Archiwum kategorii: Maciej Jackiewicz

Po bitwie

Po bitwie
Maciej Jackiewicz

Żeby kogoś opluć nie potrzeba śliny
by oczernić nie potrzeba nawet błota
bo poczucie winy to już żadna cnota
przerzucają własne grzechy oraz winy

Każdy z nas jest ulepiony z innej gliny
znów traci na wartości słowo: patriota
kto krzyczy teraz co za wstyd i sromota
my przecież jesteśmy jak z jednej rodziny

Kraj znowu podzielony jest równo na pół
nie każdy jest szczęśliwy ze swego losu
bo życie jest często niczym ruletki stół

Ze zgniłej kapusty nie zrobisz bigosu
spytaj kowala -lemiesze na miecze kuł
kto pragnął ci odebrać prawo do głosu

Amor vincit omnia

Amor vincit omnia
Maciej Jackiewicz

Przytulam dziś w myślach twarz poznaczoną
troską i codziennymi zmartwieniami
patrzyłaś na mnie dobroci oczami
licząc czas gdy przędzie losu wrzeciono

Przytulam też twoją dłoń pomarszczoną
co chroniła dzieci jak ptak skrzydłami
dzieliłaś chleb jedząc go razem z nami
dziś kryję się niezręcznie za zasłoną

Utkaną z mojej winy oraz grzechu
bo wiedziało serce że miłość samo
czyni dobro kochając bez pośpiechu

By zło się stało niewidzialną plamą
gdy dzisiaj jesteś w krainie uśmiechu
tulę się do ciebie w dobrych snach… Mamo

Obietnica

Obietnica
Maciej Jackiewicz

Skarżył się
młody koziołek gdzieś koło Zgierza,
że trawa znów niezdrowa i pewnie nieświeża
a mieli jadać przecież smaczną i markową.

Starszy kozioł pokręcił tylko wtedy głową:
i pamiętaj, że mądre zwierzę to przetrzyma,
i nie patrz teraz tak na mnie swymi oczyma

Gospodarz cały czas jedynie obiecuje
lepszy byłby taki co nigdy nie obieca
——————————————————-
bo zwyczajna obietnica nic… nie kosztuje

Wybór

Wybór
Maciej Jackiewicz

Wybierzmy tego, który nie jest taki zły
bo na nas nie warczy i nie szczerzy kły
chociaż po nocach wyje i ujada
na nas przecież nigdy nie napada

Tacy jak on łupami nigdy się też nie podzielą
jak nie będzie bardzo zły to go nie odstrzelą
a ileż można patrzeć na te fałszywe inne oczy
bowiem nas przecież ten faworyt nie zaskoczy

bo nie umie latać-to jego wielka wada
ale i…owadów nawet głodny nie jada

Tak mówił na łące duży motyl do motylka
potem do urny poleciały i wybrały… wilka

Pożegnanie (elegia)

Pożegnanie (elegia)
Maciej Jackiewicz

Już sobie Przyjacielu
nie pogadamy o dziewczynach

już nigdy się nie spotkamy
na szlakach i na licznych koleinach

Już wspólny czas nam nie upłynie
na rozmowie o tym co piszą w gazetach

wspominałeś niejedną historię zabawną
nie zdążyliśmy się nawet pożegnać
tym na świecie odwróconym w złą stronę

mieszkasz teraz tak daleko
ale pewnie ci się podoba
w tej nieznanej mi jeszcze krainie
która opisywał niejeden poeta

tam już ciebie nic nie zaboli
wszystkie rany już wygojone
nie zmęczy żadna choroba

co też twój anioł zapisał
w ostatnim jeszcze zdaniu

w twoim przetartym już zeszycie
co przekazał od ciebie w posłaniu

a na te pytania też nie odpowiem
i na pewno nigdy się nie dowiem

co twoje serce tak nagle zatrzymało?
co skróciło o połowę twoje życie

czy to był zawał czy wypadek?
czy może po prostu
gorzkie życie…

Wiersze jak pajęczyny 2025

Wiersze jak pajęczyny 2025
Maciej Jackiewicz

Często pisanie wierszy mi przypomina
mozolną pracę pająka gdy pajęczyna
wreszcie w finale jest upleciona gotowa

to ktoś zniszczy ją zmiotką bez słowa
podziękowania choćby za pajęcze ruchy
a przecież w pajęczynę wpadłyby muchy

albo inne szkodniki – obrzydliwe robale
nikogo to nie obchodzi często już wcale

kiedy na koniec przegonisz także pająka
bo jak pasikonik niczego nie zabrzdąka
i nie zagra etiudy świerszcz za kominem

napisz o tym wiersz i okryj strofy muślinem
i Muzy ucałuj bo piękne to dziewczyny
wspomnij o pająku co plecie swe pajęczyny

