Archiwum kategorii: Robert Dyduła

On-line

On-line
Robert A. Dyduła

“On-line”
To co kiedyś było marzeniem
Dla wielu zwykłą utopią
Stało się rzeczywistością
Nie tylko ze względu na postęp
Bo taki ma miejsce ciągle
Na pewno ułatwił to szerszy dostęp
Choć łącza wciąż są zbyt wolne
Jednak to się stało
I jakby tego było mało
Stało się szybko wręcz błyskawicznie
Nie zawsze dopracowane merytorycznie
Jednak jest
Tego już się nie zmieni
Jesteśmy poniekąd uzależnieni
I nie pomoże żaden protest
Koło ruszyło
Coś umarło
Coś się urodziło
coś odżyło
Znowu to mamy
Nowe powołanie
Duża energia
I mocne doznanie
I choć sam ze sobą
Bez obecności świadków
Mogę łatwo być z tobą
Bez żadnych wielkich wydatków
Jak to możliwe
Jak to się dzieje
Zmysły wrażliwe
Dotyka olśnienie
W końcu i wreszcie
Myśląc o reszcie
Nie jestem sam
Jestem on-line

4.00 w maju – myśl cz. 1

4.00 w maju – myśl cz. 1
Robert A. Dyduła

“4.00 w maju – myśl” cz. 1
Gdy przed czwartą nad ranem,
Ponad własnym ramieniem,
Patrzę właśnie na nią
Snem otuloną,
Marzeniem oblaną…
… coś więcej dostrzegam
niż tylko jej lico rumiane.
… nawet nie domniemam,
widzę opowieści jak malowane…
… niczym bajka…
… niemal ballada, kołysanka…
… kura poranne pienie…
… ozdrowieńców olśnienie…
Zrobię wszystko co mogę,
by uchylić drzwi tej historii,
móc wysłuchać melodii,
precz odepchnąć trwogę.
Sam nie wiem jeszcze,
czy się bardzo, czy lekko,
tej opowieści boję…
Czy spokój przywdziać,
Czy założyć zbroję?
…dnia warta opowieść,
…nie chwili tylko,
…czy wczesnego ranka.
Inaczej nie godna twej uwagi
I mego bardowskiego wysiłku.
Warta zaś absolutnie pełnej powagi
I najlepszego nawet posiłku.

Rzecz cała,
Jak mądrzy gadają,
Dawno temu się stała…
On był mały,
I jakby mało tego jeszcze było,
Ona także była mała…
Słowem, partia doskonała.

_cdn________________________________
{A by reszty tej opowieści wysłuchać,
{Należy o niej pamiętać,
{Czasem przypominając zapytać,
{Zakołatać, zastukać…
[Wówczas chętnie resztę opowiem.
[Rzecz jasna tyle, ile wiem.
______________________________&_____
DyRo

Cienie

Cienie
Robert A. Dyduła

“Cienie”
Gdziekolwiek spoglądam
Widzę cienie
Wiszące jak ciemne chmury
Tuż nade mną
Na moim niebie
Niepokojąco otulają
Głaszcząc studzą
Me zaniepokojone lico
Brak mi tchu
Brak myśli
Pozbawia złudzeń
Na choć odrobinę
Lepszych dni
Stąpam po rosie
Dreszcze przeszywają
Me ciało struchlałe
Pozbawiony marzeń
Mimo niesprzyjających…
Z uśmiechem patrzę na jutro
Jakżeby inaczej
Nie byłbym sobą
Żaden cień
Żadne licho
Nie przesłoni mego słońca
CIEBIE

DyRo
19 maja 2020 roku
(tak w autobusie, w drodze do pracy…)

Sens przeżycia

Sens przeżycia
Robert A. Dyduła

“Sens przeżycia”

może ktoś się zapyta
jaki jest sens życia
Monty Python próbował pokazać
niewiele zdołał zdziałać
każdy ma swój sens indywidualny
przemyślany lecz nie idealny
chcieć go czy nie
odpowiedzieć nie da się
łatwo nie jest
ścieżki kręte
samo życie zaś ponętne
gubię się w otchłani
byśmy nie zostali nigdy sami
każdy mały drobiazg
usuwając zadry z drzazg
który zdarzy się rano
obejmuję nie myśląc i śmiało
uświetniający dzień
to mój poranny poranny promień
błysk w oku nie znika
myśl umysłu przenika
czy przeżyć to mało
ileż nam czasu zostało
a gdy ktoś się zapyta
jaki jest sens życia
odpowiem śmiało
wciąż wiem zbyt mało

