AUTORZY:
Laurencja Wons – Kalety
Janusz Strugała – Chodzież
Małgorzata Orzechowska Brol – Kalety
Ewa Walentyna Maciejewska – Kępno
Agata Kostka – Kalety
Marek Górynowicz – Kleosin
Archiwum kategorii: Uncategorized
Czas wskrzeszenia
Czas wskrzeszenia
Maciej Jackiewicz
Pora wskrzesić dzisiaj wymarłe dronty*
dronty dodo niech odwiedzą stare kąty
tylko… żeby jeszcze umiały wtedy latać
bowiem będą się z ludźmi także bratać
Wreszcie już odetchnie nasz glob cały
kiedy pod niebem będą dla nas latały
kiedy polecą także nad każdą doliną
przybędą do nas i do mnie z nowiną
Jako największe z ptaków gołębie
wojny wpuszczą na czarne głębie
niech to całe zło zatonie wreszcie
ale w każdym państwie i nareszcie
Bez uczucia żadnej obawy i strachu
spojrzy dodo na ciebie z dachu
i zagrucha hymn pokoju światu
może łapę poda jak siostrze lub bratu
Każdy sobie swego dronta także zakupi
nikt już nie powie że ten ptak jest głupi
znów odpocznie łąka, pole i las zielony
wymienimy na dronty wszystkie… drony
Madonna z Jeziora Świętego
Madonna z Jeziora Świętego
Mariola Kokowska
Madonna z Jeziora Świętego
1.
Dawno temu, w czasach mgieł i cieni,
Stał drewniany kościół nad brzegiem wody.
Lecz los przewrotny, jak burzy cieniem,
Złamał ściany, pochłonął głęboki strop.
2.
Runął do jeziora, co cicho śpiewa,
Fale go zgubiły, pochowały w cień.
Lecz cud się zdarzył, legenda opiewa,
Że obraz Matki ocalał gdzieś pod dnem.
Refren:
Madonna z Jeziora, Maryja święta,
W głębinie spoczęła, lecz łaska wiecznie trwa.
Do Byszewa pielgrzym, z sercem otwartym,
Idzie szukać cudu i spokoju tam.
3.
Wody jeziora z szumem i blaskiem,
Przyniosły skarb, co dusze koił tak.
Obraz Matki Boskiej, pełen łaski,
Stał się światłem w mrokach, drogowskazem znak.
4.
W sanktuarium cichym, modlitw tysiące,
Pielgrzymi przybywają z dalekich stron.
Śpiewem i wiarą niosą podziękowanie,
Za cud, co żyje w sercach jak dom.
Refren:
Madonna z Jeziora, Maryja święta,
W głębinie spoczęła, lecz łaska wiecznie trwa.
Do Byszewa pielgrzym, z sercem otwartym,
Idzie szukać cudu i spokoju tam.
5.
Niech ta pieśń brzmi wśród krajeńskich lasów,
Niech niesie nadzieję w każdy zakątek dnia.
Bo wiara i miłość, jak łódź na falach,
Przez życie nas prowadzą – niech trwa, nie zgaśnie ta.
Refren (zwolnić):
Madonna z Jeziora, Maryja święta,
W głębinie spoczęła, lecz łaska wiecznie trwa.
Do Byszewa pielgrzym, z sercem otwartym,
Idzie szukać cudu i spokoju tam.
Autor: Mariola Kokowska,
Lipiec’ 2025 r.
Kleosin
Marek Górynowicz
Kleosin
motyl u drzwi
lato rozłożyło skrzydła
wyjęłaś martwą pomadkę
usta milczały
jest lato
ciepłe filiżanki z kawą kwitną pod altanką
mruczy kot
pod wersem pies szczeka
biednie
ale z honorem
lato to cień odnaleziony pod gruszą
promienie słońca między wierszami
czerwiec lipiec sierpień
jeszcze nienapisane
słowa ubrane w kolorowe czapki
biegają mi po głowie
„A jednak Tobie…”
„A jednak Tobie…”
Artur Lipiński
Nie wiadomo, kiedy znów się spotkamy, Nie wiadomo, czy się spotkamy… Te nieznane chwile, na które czekamy, Których być może — w końcu doczekamy.
Nie wiadomo, co spotka nas jutro, Może świt, a może mrok bez powrotu. Być może nie wiadomo, czy będzie to jutro — Tyle niewiadomych — w każdym kroku, w locie smutku.
A jednak znane są dni, które już znamy, Ich ciepło w pamięci wciąż przy sobie mamy. A nieznane są dni, na które czekamy — I właśnie one tak bardzo nas łamią.
Każdą chwilę chciałem spędzić z nią, Lecz ona wybrała drogę obok — nie tą. Zabija mnie to od świtu po zmierzch, Jakby czas cofał się, łamał każdy wiersz.
Te miesiące… były jak puste szkice, Nie zapisane sercem, lecz cieniem tęsknicy. Nie pisane nam było żyć razem w szczęściu, Choć w marzeniach miałem nas w każdym spojrzeniu.
