Archiwum kategorii: Halina Surmacz

Zawsze przy Tobie

Zawsze przy Tobie
Helena Krystyna Szymko

zawsze będę przy Tobie –
myślami wspomnieniami
te wszystkie piękne chwile
zatrzymam w swojej pamięci
będą moim talizmanem
to co nas łączyło – było magią bajką
ucieczką od szarości życia
nadal będzie światłem
które rozjaśnia chmury
pomimo przeciwności losu
będzie wypełniać serce
wspomnieniem – naszej miłości

Lecą Łabędzie

Witajcie moi mili. Chcę się podzielić z Wami radością z powstania tomiku “Lecą Łabędzie“.
Książeczka formatu A5 zawiera 56 wierszy, posiada numer ISBN.
Ma kolorową piękną okładkę, która współgra z tytułem.

Zdjęcia na okładkę podarowała mi Ewa Szolc, która wykonuje przepiękne fotografie natury. Serdecznie dziękuję Pani Ewo.

Zaś świetny projekt okładki i skład to dzieło Marii Szafran. Wykonała pracę w ekspresowym tempie. Pisząc o roli Marysi, muszę wspomnieć, że dzięki Jej namowie powstał też w 2017 roku tomik “Witajcie sosny – jestem”.
Maria zachęciła mnie do wyjazdu na Noc Poezji w Kołobrzegu i tak to się zaczęło.

Tam się poznałyśmy osobiście i dzięki Jej namowie odważyłam się przygotować poprzedni tomik. Za co jestem ogromnie wdzięczna.
To otwarcie i wyjście do ludzi poskutkowało poznaniem wielu wspaniałych osób, nie tylko poetów. Niezapomniane dyskusje, recytacje wierszy, warsztaty, spotkania na plenerach i z Czytelnikiem. Ale i też śmiech, zabawa. Również łzy i zwierzenia.
A wszystko wspólnie z wierszem.

Tomik “Lecą łabędzie” zawiera wiersze rymowane i białe.
Jest podzielony na dwie części.
Pierwsza część “Agatka” zawiera wiersze związane z tęsknotą, wiarą, miłością, pożegnaniem i cierpieniem, radością również. Jest jednocześnie spokojnym, pogodzonym zamknięciem pewnego etapu.

Zaczyna go wiersz “łabędzie”

lecą łabędzie
już lecą
cały klucz w powietrzu
las w otulinie ciszy
odsłania milion sekund

rzeka ta sama a inna
wydaje się po latach
jakby czas chciał zmiennością
dróg krętych
figla spłatać

lecą łabędzie
ech… lecą

widzę

stojąc nad rzeką
lniane lśniące warkocze
krople wody na kłosach
złote rybki na stroju
mojej wiosennej córki

jej bieg jej śmiech jej słowa
uczenie się lasu świata
a potem… potem
jej oczy
daleko
patrzące w siebie

cicho serce
bądź cicho
nie trzeba teraz płakać
przecież lecą łabędzie
białe białe łabędzie
w ich kluczu
moja Agata

Druga część “Droga” to wiersze, które mówią o życiowych drogach, różnych ludzi i w różnym czasie. Myślę, że wielu znajdzie tu coś, co wyda się podobnym do znanej im drogi.

Tę część zaczyna wiersz “Chwile“.

Chwila, gdy stajesz nagle gdzieś pośrodku drogi –
wyjmujesz z buta kamień i rzucasz za siebie.
Dotykasz drżącą ręką pięty, która boli.
Usuwasz po kolei niewidoczne cienie.

Chwila – wspomnienia burzy, gromów i nawałnic.
Mokrych podartych sukni, szarpanych
ze stron wszystkich i nie widać nikogo,
poza dotykiem czułym mądrego drzewa, liści.

Chwila – nocy za długich i dni zbyt krótkich.
Krzyku, zwątpienia w Boga, utraty nadziei,
żegnania kosmyków jasnych, oczu, świateł, bieli.

Mimo to, wciąż zachłanne
pragnienie świtu, przestrzeni.

Czas wchodzenia na strychy, otwierania kufrów,
liczenia kosztowności, czytania zapisków,
dotykania z czułością mijających listów.

W internecie publikuję głównie na portalu Poezja Polska, jako Milianna i na Wiersze.Kobieta.pl, jako cii_sza,
a piszę (w zasadzie) od 2014 roku. Jestem członkiem SAP Kołobrzeg.

