Archiwum kategorii: Zygmunt Jan Prusiński

Dotyk – idziesz brzegiem…

Dotyk – idziesz brzegiem…
Zygmunt Jan Prusiński

Motto: “Wróć do muzyki, choć nigdy
nie odszedłeś od niej,
a i twe wiersze są muzyką”
– Anna Zamorska

Jest jakaś cisza w tobie
choć morze i w nocy falami się zbliża
intonujesz swoisty zabieg
czasem zapytasz tego co słyszy
może go nie ma w pobliżu
aczkolwiek istnieje na północy
zapracowany by pisać
o kobiecie z południa
w wybranych miejscach stawia kropkę
oczyszcza czas by nic nie zardzewiało
co byłoby krótkie a jednak zostało
w księgach ziemi.

Pojęty w uczuciu do kobiety
opisuje złociste skrawki zbliżeń
choćby ta jedna iskra czułości
kiedy schylam się przed nim
zareagował jakby chciał
zerwać gałązkę bzu
umocnił swoją męskość
i podniecił nie wiedząc o tym
a krawędzie jego duszy różowiały
na styku wzruszenia
tak dawno niekochany
zbliżyłam piersi.

I to była poezja
z nim nie jest inaczej
rozbraja na swój sposób
całuje stopy na brzegu plaży
z wilczym apetytem śpiewa do księżyca

o miłości niespełnionej tak do końca.

Wiersz z książki “Tajemne obcowanie”

Ulica Szopena jest cicha w nocy

Ulica Szopena jest cicha w nocy
Zygmunt Jan Prusiński

Zakochani podszeptają w zapachu bzu,
sielanka przy piwie i taniec na piasku.
Ktoś zaśpiewał Beatlesów “Yesterday”,
nikt nie fałszuje dnia grając na organkach.

Ulica Szopena jest cicha w nocy –
na brzegu skwerku przy promenadzie
odbywają się gody nocnych gryzoni.
Szeleści poklask w tańcu – trawy mówią.

Zbieram myśli w tej krainie zakorzeniony.
Opisuję deszcz w rynnach i starca z laską
zamyślonego nad ujściem lat w szumie fal –
obrazy się łączą w kolorowy kalendarz.

Ziewająca Ustka choćby wczoraj nalega
na mojej zbyt poszarpanej pajęczynie…
Idę każdą drogą z wierszami o niej,
by przywitać się z oddalającym Fryderykiem.

1.03.2010 – Ustka

Dwie truskawki

Dwie truskawki
Zygmunt Jan Prusiński

Zachowałem tylko dwie dla nas
byłem pewny że zajdziesz
to po jednej skosztujemy
przy lampce wina – zjadłem
najpierw jedną a potem i drugą
i tyle po gościnie zostało
następnym razem pójdziemy
do znajomych posiadają sporą
działkę – najemy się truskawek
do syta a za każdą buziak
będzie sprawiedliwie i kokietliwie
namieszam ci w głowie – gdzie
tyle całusów dostaniesz…?

Truskawkowe chwile w miłości
mają intymną serdeczność…

9.06.2020 – Ustka
Wtorek 18:07

Wiersz z książki “Anioł doliny”

Ustka przy wschodzie słońca

Ustka przy wschodzie słońca
Zygmunt Jan Prusiński

Nieczęsto zaglądam w kierunku marzeń.
Wiem szaleje wesoły wiatr po zachodniej stronie,
tam plaża iskrzy czystymi kryształkami piasku.

Mewy plotkują o sąsiadach.
Dziewczyny jak baletnice z obrazów
wybiegły pozdrowić Fryderyka Szopena;
uśmiechnął się za nimi muzycznie.

A na samotnej ławce nieznany poeta
sonety pisze dla przyszłej żony,
wierzy jeszcze w miłosne błogosławieństwo.

Ustka – kraina kruchych tajemnic –
fale ostrzą apetyt by dostać się bliżej lądu.
Morze wciąż jest gościnne dla gości.

