Ślepcy 2025

Ślepcy 2025
Maciej Jackiewicz

Oni nie widzą
obok siebie drugiego człowieka
obojętni jak kamienie na drodze do piekła
ze słów, na które nie zadrży im nawet powieka
piana z pysków Gorgon toczy się wściekła

błogosławieni ci co się
modlą za te stracone dusze
co nigdzie nie widzą niebieskiego króla
nie poruszą cudze łzy i cierpienia katusze
słowo z dobroci serca ich nie rozczula

karmią innych
bez wiary własną beznadzieją
i pożałują nawet ostatniej chleba kromki
w sardonicznym uśmiechu wyśmieją
choć podobno to twoi są jak bracia ziomki

wszystko co ludzkie
dla nich jest tak niepojęte
ślepota jak sieć pająka ich omotała
na zawsze oczy będą zamknięte

im nic nie pomoże
nawet laska biała

Miniatury Poetyckie


Autorzy
Agata Kostka, Marek Górynowicz, Kazia Gatys, Ewa Maciejewska, Małgorzata Orzechowska Brol, Janusz Strugała, Laurencja Wons, Bogumiła Drozdziok, Grażyna Kłosek

Pro memoria…

Pro memoria…
Maciej Jackiewicz

piszesz tak często o Bogu
otwierasz Jemu skrzypiące drzwi
witasz i płoniesz już w progu

a może tylko tak tobie się śni

zapisujesz o Bogu całe strony
czy jest przez ciebie wymyślony
czy to ten jedyny Bóg prawdziwy
który za nas oddał życie na Golgocie

po ziemi nie chodził w purpurach i złocie
i przyjdzie czas gdy do ciebie i do mnie
obudzi zmarłych a do żywych powróci

na pewno ucieszysz się wtedy ogromnie?
czy z bólem spóźnionej rozpaczy
i żalu za grzechy niemym krzykiem

każdy kto Jego wtedy zobaczy
czas przeszły za siebie na zawsze wyrzuci

piszesz tak o Nim często
litery układają się gęsto
w ścieżki które prowadzą do dróg

gdzie tylko jedna prowadzi
tam czeka na ciebie właśnie On
nie żałuj zmęczonych życiem nóg

tylko śmiało idź tam
gdzie nikt ciebie nie porzuci i nie zdradzi
nie oszuka i nie okradnie skrycie
ale pokocha cudem prawdziwej miłości

zasłużony za godne całe życie
zbierzesz obfity plon
razem z duszą

pogrążony w nieśmiertelności
już nigdy nie będziesz sama
albo sam

Pogoń

Pogoń
Marcin Olszewski

Gdzie podążasz, słodkie żebro Adama
W bieli szat po dywanie trawy?
Nie słyszy, lub udaje, że nie słyszy
Słyszy to, co chce usłyszeć

Kocham Cię! A to co innego
Odwrócona głowa łabędzia
Pełny uśmiech słońca, radość
Artyście też by drgnęła ręka

Zależy mi na tobie, na nas
I będę Cię gonił przez ten las
Żebyś w końcu zrozumiała
Jakbym nie wiedział, że rozumiesz

Nie mówię już, milczę, bo więcej czuję
Ale ty i tak wiesz, co mam w duszy
Śmiej się śmiej i tak Cię dogonię
Moja części ciała i serca, przechero

Ku wieczności

Ku wieczności
Bronisława Góralczyk

Szłam przez łąkę wiosenną,
od kolorów nabrzmiałą
i od słońca promienną,
zanim noc nie nastała.

Szłam ku nowej przyszłości,
ledwie wczoraj poznanej,
tam, gdzie śmiech się rozgościł
i mój wieczny kochanek.

Szłam, choć droga daleka,
lecz dla serca nagroda,
bo i miłość mnie czeka,
i wieczysta uroda.

Szłam cierpliwie i doszłam.
Tu zostanę na wieki.
Tutaj wiarę swą niosłam…
i tu zamknę powieki.

Gliwice 14.03.2025 r.