Jeśli ktoś z Państwa chciałby wziąć do ręki i poczytać, to tomik (razem z wysyłką w kopercie bąbelkowej) kosztuje 20 zł.
Pozostało mi jeszcze 30 egzemplarzy poprzedniej książeczki “Witajcie sosny – jestem”. Przy zakupie dwóch książek – koszt całkowity z wysyłką 30 zł.
Mój email:
ta_cisza@o2.pl
W temacie maila proszę uprzejmie wpisać “Lecą łabędzie”, lub kontakt przez Messengera.

ulica

ulica
Halina Surmacz

idę
upał ulica śmierci
sandały przyklejają się
do rozgrzanego asfaltu

mijający mnie młodzi ludzie
używają wulgarnych słów
przysłuchuję się uważnie
nie mają w zasadzie nic
poza tymi słowami
do opowiedzenia

ulica śmierci
większość z tłumu
pod teatrem
średnia wieku około pięćdziesiątki
nad Odrą przeważa piwo –
nicnierobienie na bulwarach
średnia wieku około dwudziestkipiątki

idę
sandały są wygodne mają grube podeszwy
specjalnie takie kupiłam
żeby mniej odczuwać
nierówności

Chwile

Halina Surmacz Szczecin Poezja wierszeChwile
Halina Surmacz

Chwila, gdy stajesz nagle gdzieś pośrodku drogi –
wyjmujesz z buta kamień i rzucasz za siebie.
Dotykasz drżącą ręką pięty, która boli.
Usuwasz po kolei niewidoczne cienie.

Chwila – wspomnienia burzy, gromów i nawałnic.
Mokrych podartych sukni, szarpanych
ze stron wszystkich, gdzie nie było nikogo,
poza dotykiem czułym mądrego drzewa, liści.

Chwila – nocy za długich i dni zbyt krótkich.
Krzyku, zwątpienia w Boga, utraty nadziei,
żegnania kosmyków jasnych, oczu, świateł, bieli.

Mimo to, wciąż zachłanne
pragnienie świtu, przestrzeni.

Czas wchodzenia na strychy, otwierania kufrów,
liczenia kosztowności, czytania zapisków,
dotykania z czułością mijających listów.

łabędzie

Halina Surmacz Szczecin Poezja wierszełabędzie
Halina Surmacz

lecą łabędzie
już lecą
cały klucz w powietrzu
las w otulinie ciszy
odsłania milion sekund

rzeka ta sama a inna
wydaje się po latach
jakby czas chciał zmiennością
dróg krętych
figla spłatać

lecą łabędzie
ech… lecą
widzę…
stojąc nad rzeką
lniane lśniące warkocze
krople wody na kłosach
złote rybki na stroju
mojej wiosennej córki

jej bieg jej śmiech jej słowa
uczenie się lasu świata

a potem… potem
jej oczy
daleko
patrzące w siebie

cicho serce
bądź cicho
nie trzeba teraz płakać
przecież lecą łabędzie
białe białe łabędzie
w ich kluczu
moja Agata

fotografie

Halina Surmacz Szczecin Poezja wierszefotografie
Halina Surmacz

fotograf musiał milczeć
uwieczniać obiekty
ustawione rzędami lub pojedynczo

włożyć czapkę
bez czapki
obrócić się na lewo
zdjąć szmaty nie zasłaniać
nie pokazywać emocji

fotograf zaciskał zęby
pstrykał archiwizował

w rozpaczy przeklinał Boga

ostateczne momenty
nagie piszczele żebra
wydęte z głodu brzuchy
wielkie jak otchłań oczy
bezbronnych dziewcząt chłopców
w pasiakach

nad nimi kanibale – ścierwo
śmiech
z umierania

choć mocy nie mam boskiej
rozgrzeszam z przeklinania
tego fotografa

O miłości

Halina Surmacz Szczecin Poezja wierszeO miłości
Halina Surmacz

/Krzysztofowi i Basi Baczyńskim/

“Nie bój się nocy”, tak mówił do niej.
Chciał zamknąć w dłoniach wszystkie lęki
i pragnął wyrwać z oczu obraz,
co szadzią ciemną ranił błękit.

