Archiwum autora: admin

Neo

Neo
Maciej Jackiewicz

Ostatnio ktoś wpadł na pomysł z pewną ideą,
że wszystko co się nie podoba to jest neo
szerzą się więc opinie oraz liczne poglądy
że są już nawet neo sędziowie i neo sądy

będą wkrótce w sądach i trybunałach sprawy?
na wokandzie staną niewygodne neo ustawy
neo spędza sen z oczu – co za życie bez snu?
wszędzie będą mówili neo ( z angielska “nju’’)

podobno to co neo ma błędy oraz wady
bo tak zdecydowały za nas prawa i układy
system się zmienia bowiem dzisiaj jest chory
co czeka jeszcze? może teraz neo wybory?

może zjawią neo kandydaci na stołki wysokie
że nie sięgniesz nawet najbystrzejszym okiem
wszystko będzie neo ? w głowie się aż zakręci
sam nie zmienisz mimo najszczerszych chęci

nikt nie wie jak skończy się bezkrwawe rodeo
ja nie wiem czy może też nie jestem… neo?

wiersz tęsknoty

wiersz tęsknoty
Jarosław Pasztuła

wyjeżdżam na jakiś czas
zostawiam
ciepło na dłoniach
dotyk w pamięci smak ust

telepatyczny błękit
w oczach

będę wiatrem wodą
musnę włosy tańcem

boso

nic więcej

nic więcej
Jarosław Pasztuła

moje życie to
bańka mydlana
i grzyby na ścianach
to ptaki za oknem
walczą w karmniku z tobą o śniadanie
świeże pieczywo plama po kawie

pochłania ogień wszystko
co przeminęło w Kalifornii
z czasem patrzymy
przed nieznanym nieciekawym filmem
nieważne zbyt krótkie jest życie
za ciasne skarpety

patrzymy sobie w oczy
patrzymy czujemy otaczający
świat roślin i zwierząt

pozdrawiam cię serdecznie
każdej księżycowej nocy
za dnia biegniemy w dal
coś nas pcha naprzód
w nieznane fakty

wyroki jasne zostańmy razem
nie mam czasu na zmiany
wykałaczki wydłubują
kawałki kurczaka
ostatni posiłek
życie przemija szybko za szybko

piramidy w Gizie jeziora w Giżycku
morze Martwe słona woda zabija
człowiek niszczony przez samego siebie
zanurzone sprawy związane ręce
dziękuję nie chcę mieć więcej

Droga życia

Droga życia
Marcin Olszewski

Jadę przed siebie, po drodze życia
Koniem biegu lat, wśród zegarów czasu
Z sakwami marzeń, chwilami wyrzeczeń
Z rozsądkiem pod pachą, w mroku

Z latarnią intuicji
Czasem cel jest konkretny, a innym razem
Pęd tak bez celu ku zachodom stepów
Każda droga ma sens swój i koniec
Ważne, że jadę, w pogoni za światem

Mijam pielgrzymów ku wielkim świątyniom
Posągi wajdelotów na rozstaju dróg zastygłych
W zamyśleniu
Pokłon i szacunek ludziom, zwierzętom w tyle
Znów przecież kiedyś uśmiechniemy się do siebie

Mapa oczu niesie śladami miast, pól bitewnych
Pejzaże zdarzeń, chwile w życiu ważne
I w zasadzie świąteczne
Świętem każdy dzień życia, każdy oddech kolejny

Podziwiajmy życie póki możemy

o miłości

o miłości
Jarosław Pasztuła

jeśli miałaby dłonie
dotykałaby skroni
jeśli ma nogi
biegnij z nią nad zieleń łąk

motyle też kochają w sposób motylkowy

teraz przy herbacie patrzy w oczy
cichy szept muzyki
ze zdartej płyty
przenika sufit i ściany

świeca rysuje obrazy na szkle
może to miłość może lek na życie

Biała miłość

Biała miłość
Bronisława Góralczyk

Biała miłość

Zimowy ogród w bieli cały,
jakby anioły się spotkały
i rozpostarły skrzydła białe;
ogromne, mocne, okazałe…

a my w tej bieli zanurzeni
i zakochani, i spełnieni,
jakby się niebo otworzyło
na tę zimową, białą miłość.