DyRo
11-12 lutego 2020 roku

Wiary ziszczenie

Wiary ziszczenie
Robert A. Dyduła

“Wiary ziszczenie”

umęczony i przygnębiony
monotonią i ponurością
ciemną smutną i mokrą
ostatnich dni
szybko przetarłem oczy
uśmiechnąłem się szeroko
gdy dzisiejszego poranka
przemówiły do mnie
blask słońca i błękit nieba
i choć ciepła nie było
wiatr zamilkł
jakby rażony cudownością nieba
a gdy do tego
tuż po południu
wysoko w błękicie nieba
rozkwitł księżyc
choć nie w pełni
to w dzień biały
jaki obraz doskonały
harmonii słońca i piękna
lustrzanej tarczy księżyca
piękno samo w sobie
tylko stać i podziwiać
uśmiechnięty pełną gębą
z błyskiem w oku
i żarem w sercu

DyRo
5 lutego 2020 roku
Kołobrzeg

Piękno

Piękno
Robert A. Dyduła

“Piękno”

zdarzyło mi się zatańczyć
oblany rumieńcem
nieumiejętności
postanowiłem zaimprowizować
szło strasznie
jakaś muzyka nie moja
choć ją lubię
stopy bezwładne
choć nimi ruszam
w końcu powiedzieli przestań
ulga
i nastało gorsze
powiedzieli zaśpiewaj
a ja głosu nie mam
choć niby mówię
o słuchu nie wspomnę
choć ponoć słyszę dobrze
katorga stała się klątwą
nie wiedziałem co robię
zrobiłem
zatańczyłem
zaśpiewałem
nawet jeśli było to żałosne
nikt nie dał tego odczuć
zrozumiałem wtedy
ludzie są piękni
ludzie są kolorowi
pełni zrozumienia
ja już nie zaśpiewam
nie zatańczę
nie umiem
ale zostało jedno
ludzie są piękni

nieważne co ktokolwiek by powiedział

DyRo
04 lutego 2020 roku

Rozważne rozważanie

Robert A. Dyduła

“Rozważne rozważanie”

gdy piękny świat gdzieś umknął
zdeptany zabłoconymi butami
pomyślałem że nie ma nadziei
że światło to tylko blask promieni
oślepiających przez chwilę
złudnych radością i nadzieją
ale jednak się mylę
bo słowo zaklęte w umyśle
znaleźć ujście powinno
by było lepiej
by było miło
nie zawsze to się udaje
ludzie pozbawieni marzeń
kreujący utopię jako dar
nadziei i spełnienia
sam nie wiem kim czym jakim i po co
jestem
może rozsądek ustąpił dobroci
a może zło zdominowało wnętrze
może radość jest złudzeniem
a tylko potrzebuję cierpienia
któż to wie
nie ja
ja nie
nie psycholog psychiatra terapeuta czy scientysta
broń me skronie i umysł od nich
Boże
tylko spokój pomóc może
otwierając lub zaślepiając spojrzenie
ale ja wierzę
że każdy choć odrobinę
może
wykrzesać z siebie radości
pomimo zła mąk i okrutności
cóż zatem
reasumując
jakimi jesteśmy
nie ma znaczenia
wyzbądźmy się nienawiści wrogości złości
i jednego najbardziej
PAMIĘTLIWOŚCI