Zapatrzony – w chmury, dym, nadzieję
nad Warszawą, szeptał – nie bój się nocy kochana.
Tego dnia padał deszcz
i krzyczały ptaki w mieście,
wtedy poszedł. Wszedł w niebo pęknięte –
świtu, nocy pełne.

/Nie bój się nocy – “Kołysanka” K.K. Baczyński/

Hiroszima

Halina Surmacz Szczecin Poezja wierszeHiroszima
Halina Surmacz

z tej strony z której dotknął go błysk
palił się nawet granit

ze szpitala zbudowanego w europejskim stylu
pozostał tylko szkielet
przepełniony rannymi
jakaś kobieta stała na schodach i krzyczała
moje dzieci

pomiędzy jękiem rzucano przekleństwa

za to figa rajska rosła jak po deszczu
muchy rosły
w przyspieszonym tempie

na wpół spalony motorniczy
trzymał w ręku korbę
obok zwęglonych ciał pasażerów

mijałem spuchnięte wypalone twarze
z zarysem oczodołów i nosa

chmura opadała

sądzono że chociaż kamień
zniesie wszystko
spójrz
na tamten poraniony granit

słuchaj jak brzmi cisza
pochylonych głów złożonych dłoni
a w niej ktoś nadal
trzyma palec nad przyciskiem

Irena

Halina Surmacz Szczecin Poezja wierszeIrena
Halina Surmacz

Irena
(wiersz poświęcony naszej śp. koleżance, Irence Grabowieckiej – poetce, fotografowi, człowiekowi wielkiego serca i umysłu)

długi spacer brzegiem morza
do falochronu daleko
świeciło słońce
nad jej kapeluszem latały ptaki
jakby chciały na chwilę przysiąść
śmiała się
pytała co jakiś czas czy chcę odpocząć
a przecież ma tyle lat co moja mama

opowiadała o życiu poezji ludziach
jeszcze stoi obok mnie
w kapeluszu
pilnuje żebym nie przeżywała wypowiedzi
nawiedzonych krytyków

lubiła fioletowe
sweterki bluzki lakiery do paznokci
to barwa ludzi uduchowionych
wrażliwych na krzywdę

przed naszym wspólnym wieczorem z wierszem
ustawiałam starannie jej fotografie

pamiętam jak bardzo się cieszyła

na zdjęciach morze ptaki
ptaki na wodzie na piasku drzewach
w locie
Irena

to nie jest wiersz

Halina Surmacz Szczecin Poezja wierszeto nie jest wiersz
Halina Surmacz

to nie jest wiersz
to naprawdę nie jest wiersz

ta plątanina rurek przewodów kabli
wzbudza we mnie strach błagalne spojrzenie
Małgosi nie trzeba kroić
kanapek
pokarm wlewa się prosto do żołądka
Małgosia nie rozumie nie umie
ale w źrenicach widać jak bardzo boli

jej mama ma 38 lat a kręgosłup 80 letniej kobiety
nie spała od dawna tyle ile ten pan
który nie miał nigdy rodziny
i ten pan który posiada kota
na tle podtrzymywania gatunku
i pani co nigdy nie podłączała kroplówki
swojemu dziecku
nigdy nie musieli
codziennie… codziennie!
ten pan ta pani przyglądają się
jak Małgosia z każdą sekundą
ma mniej powietrza i coraz więcej
rurek przewodów kabli

o obcowaniu

Halina Surmacz Szczecin Poezja wierszeo obcowaniu
Halina Surmacz

ja
mam na imię Anna (chyba za głośno piszę)
podnoszę dłoń naciskam
enter i tak dalej
ty
robisz codziennie tak samo
rozbiega się po kątach milion szarych myszy
łapki buźki uśmieszki

nikt nikogo nie słyszy

mam na imię Anna
jak ja błyszczę jak błyszczę
na tym płaskim planie

wczoraj byłam w szpitalu
jedna pani krzyczała – Wanda Wanda Wandeczka
Tomek Krzysiu Hania

jedna pani krzyczała
ale nikt nie przyszedł

mam na imię Anna
idę dziś do teatru
nazywa się Kameralny
wkładam piękną sukienkę szpilki i szal złocisty
obcowanie ze sztuką wymaga samotności
świątecznych uważnych strojów

Wanda Wandeczko Wandziu
tak pusto w tym pokoju

Nie tylko bogowie

Halina Surmacz Szczecin Poezja wierszeNie tylko bogowie
Halina Surmacz

Bogowie nie kochają poranionych kobiet.
Zabraniają rozbierać się,
rozpuszczać włosy, chodzić boso,
więc kobiety palą za dużo papierosów, nieraz piją.
Wyglądają przez zamknięte okna,
drapią paznokciami ściany.