Gliwice 03.04.2012 r.

Zimowy poranek

Zimowy poranek
Helena Krystyna Szymko

Zimowy poranek śnieżynkami sypie –
ziemia wokół bielą malowana
nie uchyla nawet rąbka tajemnicy
co pod śniegiem skrywa, tak swą bielą czysta
nie ma drzewa krzewu gdzie by śnieg nie leżał
nie uwidzisz nawet najmniejszego zwierza

większość leśnych zwierząt do nor się swych skryło
słońce, dawno zasnęło w swej złotej kolebce
ono też nie znosi jej śnieżnych zamieci
gdy ucichnie zawieja, może znów zaświeci
by ukazać urok – srebrzystego śniegu
który nam zesłała zimowa władczyni –
swoim panowaniem świat zawojowała

Adami i Ewa

Adami i Ewa
Maciej Jackiewicz

Chodzi Adam w raju rozgląda się bezradnie
spojrzał najpierw na prawo potem na lewo
całkiem tutaj spokojnie a nawet tak ładnie
myślał przysłuchując się anielskim śpiewom

Wtem dziewczyna mu wpadła w ramiona
– cześć Adam mogę być twoja jestem Ewa
– skąd ty tutaj taka piękna i cała obnażona

– ja spadłam z tamtego zakazanego drzewa…

Stanislaus Augustus

Stanislaus Augustus
Marcin Olszewski

Gdy Lokaj czasu swym kluczem złotym
Dwunasty otwiera apartament
W przydrożnej kuźni stukają młoty
Ja sięgam po pióro i atrament

Z kominka bije ciepło przyjemne
Mój wzrok utkwiony jest w płomień świecy
Objawią się w głowie myśli tajemne

Jakich nie znali Rzymianie czy Grecy
Serce me niczym stara szuflada
W której zamieszkał kurz z dawnych lat
Tu rozum powoli wszystko układa

By wciąż nie patrzeć w ten przeszły świat
Nie zawsze piszę o własnych sprawach
Godna uwagi kobiety uroda
Czasami bywam na hucznych zabawach

Panie Rejtanie koszuli nie szkoda?
Wiatr zdmuchnął świece i okno zatrzasnął
Drewniane kłody ogień stłumiły
Na moim miejscu inny by zasnął

Po schodach ciężkie kroki dudniły
Chłód dziwny czułem na całym ciele
Nikogo przecież nie zapraszałem
Może śmierć z kosą mi dzisiaj pościele?

Ani na moment się nie poruszałem
Ktoś jakby przeniknął drzwi tego pokoju
Czyżbym wywołał ducha jakiego?
Ja dziś do żartów nie mam nastroju!

“A zatem wyganiasz monarchę swego?”
Stanisław August czy dobrze słyszę?
“We własnej osobie mój drogi Marcinie”
Wspominasz dzieje i wiersze piszesz?”

“Rzeczpospolita nigdy nie zginie!”
“Mówiłeś: Rejtanie koszuli nie szkoda?”
W dobrym znaczeniu wyrzekłem te słowa
“Niedobrze, gdy dzieje się w państwie niezgoda”

“Jak wtedy rządzić ma królewska głowa?”
“To prawda, ten człowiek na darmo rozpaczał”
“Cóż po reformach? – pytam więc przeto”
“Gdy magnat swe dobra troską otaczał”

“A ustawy nikły pod “liberum veto”?”
“Przy boku swym miałem ludzi wykształconych”
“Obiady czwartkowe, piękne były czasy!”
“Żal mi teraz wielu szans straconych”

