie
tyś daleko
pochylasz się nad klombami kwiatów
podziwiasz kwiaty jabłoni
frazesami moje żale
pająk marzeń nie tka już pajęczyny
pragnień
wysyłam ci emocje barwione lawendą
proszę niebo i gwiazdy
los dworuje sobie ze mnie
błądzę w kaftanie smutku

To moja gitara

To moja gitara
Janusz Strugała

rozmawiamy ze sobą językiem dźwięków
rozumiemy się doskonale
jest smukła zawsze gotowa
lubię te kształty
oddycha nutami jak ja
zadziwiamy ludzi
tęsknię za nią
gdy nie ma jej przy mnie
jest jak dobra wróżka
uprzyjemnia czas
wlewa miód do serca
biegam po niej palcami
ona drży
jest ze mną od zawsze
zdaje się prosić o dźwięki
to moja gitara

Wiosna dodała nam skrzydeł

Wiosna dodała nam skrzydeł
Janusz Strugała

usiedliśmy w parku
nasza ławeczka
powabnie zapraszała
splecione dłonie
niespokojne oddechy
zauroczyła nas wiosna
cud który światłem użyźnia
łąki serca i pragnienia
poemat z natury
kreuje pąki i uwalnia liście
budzi świat
nasze myśli wróciły
z zimowych bezdroży
słowa były niepotrzebne
oparłaś głowę na moim ramieniu
wiosna dodała nam skrzydeł
odlecieliśmy do krainy szczęścia

Byłaś w tym śnie

Byłaś w tym śnie
Janusz Strugała

to była krótka drzemka
żeglowałem po bezmiarach tęsknoty
czas się zatrzymał
byłaś w tym śnie
kolczykiem pragnień
otoczyłaś moje urojenia
zapachniało wiosną
powiewami z aromatem
kwitnących drzew, pól i łąk
poderwałem się oszołomiony
żywioł się uspokoił
został podziw i melancholia

W oczach znowu tęcza

W oczach znowu tęcza
Janusz Strugała

Czytam w twoich oczach.
Są jak poetycki tomik.
Lecz nie ma tam słów, metafor.
Niemą prośbą błagasz o dotyk.
Kwiecisz moje pragnienia.
Wibrują myśli, mdleją dłonie.
Melodią pożądania otulam ci serce.
Prosisz o więcej.
Nutami haftuję żarliwie.
Nucisz je opętana zniewalającą chwilą.
Zauroczenie nas złączyło.
W oczach znowu tęcza…

Apogeum na dobry dzień

Apogeum na dobry dzień
Janusz Strugała

Spijam rosę z twoich włosów,
ma posmak wiosennych kwiatów.
Wdycham poranne aromaty naszej łąki.
Toniemy w niej, w miłosnej ekstazie.
Błękit nieba karmi nam oczy.
Wyścieliłem ci posłanie błogostanem.
Odkrywam zaułki rozpalonego ciała,
otulam je doznaniami.
Kochliwe oczy
chciwie porywają gorące ego.
Kosztuje je jak danie powabu.
Nadleciał kolorowy motyl.
Odleciał zawstydzony.
Zobaczył, że spijam nektar życia.
Szeptem wyznałem ci miłość.
Apogeum na dobry dzień…

W głowie pustka

W głowie pustka
Janusz Strugała

Powoli usypiam
Życie kąsa resztkami
bezsensownych ugorów
Wszystko przekwitło
Wydało wiele owoców
Azaliż ich żywot krótki
Czas odsącza ciepłą krew
W głowie pustka
Nicość zaprasza do siebie

Kimże, czymże jesteś?

Kimże, czymże jesteś?
Janusz Strugała

Jest zaborczą treścią życia,
zwykle odwzajemnioną i romantyczną.
Z początku burzliwa, wycieńcza.
Słucha myśli i serca.
Adoruje, kusi i żądli.
Nie lęka się, sieje adrenaliną.
Do snu ukołysze.
Zdobi uczucia uwielbieniem.
Dąsa się, przytula focha.
Rzadko jest despotyczna.
Chutliwie narkotyzuje.
Nigdy bezimienna.
Szuka i błądzi, grymasi,
ale dusze łączy.
Kimże, czymże jesteś?