Twego widoku jestem ciekawy

Twego widoku jestem ciekawy
Zygmunt Jan Prusiński

TWEGO WIDOKU JESTEM CIEKAWY

Klaudii Świerczyńskiej

Rozpieszczona w moich wierszach.
Bo w tobie miłość dźwięczy cichą konwalią. –

Sam księżyc całuje twoje stopy na ścieżce skąd wracasz.

Wystarczy nam na wieczór spokój i nagość,
bym mógł wędrować zaznaczając drogę powrotu.

Kobiecość Klaudio jest ważna –
rozkwitaj wedle radości i lekkości,
to ważne sztandary.

Twoje biodra jak tancerka w Hiszpanii –
byłem w Tossie pod Barceloną –
Roksana tańczyła dla mnie w szkockim klubie,
i ja tam miałem recital…

Przyjdź w sukience –
niepowtarzalny urok,
nie lubię kobiety w spodniach.

Wyjdź dzisiaj do mnie.

Czekam na polanie,
gdzie zlot wron spowiadają się z dnia.

Wiersz z książki “Sen miłości”

Przeniosę cię w mgłach

Przeniosę cię w mgłach
Zygmunt Jan Prusiński

PRZENIOSĘ CIĘ W MGŁACH

Joannie Trawczyńskiej

Przy lustrze władcza staniesz –
patrząc na ciało wierszem zapłodnię.

A po tym czasie muzyki ciała,
wybiorę jedną gałązkę wiśni.

Zapuszczę się w głębiny twoje,
nie skończę miłości przez miesiąc.

Joanno najważniejszej nocy w życiu,
podglądam twą kobiecość z rytmu.

Ale to nic nie szkodzi tej scenerii –
za oknem zakwitną rodzime wiśnie.

Mały domek na wzgórzu, sowa na gałęzi,
na szkle kilka pamiątek po ostatniej burzy.

Wynurzę się w rycerskiej postaci,
przeniosę cię tam gdzie jest ciepło.

Nie będzie bolało kiedy mgły
oblepią nas w sadzie spokoju.

Wiersz z książki “Sen miłości”

Dziewczyna o ciemnych oczach w błękicie

Dziewczyna o ciemnych oczach w błękicie
Zygmunt Jan Prusiński

DZIEWCZYNA O CIEMNYCH OCZACH W BŁĘKICIE

Motto: “Siedzę na skałach, macham nogami.
Czekam na wiatr… – Joanna Maziarz –

Ciało. Dreszcz emocji. Spływam pocałunkami.
Zamieniam się w Erotyk. Wchodzę między skały;
ruszam podboje. – Czujesz?

Siedzisz na kamieniach. A wiatr zbliża się…
Pożądam twoją sztukę Joanno nie od Aniołów.
Zaraz przykleję się jak komar.

Jest wiele zbliżeń. Cień się z natury skrada.
Powabna wstążka z okna spada koloru
żółtego. Przywołujemy sztukę.

Nie potrzeba wielu czynników. Trzeba mieć coś
we wnętrzu i na zewnątrz. Choćby liść paproci,
w Polu Pokrzywowym bywać ze mną.

Nie ma terminu. Deszcz tańczy niezgrabnie.
Wiatr szuka ujścia ulicami. A ja myślę o sztuce;
ty nią jesteś na fotografii.

Wiersz z książki “Sen miłości”

Te usta, te piersi, te wiatraki

Zygmunt Jan Prusiński

TE USTA, TE PIERSI, TE WIATRAKI

Barbarze Pilarskiej

Tylko niebo nic nie wie o tym,
że w kochaniu jest muzyka – blues.

Niech orły uniosą nowinę
i miłość przeniosą wyżej. –

Zatrzymamy czas w pocałunkach
do samego szczytu w górach.

Barbaro w letniej osłonie
wtul we mnie ciepło kobiety.

Rozbudzę drzewa i krzewy –
zewsząd siły witalne zakwitną.

Wyrośniesz mi nagą Boginią
w szeleście słów szlachetnych.

I w czerwcu będę cię kochał
starannie układał sadzonki w tobie.