“Jak w pijaństwie i gnuśności żyły ludzkie masy”
“Ale nim odejdę zagadkę Ci zadam”
“Był księciem poetów, pięknie składał słowa”
“Teraz na cmentarzu zawsze z nim pogadam”

“Powiedz no mi prędko, o kim była mowa?”
“Trudno jest zapomnieć Pana Krasickiego”
“Pozdrów go ode mnie Najjaśniejszy Panie”
“Miło że pamiętasz, przyjaciela mego”

“Muszę już powrócić, dziś duchów zebranie”
W ciemnej komnacie znów sam pozostałem
Granatowe krople spadają na papier
Kolejna noc przeszła, której nie przespałem

Cóż lepszego jest do walki, pióro czy rapier?

Zima

Zima
Helena Krystyna Szymko

Pojawiła się nagle –
sypnęła puchem bieli
białym całunem otuliła ziemię
przystroiła drzewa w puszyste korony
maluje na szybach misterne wzory
szaleje dmucha mroźnym powiewem
wszystkich wokół raczy –
wichury śpiewem

Bezsenne noce 2025

Bezsenne noce 2025
Maciej Jackiewicz

Bezsenne noce jak okrutne strapienie
może śpi gdzieś jeszcze czyste sumienie
serce poranione złym losem wciąż broczy
pełne lęku o jutro co chwilę zamyka oczy

wtulone w piersi jeszcze bije płochliwe
pragnąc choć jeden raz jeszcze
być szczęśliwe

bezsenne noce słabe bez ducha wiary
czasu nie odliczy już według swej miary
tyle lat serce na pokutę jak Tantal pości
jak bez wody życia bez twojej obecności

a wróżka mi nikogo jak ty nie wyśniła
i nadzieja niczym z kryształu krucha
się rozbiła

bezsenne noce są puste bez natchnienia
daremnie szukam choćby twojego cienia
odbitego na ścianie w zimowym słońcu
jasny początek został na szarym końcu

gdzie jesteś wymyślona moja to pytanie
bez echa kiedy zniknęłaś jak we mgle
tak niespodzianie

bezsenne noce milczące bez tych wierszy
które cicho odleciały i nikt nie wie gdzie
anioł dobrą nadzieję jeszcze na ziemię śle
nie ostatni to mój kamień w życiu

i nie pierwszy

Na nowy rok

Na nowy rok
Kazimierz Surzyn

Wiary odmieniającej życie
Nadziei na piękniejsze jutro
Miłości której nie straszne
Są największe burze świata

Szczęścia co chwilom nadaje sens
Zrealizowania postawionych zadań
Spełnienia najskrytszych marzeń
Zdrowia podstawy funkcjonowania

Sukcesów osobistych i zawodowych
Przyjaciół pomocnych w biedzie
Rodzinnego ciepła zainteresowania
Przytuleń malinowych pocałunków

Uśmiechów najszczerszych na ustach
Pokoju na świecie oraz spokoju ducha
Wszystkiego co prześliczne i najlepsze
Dobrego roku z gorącymi pozdrowieniami

Zimowe wyznania

Zimowe wyznania
Bronisława Góralczyk

dokoła śnieg
się biały słał
nikogo zewsząd
oprócz nas
a tyś tak blisko
przy mnie stał
i nazbyt szybko
mijał czas…

słuchałam wyznań
w leśnej ciszy
i dobrze mi tam
z tobą było
lecz nikt tych słów
już nie usłyszy…
to raz
wypowiedziana miłość

Pyskowice grudzień 1969 r.