DyRo
04 lutego 2020 roku

Bo taka jest miłość

Bo taka jest miłość
Robert A. Dyduła

“Bo miłość taka jest”

mijają dni tygodnie miesiące lata
dziesięciolecia wieki i epoki
a człowiek nie zmienia się
uniesione brwi zaskoczenia?
tak nie zmienia się
byli mordercy gwałciciele i rabusie
byli filantropi miłośnicy piękna i artyści
byli i są
jedno jednak oczarowuje
wynosi ponad poziom przeciętności
wyzwala z granic
wyciera łzy
daje tyle radości
nie ma znaczenia czy młody czy stary
czy głupszy czy mądrzejszy
czy biedny czy bogaty
to się nie liczy
jakby tego nie było

oczy rozbłysnęły szczerym uśmiechem
oblicze oblewa rumieniec
całe ciało reaguje spontanicznie
niektórzy śpiewają
inni tańczą
są tacy co piszą
i tacy co opowiadają
wszystko pięknie brzmi i płynie
niczym strumień w zielonej dolinie
pozbawieni agresji nienawiści i przemocy
nie wiedzący co to złość
dzięki jednemu
odwiecznemu
nieprzemijającemu uczuciu
cóż to? zapytasz
odpowiem jednym pięknym wyrazem
nie słowem
lecz czynem raczej
to tylko jedna jedyna radość
to po prostu MIŁOŚĆ

DyRo
04 lutego 2020 roku

***

***
Robert A. Dyduła

ja także
jak zawsze
czekam
na blask
niech rozproszy
szare chwile codzienności
oblewane łzami nieba
jednak niebo rozbłysło
błękitem i żarem słońca
choć wszystko wokół nas
ulotnym jest
i niestałym
to jednak ten blask lśnił
pół dnia i chwil kilka
po południu było już tylko marzeniem
szarość i obłoki zasnuły niebo
horyzont mimo wszystko był klarowny
trochę dziwne
trochę niezrozumiałe
jednaj widzę
i słyszę ten błysk
który rozproszył
me wszystkie żale
wspomnień smutki
Piękny jest dzień
gdy serce śpiewa
a umysł milczy
pozwalając na wspomnienia

DyRo
03 lutego 2020 roku

Filantropia

Filantropia
Robert A. Dyduła

“Filantropia”

nigdy nie byłem
nic nie widziałem
choć wielu znam i znałem
jestem pionkiem gry
gra zaskakuje każdego dnia
tutaj dziś ja
tutaj ty
tutaj pustka
jakby cela umysłu
obrany z uczuć
pozbawiony tożsamości
nadgarstkami czuję słowa
niewymowne
ciche
pozbawione myśli
cały ja
raz tu
raz tam
nigdy tu nie byłem
jakby dom
jakby smutek
jakby ja
pozbawiony siebie
wyzbyty z tożsamością na ty
jakby wy
moi wybawiciele
radość dnia
nigdy tu nie byłem

DyRo,
02.02.2020 r.

Chwila

Chwila
Robert A. Dyduła

“chwila”

chwil kilka minęło
zostało niebo
jednak to milczy
dźwięcznie
barwnie
radośnie
deszcz pada
żałośnie
parapet dźwięcznie śpiewa
piosenka smutna
pełna depresji
świetlista jest jednak
w mroku codzienności
otumaniony słucham
postrzegam
nie umiem
nie obejmuję
wyobraźni oczyma
oblicze urąga jaźni
dusza nie milczy
dusza śpiewa
bez znaczenia
czy mrok to
czy tylko nadzieja
jestem
chcę
chwil kilka minęło
ja nie

DyRo
Kołobrzeg
31-02.02.2020 r.

Jak

Jak
Robert A. Dyduła

“jak”

łzy poleciały
plecy bolały
jestem
przeklęty słowami
porażony czynami
jestem
brudne słowa
czarne usta
długa broda
umieram paraliżem
śmieję się dreszczem
rozmawiam
choć nie muszę
chcę
nie chcę
zrozumiem
kiedy mnie uduszą
jestem
jednym słowem
jedną duszą
chcę
nie muszę
🙂

DyRo
Kołobrzeg
o1=o2.02.2020 r.