Wczorajsza wiadomość taka słodka…

Wiersz z książki “Sen miłości”

Kobieta w sukience czarnej

Kobieta w sukience czarnej
Zygmunt Jan Prusiński

KOBIETA W SUKIENCE CZARNEJ

Motto: “Tęsknię za duchowym odrodzeniem”.
– Joanna Maziarz –

Słyszę twoje zbliżanie. Kurz z drogi zawitał
wcześniej. Joanno, zdejmij sukienkę; już czas…

Lampki z kryształu puszczają oko. Kokietują.
Świecą błękitem, to dobre szkło. Piszę Erotyk.

Wysłałem po ciebie czarne ptaki. Nie mają imion,
nie przywołuj. Myśl o mnie, o wieczorze, o winie.

Pomiędzy nami pająk zawiązuje zagadkę. Cnotą
jest cierpliwość, jak ciało za drzewem. Słuchaj.

Nie skupiaj się na sobie. Masz czarną sukienkę,
bądź cierpliwa. Zatańczę z każdym duchem.

To nie jest zwykła droga. Rosną tu muszelki
i puste skorupki po orzechach. Kamienie też.

Do niedzieli powinnaś dostać się. Idź szlakiem
poetów, oni wydeptali Liryką tę drogę. Idź.

Wiersz z książki “Sen miłości”

Erotyk i trzy brzoskwinie

Erotyk i trzy brzoskwinie
Zygmunt Jan Prusiński

EROTYK I TRZY BRZOSKWINIE

Justynie Kopeć

A kiedy przyjdzie księżyc
a nietoperze ruszą na połów,
ucałuję twoje stopy na dobranoc.

Pójdziemy słońcem w lesie,
akurat mam trzy brzoskwinie.
Posilimy się po drodze –
może zaśpiewam dla drzew
liryczną balladę o tobie.

Złotym kolorem namaluję
twoje kształty Justyno.
Zacałuję całą przestrzeń ciała
wobec modlitwy kochanka –
mężczyzna chce uwierzyć
w piękno kobiety.

Wesprzyj mnie dobrocią.
Na nowo narysujemy życie
w Kolczastym Lesie;
będziesz szlachetną kobietą
w moich rękach.

Wiersz z książki “Sen miłości”

O zmierzchu blondynka nad morzem

O zmierzchu blondynka nad morzem
Zygmunt Jan Prusiński

O ZMIERZCHU BLONDYNKA NAD MORZEM

Aurelii Kani – Hrychorczuk

Skraplam się chęcią zdobycia twego ciała
potajemnie – bezszelestnie – ale z dźwiękiem.

Sypie na mnie niepokój z nieba,
bo i sam Pan Bóg się na mnie gniewa,
że myślę o erotycznych zabiegach…
Tak chcę jak najwięcej wydobyć z ciebie
tej dziwnej słodyczy bez nazwy.

Gdybym ja tam został zaproszony,
tylko dla ciebie byłby ten koncert.
Z mego ciała wypłynęłyby dźwięki
i słowa ułożone według uroku.
To nie jest łatwo przejść
w metamorfozę odmiany czasu.

Ta scena jest absolutnie ważna.
Zbierasz oklaski od mew,
ładna jesteś Aurelio w kolorze
piasku i błękitnego nieba,
zachód słońca powinien się cieszyć.

Wiersz z książki “Sen miłości”

Liściem cię pogłaszczę

Liściem cię pogłaszczę
Zygmunt Jan Prusiński

DAGMARA ZAWADZKA MA UDZIAŁ W TEJ POEZJI

Motto: Kochałem wiedeńską Dagmarę…

– Dagmaro z Rzeszowa, przyjdź do mojego snu,
przytul się jak dawniej wobec i tego wiersza dla ciebie;
przypomnij mi, jak mnie wówczas kochałaś w Wiedniu!

Byłem przez jakiś czas namacalnym mężczyzną,
rosły we mnie wiedeńskie ogrody i parki –
i tam gdzie cień chował wstyd przed słońcem.

Dagmara, Wiedeń i Strauss, i moje wiersze:
cóż mi było do szczęścia w wiekuistym krążeniu
orła podniebnego z rąk Pana Boga.

Z niej słodycz jak miód rozlany, wsiąkał we mnie
przy całowaniu, o świcie i o zmierzchu, i w nocy
kiedy sen budził moją niepewność jutra.