Podeptana miłość 2025

Podeptana miłość 2025
Maciej Jackiewicz

nie czuję głodu
kiedy jestem karmiony
twoim świętym ciałem Chryste
***
ukrzyżuj go
słyszę z każdej strony
kiedy podnoszą
swoje ręce nieczyste

po raz kolejny uderzył
szatański młot
w opokę wiecznie twardą

co powiedzieć dziś mam
na bluźnierczy spot
na wyplute słowa
z obłudą i pogardą

szkoda że to
nie był młot Thora
bo zmiażdżył
by nowe plemię żmijowe

za Słowem
dobrej nowiny trwa mowa zła
serca pokalane
komu brudnym palcem grozisz
do kogo kierujesz swoją mowę

grzeszny z pokorą pod krzyżem
dzisiaj stoję
więcej wiary i nadziei Panie mi daj

mówisz człowieku WOLNY KRAJ
ja pytam
dla kogo
o przyszłość nie dla mnie się boję

Sonet dla poety i anioła – wersja II

Sonet dla poety i anioła – wersja II
Maciej Jackiewicz

Piszę dzisiaj sonet dla mojego anioła
złapane rymy padają na czystą stronę
Wena cierpliwa znowu w tej chwili przywoła
kolejne piórem dotąd w myślach rozrzucone

Cudowna panna bo cudowna jej jest lira
przynosi mi właśnie dzisiaj nowe natchnienie
słońce na niebie jasnym Williama Szekspira
na strofy wiersza wysyła złote promienie

Anioł na chmurze pisze też swoje sonety
o całym Bożym świecie i na Bożą chwałę
dziękczynieniem wypełnione będą wersety
za słowa poety, które czytam wspaniałe

Dla niego ten sonet ukochany angielski
spraw cud Weno niech stanie się jemu anielski

Na dzień Zmartwychwstania

Na dzień Zmartwychwstania
Maciej Jackiewicz

Na dzień Zmartwychwstania Pana się odrodzi
serce i dusza: chore przez grzechy zbrukane
które noszą w sobie niejedną jeszcze ranę
nieufne dla dobra, które właśnie nadchodzi

W dniu Rezurekcji po wielkiej myśli powodzi
ja z nimi na zawsze szczęśliwy pozostanę
pisząc nowe strofy i nie ulecą słowa pisane
po burzy gniewu i zła zgoda będzie w łodzi

W ten cudowny -niezwykły ze wszystkich czas
pusty grób obwieszcza tak radosną nowinę
wraz z Chrystusem powstanie każdy z nas

W ciszy własnego sumienia przypiszą tę winę
którą zwalali na innych często i niejeden raz
na barce Przymierza do wszystkich dziś płynę

WIELKI PIĄTEK 2025

WIELKI PIĄTEK 2025
Maciej Jackiewicz

pogrążony w rozpaczy
zabijam głód serca
i karmię się nadzieją

że powróci
trzeciego dnia
zmartwychwstanie
przecież obiecał

a Jego Słowo najwięcej znaczy
błogosławieni którzy nie widzieli
a uwierzyli

też nie bądź Tomaszem
już lepiej
marnotrawnym synem w godowej szacie

Ufam Tobie mój Panie
powtarzam w myślach zmęczony
mimo że życie nie jest kolorowanką

a ty bezimienna siostro i bracie
dlaczego na targu gdzie handlują Judasze
kupić chcesz wszystko
za marne trzydzieści srebrników

nie pamiętasz
że zostałeś wybrańcem lub wybranką
jednym wskazaniem z wysoka
ze świata pełnego bluźnierczych okrzyków

i wraz z tymi co powrócą
z każdego szlaku i każdej strony
z drogi która prowadziła donikąd

powrócą
choć nic na zawsze nie jest tu nasze
prócz koszuli pokutnej bez guzików

Czarna kampania 2025

Czarna kampania 2025
Maciej Jackiewicz

Gesty obłudy na palcach w hipokryzji mazane
kolejna czarna kampania się rozpoczyna
seanse nienawiści po obu stronach wina
kwietniowe słońce za mgłą budzi się nad ranem

Tyle padnie słów i zapiszą zdanie za zdaniem
na naszych oczach prawdy się powycina
i pęknie niczym nić jeszcze jednej arki lina
czy dogada się czarna owca z białym baranem?