Starzec i chłopiec

Starzec i chłopiec
Maciej Jackiewicz

Było to ostatniego dnia grudnia
kiedy do miasta około południa
ku uciesze zgromadzonej gromady
wjechał skrzypiąc wóz drabiniasty

a na nim skrępowany maseczkami
ale już bez bez przyłbicy
stał on: Covid starowina
ohydny brzydki i żylasty
cuchnący wonią zgniłej czekolady

a na środku rynku zaś podest stał
z wyświechtanych “fejk- niusów”
zamiast desek i drewnianych bali
bardzo szybko pieniek z dat ociosany
wtoczono nań koło historii wirusów

tymczasem chromy zarazek
wlokąc odwłok z trudem po śniegu
wchodził już na to podwyższenie
gdzie na niego czekał medyk
w czerwonym kapturze jak kat

ze śmiechem świadkowie żegnali
palcami wytykali sobie sąsiedzi
kiedy oprawca szczepienie zaczynał
do kresu zmierzał już żałosny obrazek

koniec zarazy największej od lat
odbierano jej życie wielką strzykawą
dorodną koronę medyk zgrabnie ścinał
i śmiertelne dlań to było szczepienie

ciżba skazanego nienawiści mową
opluła i resztki szacunku odebrała
mówiąc przy tym jedno tylko słowo
którego nie powtórzę i nie przytoczę
bo nie pozwala na to kultura i prawo

wraz z ostatnimi na tym świecie godzinami
bakcyl zmutować jeszcze chciał ostatni raz
lecz na zawsze zamknął swe pory smocze
woda z rzeki nadziei wtenczas odtajała

***
a było to ostatniego dnia grudnia
roku pamiętnego finał
gdy tłum się rozszedł na wszystkie strony
pojaśniały od świateł literatów domy

serca poetów wybuchły jako lawa wulkanu
heroldowie ogłosili kolejny rok bardzo długi
odgłos fajerwerków rozchodził się dookoła
po wszystkie miasta zaułki i kąty
po poezja na zawsze będzie świata potęgą

a na rynku pozostał
mały chłopiec o urodzie anioła
oczy miał błękitne jak lazur oceanu
przepasany zieloną jedwabną wstęgą
na której widniał napis

ROK DWA TYSIĄCE DWUDZIESTY PIĄTY

Noworoczne życzenia

Noworoczne życzenia
Bronisława Góralczyk

Popatrz nieco łaskawszym dziś okiem
na sens życia, na świat, na wspomnienia,
a być może już z nowym rokiem
los ci spełni najskrytsze marzenia…

Tylko uwierz, że właśnie tak będzie,
że się spełni – i wszystko, i wszędzie.
Bo nie magii w tym trzeba udziału,
ale wiary, że przyjdzie pomału…

czas spóźnionej, lecz dobrej miłości,
czas przyjaźni na lat może wiele…
i ku twojej szalonej radości –
wypad w góry w pogodną niedzielę…

Niech więc wiary ci nigdy nie zbywa
ni urody, ni zdrowia, ni wdzięku…
a twej duszy niech flet przygrywa –
by nie brakło jej pięknych dźwięków…

Zatem biegnij na schadzkę z Przyszłością!
Ja za tobą podążę wpół kroku –
niosąc przyjaźń pospołu z miłością.
Powodzenia! Do siego roku!

Gliwice 30.12.2007 r.

Konie Grudnia

Konie Grudnia
Helena Krystyna Szymko

jeszcze tylko dni niewiele –
może zima śniegiem nas rozpieści
coraz bliżej – to co było pożegnania
na parkiecie wirowania
więc czekamy z utęsknieniem
na Noc magiczną Sylwestrową
byśmy mogli się wyszaleć
i powitać Nowy Roczek
miło uśmiechnąć się do niego
może szczęściem nas obdarzy –
choć do roku następnego

Za tajemnicy kotarą

Za tajemnicy kotarą
Janusz Strugała

układam godziny
jak księgarz stare tomy
na półki pradziejów
zdesperowany czasem
który trzepocze
skrzydłami wierszy
pisanych zadumą
wołaniem o więcej
błaganiem o drugie życie
o miłość
gdzieś na skraju światła
za tajemnicy kotarą
pozbieram porozrzucane
nuty przygód
wzlotów i upadków
zabiorę tam
gdzie zgasną w ogniu
niepamięci