Piękna kobieta, namacalna i na księżycu,
wobec każdej litery, słowa, wiersza – składała
we mnie wiarę w kryształową miłość.

W tamtych latach, gdzie we wszystkich echach
Johann Strauss miał udział – podszycie moje
było łaskawe, jak kora brzozowa dla brzozy.

Wiersz z książki “Sen miłości”

U aniołów w ogródku

U aniołów w ogródku
Zygmunt Jan Prusiński

U ANIOŁÓW W OGRÓDKU

Jagodzie Malinowskiej

Będzie jasno jak w tymże ogrodzie,
porośniemy sobą w czułych dotykach.
Weź Jagodo to co tobie się należy –
ja wezmę od ciebie podobnie to samo.

Brzmią wspomnienia jak czuły dźwięk,
były okoliczności muzyki kochania.
W możności cichej prośby do kobiety,
to kochanie przystąpić z tobą chcę.

Śpiewałem i ja protest songi –
pamiętam szczecińską “Kaskadę”.
Wiosna Orkiestr i moje piosenki
w konkursie “Po co urodziłem się”
i “Dom skruszony nadzieją”!

Nie będę ci mówił fantazje.
Dorośli mają zachęty jak cień.
Przyłożę ucho do twej piersi,
posłucham balladę Boba Dylana.

Ogródek gościnny jak żaden.
Roztopimy myśli wpierw,
złapiemy Motyla Erotomana
żeby nam nie przeszkadzał.

Będziemy kulturalni.

Dla ciebie nie rozpuszczę chmur

Dla ciebie nie rozpuszczę chmur
Zygmunt Jan Prusiński

DLA CIEBIE NIE ROZPUSZCZĘ CHMUR

Monice Laury Joannie Wyrzykowskiej

Niech brzmi melodia o miłości –
niech nie gaśnie aż do świtu.

A kiedy ogniki ukażą się na werandzie,
otoczę pocałunkami ich tysiące
twoje nagie ciało pod kocem. –

Przygotuję kolację złocistego lina
i białe wytrawne wino hiszpańskie. –
Rozwiniemy szerzej intelekt o życiu.

Lauro z moich snów nad ranem –
podyktuj białym liliom w stawie,
w jakiej tonacji mają śpiewać o tobie.

Przyjmę cię do roli pani na włościach,
pokocha cię krajobraz mój zapisany.
W ogrodzie drzewa szeptają i szpaki.

Jeśli okrężną drogą z ptakami leśnymi
dojdziesz do Kolczastego Lasu –
zapukaj delikatnie by zwierząt nie budzić.

Wysypiaj się przy mnie myślami.
Zostań gwiazdą nad letnimi kałużami,
to lustra dla biednych i zakochanych.

Wiersz z książki “Sen miłości”

Z tobą nic nie wątpię

Z tobą nic nie wątpię
Zygmunt Jan Prusiński

Z TOBĄ NIC NIE WĄTPIĘ

Katarzynie Pietrasz

Granice miłości…

Moja posiadłość nazywa się (Erotyka)…

Tam nawet ptaki nie dolatują, przerywają lot
przed Granicą Miłości w której jestem – z wybranką?

Oczywiście jako poeta kocham Katarzynę,
nie wahałbym się ją pożądać w moim Kolczastym Lesie.

Nie o to chodzi że Kasia nie jest nią, no to kim?
Przyglądam się zdjęciu – nie jest poszukiwana,
wierzę że jest dobrą matką i żoną…

Jedna z czytelniczek napisała list, żebym uważał,
kobiety kłamią na swoich profilach w Naszej Klasie.

– Gdzie jest rozsądne rozdawanie ról; każdy z nas
aktorem może być, wystarczy zagrać w lesie czy na łąkach,
tak jak ja od najmłodszych lat gram kochanka
tylko w swoich wierszach.

Nie tak daleko odszedłem od mgły. Szukam kilka stronic
wiersza – do którego chciałem napisać tytuł: Granice miłości.