Co skromnych i ubogich obchodzą te prezencje
te kolejne przemowy i słowa bez pokrycia
zostaną jak zwykle w cieniu blade eminencje

Połatają swe błędy na maszynach nie do szycia
napiszą nowe poezje i dla siebie intencje
nadzieje nam odebrawszy z normalnego życia

Kameleony 2025

Kameleony 2025
Maciej Jackiewicz

Tu idzie prawica a tam znowu nowa lewica
środkiem maszeruje jakaś partyjka nowa
plakatami powyklejana cała niemal ulica
będzie znowu wielka bitwa ale na słowa

policzą sobie wszystkie wzajemnie minusy
a w mediach powrócą przekręty i afery
nowe hasła nam ogłoszą stare przechery
znów do nas pojadą kolorowe autobusy

straszą się od nowa pismami do prokuratury
pogrożą układami i wsadzaniem do celi
na papierze wyłącznie i za same bzdury
bo sądy są dla zwyczajnych obywateli

zaostrzą się także kłótnie i bezkrwawe scysje
grają w ulubioną grę pod nazwą waśnie
mnożą się lex ustawy i rodzą się komisje
ale to wszystko to bajki i dla dzieci baśnie

dokumenty preparują i szykują wzajem kwity
pranie mózgów trwa przy praniu brudów
lustrację zrobią nawet gdy sprawdzają pity
czy z zawiści to wszystko albo tylko z nudów

w życiorysy pozaglądają też sobie wzajem
jeden drugiemu coś tam też powytyka
obrzucają się słowem jak zgniłym jajem
i tak się to kręci od lat tak zwana polityka

w studiach telewizji atmosfera gorąca
a w radiu muzyczka jak zawsze sobie gra
tak będzie aż do jesiennego miesiąca
tylko co z tego szary obywatel wtedy ma

gdy już powalczą o głosy na debatach na żywo
czyj program najlepszy a czyj jest do bani
potem już w sejmie razem pójdą na piwo
byle przetrzymać… do następnej kampanii

Życie jest teatrem

Życie jest teatrem
Maciej Jackiewicz

“Życie to jest teatr mówisz ciągle opowiadasz
Maski coraz inne coraz mylne się nakłada”
Edward Stachura
—————————-

Życie jest teatrem
w słowa wszystko ubierają
frazy z ról co lecą z wiatrem
a na scenie tylko maski grają

Melpomena już zadowolona
upuściła maskę w zachwycie
trwa właśnie nowa odsłona
spektaklu pod tytułem: życie

Na widowni teraz gromkie brawa
poruszenie w pierwszym rzędzie
choć sztuka była bardzo ciekawa
to bisu już nie będzie

Sonet***

Sonet***
Maciej Jackiewicz

Napisać wiersz niełatwą jest sztuką
szare dni zamieniać na kolorowe
a napisać sonet też nie jest banialuką
na rymach łamiesz nieraz głowę

Kiedy znowu wena zapuka do twych drzwi
przebudzony jak w krainie milczenia
piszesz sonet o tym co się tobie wciąż śni
słowami się staną… skryte marzenia

Nie piszmy tylko białego …sonetu, o poeci
choć bywa i gorzki albo bardzo słodki
bo tylko jedno życie nie zawsze się nam kleci
więcej smutków niż trzy i pół zwrotki

Ciesz się Poezją a usłyszysz chór przyjacielski
to muzy ci podziękują za sonet angielski

Staruszek poeta

Staruszek poeta
Maciej Jackiewicz

Staruszek poeta w darze życia zakochany
na samotność duszy od jesieni był chory
zbierał po świecie nowe metafory
aby opatrzyć tęsknotą stare rany

zimą kiedy wieczór tak szybko nadchodzi
i zimny szary dzień ku końcowi się chyli
szukał kolejnych słów i w jednej chwili
płynął niczym Charon w rymów łodzi

pomiędzy proroczymi snami a myślami
składał z nich jak wieże z klocków Lego
strofy dla księżyca bo jest mu kolegą
co uśmiecha się co noc za chmurami

staruszek poeta nic nie jadł i nie dał w szyję
marzenia pokryte jeszcze śnieżną pierzyną
w gąsiorze dojrzewało słodkie wino
gdy powróci wiosna wszystko odżyje

spotka wtedy młodą Wenę we wersetach
poczuje delikatny zapach cudownego ciała
poezja będzie wraz z nim odtąd spała
napisze wiersz dla niej staruszek poeta