Martynów 1624

Martynów 1624
Dariusz Jacek Bednarczyk

Martynów 1624

Husaria pod Martynowem

Wyniosła gniewna i dziko rącza
najezdnych pułków antychryst
w zasadzie ostatni argument
spięta w koncerzach madonna

Pola bitwy pod Martynowem

Niedaleko Dniestru
w prostej linii od Halicza
pośród podolskiej równiny
rot w inkubator stepu zagłębianych
mgła na szlaku jezdnych zagonów
jako zwiadowca
gdzie niegdyś tratowały konie

Kowno

Kowno
Marek Górynowicz

w końcowym efekcie letniej wiosny
mokre ulice i kamienice

diabeł częstuje zimną kawą
jak zwykle spóźnieni o jeden łyk
pomruk czasu i pięć linijek
niezapisanych wierszy

jeśli liczy się piękno
będziemy się nim cieszyć
w zaułkach Niemna
trolejbus pojechał dalej

cień miasta ociera się o ludzi
deszcz krzyczy
bez haniebnego celu

Czy można by zapomnieć

Czy można by zapomnieć
Helena Krystyna Szymko

Jak można by zapomnieć –
te wszystkie cudowne zdarzenia
tyle radosnych uniesień
które darowało nam życie
pod stopy sypało róże
kwiaty szalonej namiętności
ogromne kołatanie w sercu
spędzonych cudownych chwil
i tyleż wrażeń w miłości

primavera

primavera
Marek Górynowicz

wybuchnęłaś wiosną
uśmiechem
po lewej stronie wiersza
musiało się wydarzyć
to niedzielne spotkanie

zagubiona jaskółka
co prawda
były dwie
nad krawędzią pustej kartki

zanim pojawiły się słowa
czekałem na końcu zdania
padał deszcz
a ty recytowałaś swoje niebo

Moje serce

Moje serce
Wiesław Harchut

Dla żony-róża czerwona.
Przyjemne ciepło,
które biło od szczupłej,
delikatnej dłoni.
Razem z zapachem,
oliwkowego kremu.
W trakcie składanego pocałunku
przypomniały jakie mam szczęście.

Usta poczuły smak
i zapach, kochanego ciała.
Oczy radośnie spojrzały w piękną twarz.
Dostrzegły rumieniec,
na lekko zrysowanej buzi.
No cóż, kocie łapki,
piękne, od uśmiechu.

Dużo zdrowia, skarbie.
Wszystkiego dobrego.
Samych spokojnych, radosnych chwil.
By oczy Twoje, nigdy
nie były smutne.
Dziękuję za cierpliwość.
Dumny jestem z Ciebie.
Cieszę się, że jesteś kochanie.

Czyżby wiosną zapachniało?…

Czyżby wiosną zapachniało?…
Bronisława Góralczyk

Czyżby wiosną zapachniało?…
Kot wygrzewa się na płocie,
bo mu słońca ciągle mało…
To już wiosna? – powiedz, kocie.

Bo i deszczu kilka kropel
na zwiędnięte spadło liście.
Spadł już też ostatni sopel.
Wiosna idzie – rzeczywiście!

A niech przyjdzie, niech nas cieszy,
niech się skwery zazielenią!
Nikt tą myślą dziś nie grzeszy;
wiosnę bowiem wszyscy cenią.

Gliwice 21.02.2022 r.

* * *

* * *
Marek Górynowicz

na bezludnej plaży
mewy przesiadują na moich słowach
nie dokucza im wiatr

w tle krajobraz zrywa się do lotu

Wstęp do Art poetica

Wstęp do Art poetica
Maciej Jackiewicz

pantum*

Szlachetny kto poetę czasem dziś zrozumie
a poeta często zrozumieć świat się stara
nowe myśli łapiąc niczym nutki na strunie
gdy miłość czuwa przy nim oraz silna wiara

A poeta często zrozumieć świat się stara
pogrążony w oceanie myśli znika w tłumie
gdy miłość czuwa przy nim oraz silna wiara
jak słowa się ułożą w spokojnym rozumie

Pogrążony w oceanie myśli znika w tłumie
filiżanka kawy dla niego jak ambrozji czara
jak słowa się ułożą w spokojnym rozumie
bo wena i natchnienie wszak jedna miara

Filiżanka kawy dla niego jak ambrozji czara
pisze strofy nie w pysze i fałszywej dumie
bo wena i natchnienie wszak jedna miara
czy każdy nim będzie kto napisać coś umie?