Wiersz z książki “Sen miłości”

Biel cienia dotknąć

Biel cienia dotknąć
Zygmunt Jan Prusiński

BIEL CIENIA DOTKNĄĆ

Patrycji Pokropińskiej

Nauczymy się miłości.
Bez trudu dzwon da nam znać –
każdy z nas napisze wiersz
– odpłynie gdzieś Erotyk.

Lustra zgodne ze sobą.
Powoli rzeźbimy myśli –
motyl spadł nagle z wiśni
– dokądś powędrował.

Na ogół jest porządek.
Kamienie poukładane –
kruszy się samo południe
– muchy brzęczą bez nut.

Wiersz z książki “Sen miłości”

Ogrody i szepty w tobie

Ogrody i szepty w tobie
Zygmunt Jan Prusiński

OGRODY I SZEPTY W TOBIE

Katarzynie Chojnowskiej

W tobie Ogrody i Szepty;
wyrosłabyś dla mnie
złocistą jabłonią,
bym mógł pożywiać się
owocami miłości.

Kochałbym cię Katarzyno
na dwóch przystankach,
też bez nazwy –
rano i wieczorem.

Ile bym dróg przeszedł
w tobie w podróży,
ja wędrowiec bez imienia –
wciąż waleczny?

Kobieca, ale nie w dawkach
aptecznych,
jesteś nią wypełniona
w całej okazałości.

Wiersz z książki “Sen miłości”

Na drugą stronę przejdziemy wieczorem

Na drugą stronę przejdziemy wieczorem
Zygmunt Jan Prusiński

NA DRUGĄ STRONĘ PRZEJDZIEMY WIECZOREM

Annie Magdalenie Jagielskiej

Wejdę w ciebie Anno Magdaleno –
właśnie ta noc dojrzała wreszcie.

Całować otwarty świat intymny,
zepchnąć na bok rzeczy mniej ważne.

Zamysł prosty jak horyzont,
iść i dotrzeć do twych nóg.

Czekam pod tym kasztanem,
odrabiam zaległości.

Kasztany nucą bluesa –
moją ulubioną pieśń “Oczekiwanie”…

Rośniesz w takt miłości.

Wiersz z książki “Sen miłości”

Drażnisz umysł mój niepokojący

Drażnisz umysł mój niepokojący
Zygmunt Jan Prusiński

DRAŻNISZ UMYSŁ MÓJ NIEPOKOJĄCY

Sylwii Sobczyńskiej

O zachodzie zadzwoni siedem dzwonów,
wtedy zatańczymy w sypialni madinsona
w metrum czarujących ruchów jak liście.

Sylwio moich niepokoi w pieśniach.
Nie gub swej mądrości ciała,
skup się na Erotyku – on jest we mnie.

Kobieta jest jak jabłko…
Musi być stylowa i stylem grać,
jak na instrumencie naga wiolonczelistka.

Jestem wymagającym kochankiem.
Sam sobie trudy stawiam by zdobyć
na Polu Pokrzywowym… dzieło Szatana!

Bywają we mnie rewolucje.
Ołtarze dla grzeszników a dla mnie
kobieta o uroczych kształtach.

Wiersz z książki “Sen miłości”

W lustrach ciepłych

W lustrach ciepłych
Zygmunt Jan Prusiński

W LUSTRACH CIEPŁYCH

Sylwii Sobczyńskiej

– Powróćmy tu jutro,
będą rozkosze i szczyty…

Myślę o ponownym zdobywaniu
nagich luster w twoim zarysowaniu
ruchu akt ciała uwolnionego.

Sylwio z kolorem spóźnionych jezior,
przywołaj pragnienie, właśnie wiersz
kończę o nagiej pannie w sadzie,
wszystko wobec ciebie i mnie nawołuje
w skarbnicy cichego spotkania,
dwa odejścia i cztery ślady na ścieżce.

Tulisz się do lustra, nie przysięgałaś Bogu,
lustra mówią o powadze ciała, dostąpić
to miłosne uniesienie, ukazać światłu
cień rozkosznego zrywania szyszek z jodły.

Pierwsza strona nic nie mówi,
druga strona milczy, trzecia strona
ukazuje lustra i nagość swą,
w srebrnym aspekcie moich oczu.

Wiersz z książki “Sen miłości”