A jednak to tobie powierzyłem swe siły, Choć wcześniej tak bardzo inni mnie ranili. A jednak to tobie oddałem swoje dni, Choć los mnie nie raz rzucał w mgły i cienie dróg złych.
A jednak to tobie powierzyłem swój świat, Choć mogłem za niego zapłacić sto strat. Świat, który dzisiaj nie istnieje już dla mnie, Choć żyje jeszcze echem — w wierszu, w jednej łzawie.
A jednak piszę ten wiersz o tej, którą miłuję, Zapytacie: dlaczego? Bo nadal coś do niej czuję. Uczucie nieznane — tu wam opisuję, Które piękne jest, bo i nieznane — jak mgła co kusi i psuje.
Bo to, co tajemnicze, najgłębiej się czuje, I już się takich chwil drugi raz nie poczuje. Dlatego mówię wam, drodzy czytelnicy: Cieszcie się każdą chwilą — bo każda to iskra w tęczy życia.
Bo każda przemija… lecz nie każda gaśnie. Niektóre zostają. W sercu. Na zawsze.
Matko Piekarska
W lesie
Upływający czas
Listopad
Listopad
Bronisława Góralczyk
Chłód już rządzi od miesiąca,
od miesiąca rządzą deszcze,
a ja tęsknię wciąż do słońca…
czy choć zalśni dla mnie jeszcze?
Dni woalem mgły zasnute,
noce pełne czarnych snów,
a w mej duszy tylko smutek…
Świeć mi słońce! Świeć mi znów!
Próżno tak już od miesiąca
patrzą w niebo moje oczy…
Cóż, szukają blasku słońca –
a listopad z mgłami kroczy!
Gliwice 29.10.2008 r.
kariera
kariera
Jarosław Pasztuła
kradną wciąż nasze talenty
kradną wciąż nasze słowa
mówią rzuć wszystko szkoda czasu
na starcie już upadasz dzięki nim
kim oni są pytasz to złodzieje emocji
człowiek młody pełen energii umiera
pod blokiem pod murem jak dawniej
weź się w sobie bo przejdą po tobie
masz pomysł dasz radę pomogę
jestem starą duszą jak panna
żyję od tysięcy lat z Bogiem za pan brat
Piotr Bednarski. Załużony dla kultury polskiej

Szanowni Państwo
Z wielką radością informuję Państwa, iż w dniu 30 lipca 2023 r Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego pan profesor dr. hab. Piotr Gliński, na wniosek prezesa Stowarzyszenia Autorów Polskich w Kołobrzegu pana Mariana Jedleckiego, nadał panu Piotrowi Bednarskiemu odznakę honorową „ZASŁUZONY DLA KULTURY POLSKIEJ”. Wręczenie odznaki nastąpi 10 października 2023 r w Warszawie, w czasie Walnego Zgromadzenia członków Stowarzyszenia Autorów Polskich.
Zarząd SAP Kołobrzeg
Lato
Lato
Helena Krystyna Szymko
No i nastała zmiana pogody –
słońce w złotej kołysce zasnęło
a z nieba jak z fontanny chlusnęło
nie można wybrać się na jagody
i po lesie pospacerować
bo czarne jagody są widoczne w słońcu
one po deszczu lubią się chować
tyle ze słońca radości było
przez dni słoneczne wspaniałe
słońce – się wcale przed nami nie kryło
nasze ciała na brąz spalało
lato – to najpiękniejsza z pór roku
wszystko ma wtedy wiele uroku
można pławić się w wodzie – po morzu żeglować
na szczyty gór wspinać
przy świetle księżyca spacerować
cała przyroda i wszystko wokół
latem najbardziej zachwyca
Szklana Gra (m)
Szklana Gra (m)
Marian Jedlecki
Twoje Być po tamtej stronie
dzisiejszej nocy szukałem słowem
byłaś tam
wszystko jest prawdą
także czekanie na prawdę
pod nią pnie się
taka powojowa skrętna
myśl –
co obok mnie rośnie
i mnie podgląda
Ten wymyślony ten tam w górze
na dwie części rozdarty
w śmierci
w życiu
i wszystko co rozdarte
i tak się rozrośnie
tam prowadzi spojrzenie
do połowy które czytam
bo tam mogę równo stąpać
i podanej chwytać brzytwy
bo nie deski
bo bywają dziury
albo szklane paciorki
innej gry zielonego serca
W tę samą stronę
W tę samą stronę
Agata Kostka
Statkiem każdy z Nas.
Może sterem
i żeglarzem!?
Płynie po wodzie życia,
swoją Drogę ma do przebycia.
Z prądem lub pod.
Zawsze wybór mamy!
Czasem statki blisko,
czasem daleko.
W innym kierunku patrzą.
Obok na chwilę,
czasami dłużej.
Zatrzymają się niekiedy.
Spotkają ukradkiem,
zerkną spojrzeniem.
Lecz
gdy miłością połączone,
żeglują często w tę samą stronę.