Przeżycia cz. 5

Przeżycia cz. 5
Robert A. Dyduła

“Przeźycia” cz. 5

znowu wstaję
koszmar czy bajka
zrozumienie czy zdziwienie
siwy włos czy łysa głowa
ktoś mnie woła
ten ktoś wypełza
prosto z mojego wnętrza
nie ogarniam organów
czy z umysłu
to nie organ
czy z mózgu czy z serca
serce znaczy to i to
wielość w jedności
piękno samo w sobie
jak ludzkie oczy
obiektyw nigdy nie stworzony
dział długo sprawnie i wydajnie
nie we wszystkich egzemplarzach
zależy od nosiciela
wstałem
obmyłem oczy
widzę
słyszę
czuję
nawet bolą trochę plecy
żyję
niezrozumienie przeciętności
często onieśmiela
mnie tchnie myślą jedną
działaj
więc działam
cały dzień
mija
nadchodzi noc
osłabia powieki
śnię…

DyRo
01.02.2020 rok
Kołobrzeg

4 pory roku

4 pory roku
Robert A. Dyduła

“4 pory roku”

zanim zacznę opowiadać o zimie
wspomnę o nadchodzącym lecie
będzie barwne i upalne
kolorowo będziemy snuć się w zieleni
błękit oświetlał będzie nasze umysły
serca zatęsknią za chłodem
wspomnimy minione zimy
szczególnie te podobne do jesieni i wiosny
będziemy marzyć o chłodzie morza
jednak ono będzie rozpalone
jak nigdy dotąd
coś się zmieniło
nie nasze nastawienie
ani postrzeganie otoczenia
zmieniła się ziemia
zimowy obraz szkli się kroplami deszczu
przylatują nawet bociany
wiosna promienna i piękna
lecz bardziej to lato niż wiosna
zostają jeszcze barwy jesieni
tak często niestety zasnute chmurami
ten sam kraj
ta sama ziemia
oblicza jednak straszliwie zmienia
gdzież podziały się znane pory roku

DyRo
31 stycznia 2020 roku

Przeżycia cz. 4

Przeżycia cz. 4
Robert A. Dyduła

“Przeżycia ” cz. 4

gdy kolejny dzień się zaczyna
wstaję spiesznie otwierając oczy
znowu jestem i to nie moja wina
poranek wraz ze słońcem raźno kroczy
piękny błękit nieba
lekko zachmurzony horyzont
żeśkie zdrowe powietrze
lekka bryza za zefirem przemyka
trudna decyzja
chwila zastanowienia
szybkie rachunki i przemyślenia
zbyt pięknie by dręczyć się obowiązkami
zbyt radośnie by popaść w rutynę dnia
biorę notatnik i pióro
zamykając drzwi jeszcze aparat
tak uzbrojony ruszam przed siebie
parkowymi alejami wśród bezlistnych drzew
ciągnie mnie hipnotycznie
piękno błękitu pod i nad
horyzontu linią
stąpając po piasku delikatnym
wilgotnie przyklejającym się do stóp
docieram do brzegu
siadam tuż u podnóża fal
szum silny lecz subtelnie
barwnie i dźwięcznie
szeleści w mej głowie
pióro wędrując po papierze
pisze opowieść dnia
wspomnienie życia
rysuje wyobrażenie teraźniejszości
teraz z kolei ja
Po myślach serfuję
niczym samotny ptak
po ruchliwym targowisku
słońce olśniło mnie dzisiaj
teraz ja fotografuję opowieść
dziś teraz zaraz i już
powspominam wieczorem
gdy dotrę do domu
by żegnać poranek dnia
witając uśmiechem nocy czarny blask
teraz ja
idę spać
dobranoc

Przeżycia cz. 3

Przeżycia cz. 3
Robert A. Dyduła

“Przeżycia” cz. 3

ile chwil przeżyć trzeba
by pogodzić się z myślami
ustatkować z marzeniami
stanąć oko w oko z rzeczywistością
wtopić się w otoczenie
i normalnie żyć
rano praca
popołudnie posiłek
najlepiej z rodziną
wieczorem odprężenie
fajny film lub dobra muzyka
książka bądź pisanie
zależnie od woli i nastroju
swawolą będzie restauracja
lub wyjazd w Alpy na narty
nurt codzienności pobiela skronie
pewnego dnia oczy utoną
przyobleczone szklaną przesłoną
w końcu łoże
przemijania przypominanie
koniec dnia
koniec życia
ile chwil jeszcze mam
ile marnotrawię
ile wykorzystuję
by każdego wieczoru
położyć się ze spokojem
że minął dzień mego życia
zasnąć i śnić
przyprószywszy powieki błękitem
do następnego dnia
może