Pisze strofy nie w pysze i fałszywej dumie
szlachetny kto poetę czasem dziś zrozumie
czy każdy nim będzie kto napisać coś umie?
nowe myśli łapiąc niczym nutki na strunie

Ona jest piękna

Ona jest piękna
Jarosław Pasztuła

ona kocha mnie
w tę noc zamienię naszą miłość
w mokre prześcieradło

niebieski kolor mój ulubiony
na niebie księżyc zawstydzony
rumieni się patrząc nieśmiało

za oknem cisza spokój
owady dają o sobie znać

oddech głęboki
spocone ciała dotykają się nawzajem
tacy zmęczeni ciężko oddychając
zacementowany związek dwojga ludzi

w pamięci
na zawsze
na wieczność

zawsze czegoś brakuje
rozłąka kiełkuje

zostań na dłużej by nigdy
nie było zbyt mało
bądź pierwszą
żoną matką kochanką
bądź melodią bądź radością
drogą przez życie zawsze

we dwoje dopóki nie
rozdzieli nas
sprawiedliwy Bóg, starość i czas

Olszewo Przyborowo

Olszewo Przyborowo
Marcin Olszewski

Za ogrodzeniem z palisad drewnianych na sztorc postawionych
Czterech konnych, po dwóch przy bramach czuwa z pochodniami
Niewiasty, rycerze i dzieci śpią snem spokojnym pod skórami
Oby Bóg zachował nas i naszą ziemię w opiece

Mrok zasłony snu, przewrócony odruchem na drugi bok
Niemoc słowa, ciała, projektor wzroku z kolejną taśmą
Film, którego nikt nie zna początku i zakończenia
Może był, może jest rzeczywistością, prawdą, historią?

W oddali szachownica pól oświetlona blaskiem księżyca
Za ciemną ścianą lasu świat żyje swoim niepisanym prawem
Z mocnymi zębami, wzrokiem, słuchem i szybkością
Laur przetrwania do czasu kolejnego zwarcia

W głowach managerów spokój przed walką o udział w rynku
Nawierzchnię wykładziny czesze maszyna piorąca
Ochroniarz podrzuca kartę magnetyczną do góry
Magiczne liczby, fakty przemówią jutro na zebraniach

Miejsca istnieją, zmieniają się czasem z biegiem lat
Poza błękitem nieba, drewnem chat, mokradłami, lasem
Jestem tu, wyrwany z objęć skórzanych foteli i luster ścian
Śpijcie wiecznie w pokoju, Wielcy Architekci Rodu

Tęsknota

Tęsknota
Helena Krystyna Szymko

Tak bardzo boli tęsknota
i niedosyt czułości
człowiek, jak martwa rzeka
jest niczym bez miłości
pragnienia są jak kolce
raniące ostrzem serce
każda bez Ciebie chwila
staje się wiecznością
niosąc – echo pustki
i szarej codzienności

Kruchy kwiat

Kruchy kwiat
Helena Krystyna Szymko

Zasuszony od ciebie róży kwiat
dawnej miłości zew
tęsknotą pachnący wiśniowy sad
gdzie teraz jest ten świat
gdzie tej miłości czar
co pochłonęła nas
gdzie uczuć naszych żar
i wiśni obfity kwiat
co w serce moje wrósł

tak szybko przeminął ten czas
a dawne kochanie –
pozostawiło w sercu trwały ślad
tylko zasuszony w książce kwiat
przypomina mi ciebie
jest wspomnieniem –
naszych młodzieńczych lat

śniadanie

śniadanie
Marek Górynowicz

cofająca się noc
zostawia rysunki snów
teraz liczy się tylko poranek
znamię słońca przypomina mi o sobie

wszystko to bułka z masłem
i niepokolorowana filiżanka z kawą

Zapalać gwiazdy

Zapalać gwiazdy
Ewa Maciejewska Maciejewska

kobiety pragną
zwykłego szczęścia
cichej przystani
bezpieczeństwa

zapalać gwiazdy
nad łąką świata
spełniać marzenia
rodzinę kochać

wesprzyj ramieniem
słowem mężczyzno
razem
możemy osiągnąć
wszystko

nie pozwól na to
by miała czekać
nim (czy)
wrócisz z frontu
w rzece łez
znikać…

Miniatury poetyckie

Autorzy: Agata Kostka, Ewa Walentyna Maciejewska, Grażyna Kłosek, Kazia Gatys, Janusz Strugała, Laurencja Wons, Małgorzata Orzechowska Brol