Ślepcy 2025

Ślepcy 2025
Maciej Jackiewicz

Oni nie widzą
obok siebie drugiego człowieka
obojętni jak kamienie na drodze do piekła
ze słów, na które nie zadrży im nawet powieka
piana z pysków Gorgon toczy się wściekła

błogosławieni ci co się
modlą za te stracone dusze
co nigdzie nie widzą niebieskiego króla
nie poruszą cudze łzy i cierpienia katusze
słowo z dobroci serca ich nie rozczula

karmią innych
bez wiary własną beznadzieją
i pożałują nawet ostatniej chleba kromki
w sardonicznym uśmiechu wyśmieją
choć podobno to twoi są jak bracia ziomki

wszystko co ludzkie
dla nich jest tak niepojęte
ślepota jak sieć pająka ich omotała
na zawsze oczy będą zamknięte

im nic nie pomoże
nawet laska biała

Pro memoria…

Pro memoria…
Maciej Jackiewicz

piszesz tak często o Bogu
otwierasz Jemu skrzypiące drzwi
witasz i płoniesz już w progu

a może tylko tak tobie się śni

zapisujesz o Bogu całe strony
czy jest przez ciebie wymyślony
czy to ten jedyny Bóg prawdziwy
który za nas oddał życie na Golgocie

po ziemi nie chodził w purpurach i złocie
i przyjdzie czas gdy do ciebie i do mnie
obudzi zmarłych a do żywych powróci

na pewno ucieszysz się wtedy ogromnie?
czy z bólem spóźnionej rozpaczy
i żalu za grzechy niemym krzykiem

każdy kto Jego wtedy zobaczy
czas przeszły za siebie na zawsze wyrzuci

piszesz tak o Nim często
litery układają się gęsto
w ścieżki które prowadzą do dróg

gdzie tylko jedna prowadzi
tam czeka na ciebie właśnie On
nie żałuj zmęczonych życiem nóg

tylko śmiało idź tam
gdzie nikt ciebie nie porzuci i nie zdradzi
nie oszuka i nie okradnie skrycie
ale pokocha cudem prawdziwej miłości

zasłużony za godne całe życie
zbierzesz obfity plon
razem z duszą

pogrążony w nieśmiertelności
już nigdy nie będziesz sama
albo sam

Wstęp do Art poetica

Wstęp do Art poetica
Maciej Jackiewicz

pantum*

Szlachetny kto poetę czasem dziś zrozumie
a poeta często zrozumieć świat się stara
nowe myśli łapiąc niczym nutki na strunie
gdy miłość czuwa przy nim oraz silna wiara

A poeta często zrozumieć świat się stara
pogrążony w oceanie myśli znika w tłumie
gdy miłość czuwa przy nim oraz silna wiara
jak słowa się ułożą w spokojnym rozumie

Pogrążony w oceanie myśli znika w tłumie
filiżanka kawy dla niego jak ambrozji czara
jak słowa się ułożą w spokojnym rozumie
bo wena i natchnienie wszak jedna miara

Filiżanka kawy dla niego jak ambrozji czara
pisze strofy nie w pysze i fałszywej dumie
bo wena i natchnienie wszak jedna miara
czy każdy nim będzie kto napisać coś umie?

Pisze strofy nie w pysze i fałszywej dumie
szlachetny kto poetę czasem dziś zrozumie
czy każdy nim będzie kto napisać coś umie?
nowe myśli łapiąc niczym nutki na strunie

O miłości…

O miłości…
Maciej Jackiewicz

Tak łatwo mówić o miłości bo czym są słowa
jeśli odlecą z czasem lub w sercu pamiętane
łatwo jest pisać o miłości jak z tobą zostanę
wiersz zadedykuję tobie moja muzo majowa

Tak trudno jest śnić o tobie gdy pusta alkowa
zimne noce po rozstaniu często nieprzespane
niełatwo jest marzyć o szczęściu nad ranem
jak się budzi spragniona dobrych myśli głowa

Nic nie jest proste gdy wszystko się gmatwa
bo najtrudniej miłość wyrazić nie słowami
nie rzeźbą i obrazem bo ars amandi niełatwa

Miłość okazać nie tylko kwiatów bukietami
by nadzieja która przypłynie kiedyś jak tratwa
ocaliła moją duszę od zapomnienia tsunami

O trzygłowej kozie

O trzygłowej kozie
Maciej Jackiewicz

Wpadła raz koza do Pacanowa,
bo czuła wtedy się niezbyt zdrowa,
cierpiąc na zanik weny,
wraz z syndromem migreny.
W dodatku koza była… trzygłowa.

Wysłali kozę zatem aż do Spa,
tam sprawdzą ile faktycznie głów ma?
Kozę znowu zbadali
o trzy głowy pytali.
Raz: chora, koza: dwa a trzy: to ja…

Koza wróciła do Nowej Soli,
trawy najadła się tam do woli.
Trzygłowa dziś pozdrawia,
tylko się zastanawia:
Czy od przybytku głowa nie boli?