DyRo
28 stycznia 2020 roku

Przeżycia cz. 2

Przeżycia cz. 2
Robert A. Dyduła

“Przeżycia” cz. 2

Marzenia rozczochrane
Oczyściły mój umysł
Stałem się jałowym kawałkiem kory
Gdy byłem mały przynosiłem korę
Do domu
Do piwnicy
Po kryjomu
Ten dar drzew pozwalał rzeźbić
Chwila życia i marzenia
Utrwalone w lekkiej naturze
Kora to podatny materiał
Nie trzeba dłuta by być
Zjednoczyć się z korą
Marzenia rozczochrane
Przywołały wspomnienia
Chwil minionych i nieprzeżytych
Tych które były
Tych które miały być
Marzenia rozczochrane
Tylko czasami są wspomnieniami
Tacy jesteśmy
Skroń już nie boli
Krople wyschły
Pozostały powieki
Otwarte pokazują bolesną szarość nieba
Przymknięte leczą błękitem
Koją zielenią
Rozczochrane marzenia
Ulatują

Otwieram okno
Nie myśląc o szarości poranka
Nie czując wilgoci brzasku
Wdycham przejmujące ciepłe powietrze
To nie wiosna
Lato chłodnym zazwyczaj bywa
To ciepło dnia równikowego
Takiego tutaj nie ma
Z rozczochranymi myślami
Czekam
Skąd tutaj ja
Skąd tutaj me marzenia…

DyRo
26 lutego 2020 roku
Kołobrzeg

Przeżycia cz. 1

Przeżycia cz. 1
Robert A. Dyduła

plusk plusk
krople płatają figle
odbijając się od mej skroni
wyczyniają frywolne wzory
malują obraz symfonii
chwilami w barwie D-dur

ogołocona z wyobraźni myśl
umyka wysoko w przestworza
skroń piecze obita kroplami
wzdychającego nieba
pozbawionego słońca
tęskniącego za jego blaskiem

i u mnie tego ciepła potrzeba
bym wywietrzał z głupoty
umocnił się w spokoju
podarował wokół promień uśmiechu
zmęczony myślami
przymknąłem powieki
świat zawirował wokół
jak zwariowane krople
dotykające tafli oceanu
lub lustra kałuży pod nogami
błogi błękit nieboskłonu
zasnuł me powieki
zasnąłem
budząc się nie wiedzieć kiedy
z rozczochranymi marzeniami

Oblicza nadziei

Oblicza nadziei
Robert A. Dyduła

Chmury umykają
Promienie słońca lśnią lekko
Mokre wspomnienia pozostają
Dotknięty magią chwili
W radości serca słońce lśni
Nutka niepokoju gdzieś w tle się tli
Przygasa rozbłyska uspakaja
Za drzewami szumi morze
Fale podtapiają plażę
Znowu donosi o swym ogromie
Wspomnienia powracają
Szamocząc się z samym sobą
Ściągam cugle niepokoju
Nieznośnie zaniepokojony patrzę jednak
Niewiele myśląc
Ruszam przed siebie i idę
W oddali skrzy nadzieja
Ukryta w tarczy słońca
Wiem że jej dotknę
Jeśli nie ja jej to ona mnie
To właśnie mnie ośmiela
Znowu jestem sobą

DyRo
23 stycznia 2020 roku

Ku dobru ludzkości

“Ku dobru ludzkości”
Robert A. Dyduła

“Ku dobru ludzkości”

Każdy chce być silniejszy i potężniejszy.
Jednak to nie walką człowiek zwycięża…
lecz uporem i konsekwentnym działaniem…
a walka tylko ubarwia chwile zmęczenia…
nieustanną gonitwą za chwilą wytchnienia…
dążeniem do więcej, lepiej i piękniej…
wmawianiem sobie i innym, innym i sobie
czym prawda jest, a czym kłamstwo
być może
ścieląc drogę karmazynowym całunem
otworzy nam wrota doznań i poznania
a może otworzy umysł rodzący pytania
i nieustanny pościg, wyścig i gonitwa
za chwilą, za czasem
Każdy walczyć może
byle w pokorze i skrytości
Ku dobru ludzkości!!!

DyRo
22 października 2019 r.
Kołobrzeg