Pareneza (m)
Pareneza (m)
Marian Jedlecki
Nić jedwabna nie uratuje z Nicości
tylko spolegliwa nadzieja
chociaż nadzieja niezbyt się nadaje
na upominek
powiem
że każdy krok to przepaść
niesensowna i mściwa
studnia gdziekolwiek staniesz
więc co wolisz – konopie czy jedwab
a cena umiarkowana
więc do całości cóż mam dodać
po tym wyrzucę pięść w Niebo
za kobietę której nikt nie zapyta
czy biel bywa zbędna
czy czerń oplata życie
hej Niebo ty wysokie
hej Wodo ty głęboka
a my pomiędzy
DEJA VU (m)
DEJA VU (m)
Marian Jedlecki
Czy ktoś mi powie
dlaczego u kresu Czasu
zagubiłem honor wadliwy
bo już nie pytam Dlaczego
może Ukrzyżowany wytłumaczy
każdą z udręk samotności
zamglonej krasy nieba
może przypomni obietnicę św. Piotra
w zamian widząc cośmy mu zrobili
niezapomnianej udręki
co parzy mnie zawsze
parzy w tej chwili
w zimnych ramionach gwiazdy
ja tułacz
Penelopa
ja Itaka Odys
wciąż od nowa
liczę paciorki różańca marynarzy
w innej grze
i gdybym mógł raz jeszcze
i gdybym choć raz pomyli się w rachubach
i Los tym przekupić
może bym…
a ty wpisujesz mnie w bilans ujemny
ale ja wiem że zawiedziona kobieta
burzy mury Jerycha.
Aksjomaty (m)
Aksjomaty (m)
Marian Jedlecki
* Noc zrobiona z nieobecności i pytania
Niebo – to czego nie dosięgam
jego owoc obok liścia
kiedy gałąź dłuższa od Nadziei
w nieobecności mojej dłoni
leniwy obłok w swojej barwie
obce oczy rozstajne
świetlistość za oknem
łąka za oknem okno za łąką
już to jest dla mnie Rajem
w złudzeniach purpury
śmiesznie łatwowiernie przebrany
przyzywam łotra co wczoraj mną wzgardził
więc przyzywam Słowo tylko dlatego
aby zaznaczyć znowu Daremność
i pytam – co to jest że z jej snu
nie mogę wyjść ze swojego snu
jak z surrealizmu sakralnego
piszącego ten wiersz
*) z wiersza Mallarmiego “Sonet bez tytułu”
Moja Aspazja
Moja Aspazja (m)
Marian Jedlecki
Aspazjo-
tajemnico wiosenna
personifikacjo chwil milczenia
samotnych dłoni wzajemnego uścisku
łączysz sny wysyłane do Raju
nigdy nie wątpisz
w prawdy ubogich duchów
w ich harmonię żądzy co zmysły budzą
jesteś uśmiechem sekwencji
dotykiem mistycznej ułudy
to ty – serca brzmienie
zacałuję ślady stóp z piasku
zanim morze zamaże
bo kiedy braknie ciebie
* „zaprawdę nie wiem co zrobię
tu zaś zawsze wrócę”
*) parafraza wiersza „Ruszaj z Bogiem” C.K Norwida.
Obrazy drewniane
Obrazy drewniane
(z cyklu Stan Rzeczy)
Marian Jedlecki
W drewnianym oknie
pusta daleka codzienność
z woskową figurą
co bezsiłą chodzi
wejdź rozgość
na starych ścianach stygmat
jakbyś szedł po grudach czasu
zakłamanego w łachmanie
znużenia poniżenia
drewniane obrazy spojrzą
to odkrycie pozbawi cię
sensu światła świecy wypalonej
pójścia w śpiew godny lasów i gór
moje obrazy siermiężne
nietrwałe jak uczucia do mnie
łabędzi śpiew w aureoli
snów kolorowej jasności
oszczędne w kształt
niczym grafiki niedokończone
nadgryzione łzą czasu słonego
patrzę w nie jak w puste
kościoły bez duszy
na to co było
i być nie mogło
w studni czasu
echa otwartego
prawdy spokojnej
bo nie było jej wcześniej
i nie ma do teraz
choćby zawikłanej w echo
omotane cieniem
nie biegnę już śpiewnie
poprzez gwar pokoleń wołany
stoję w progu landszaftu dawnego
w zakurzonym widmie wieczności
wyblakły –
a on jak kamień
rozpuszcza się we mnie
że nie wiesz kształtu
obrazu już po mnie
Afiliacja (S)
Afiliacja (S)
Marian Jedelcki
Przyjdę tak cicho – (przyrzekam)
że szept się zawstydzi
może go usłyszysz
bo będę muśnięciem
oddechem w myślach
co chcą być wysłowione
wokół tak mało uczuć
więc proszę – oddychaj za mnie
bo w locie ptaka zapisany jest jego sens-
taka doskonałość śnionego świata
to taki wymodlony skrawek lotnego piękna
dotknięcie nieskończoności w skończoności
która wciąż zaprasza w wyśnione Światy cząstek
co wskakują na wyznaczone miejsca
a ja zrozumiałem doświadczalnie
to co ważne nieważne