Czasem pozwalają sobie na szaleństwo –
zaczynają wierzyć,
że ktoś zauważył, słyszy, widzi,
że może jednak…

Bogowie podglądają zza węgła nieśmiały uśmiech,
nagie ramiona, a potem złośliwie klaszczą w dłonie.

Kobiety szepczą ‘wszystko w porządku’ –
wtedy milczą najgłębiej.

pamięć o matce

Halina Surmacz Szczecin Poezja wierszepamięć o matce
Halina Surmacz

patrząc na niezapominajki w tle
przeczytałam pana opowieść o matce
stanęłam pod tym wierszem zmieniona
w słup soli – jak ta sól się rozpuszcza płynie nieustannie bez pośpiechu

moja mama chodzi ciężko głośno
i nigdy mnie nie przytulała

nie pamiętam!
to nie jest zła kobieta naprawdę
nie pamiętam
choć co roku przy jednym stole wielkanoce wigilie
rocznice i inne (tak zwane) rodzinne święta

jestem chora – to chwilowe bo ja zawsze
podnoszę się i zdrowieję
jak Atlas toczę swój glob pod górę
i nigdy nie leżę choć spadam
ale tymczasowo… Jestem trochę słaba

moja mama stuka głośno laską co chwilę
narzeka ‘o Jezu o matko’
a ja cicho czekam aż mi przejdzie

czytam pana listy wysyłane w eter
skupiam się na opowiadaniach
wtedy mniej słyszę
chce mi się pić
muszę sama
pójść po herbatę

wie pan… Lubię
te skromne niebieskie kwiatki
mają w sobie tyle nadziei znaczeń

włożyłam je córce (pomiędzy koraliki) w dłonie
by zabrała z sobą
pamięć o matce

Coś…

Halina Surmacz Szczecin Poezja wierszeCoś…
Halina Surmacz

Ta ostatnia chwila miała w sobie coś mistycznego,
jak święto, którego nie doświadczyłam
nigdy wcześniej.
Niedziela niedziel. Mówię tu o śmierci,
która podobno nie była nagła. Zbliżała się. Powoli –
za szybko.

Nawet gdy cierpimy i oczekujemy – zawsze jest nagła. Wypieramy ją ze świadomości.
Łapiemy za różaniec, mocno
się trzymamy. Traci zapach,
z powodu nieustannego dotykania koralików,
a kartki modlitewnika drą się. Jak szalone, aż bolą
uszy i głowa. Pęka. Ostatnia chwila.

Zatrzymanie planet,
wszechświata, kropel wody – biegu
cząsteczek, tchnień, przedmiotów.

Ale wszystko nadal się kręci. To wszystko,
wciąż było w ruchu. Biegł nawet wierny pies.
Niedziela. A on szczekał, wył.
W jego płaczu było coś…
Mistycznego?

podobno szczęśliwa liczba

Halina Surmacz Szczecin Poezja wierszepodobno szczęśliwa liczba
Halina Surmacz

nie pisz o egzystencji – powiedział Czesiek
to twoje najgorsze wiersze
nie pisz o swoich brakach nadmiarach zawodach
to twoje najgorsze wiersze

najlepsze są o innych
tak powiedział Czesiek

dziś mam urodziny a nie mam wiersza
oczekiwałam od rana
jakiegoś tematycznie odpowiadającego człowieka

chciałam coś opowiedzieć o sobie
ale Czesiek mi nie kazał
zbytnio się rozklejać ani roztleniać

dostałam serce wielkie
ze sztucznymi cyrkoniami na rzemyku

oraz bardzo gorzką czekoladę
nadszedł wieczór zaraz będzie
po niedotartych na czas życzeniach
jeden krzyżyk więcej i cześć
i jak zawsze ktoś zapomniał przeoczył i przeprosi
i jak zawsze przemilczę wypiję kielicha
no cóż Czesiek ma rację

o nieistotnych tematach pamiętają tylko poeci

Samotni poeci

Halina Surmacz Szczecin Poezja wierszeSamotni poeci
Halina Surmacz

samotni poeci
wieczorami piją wódkę
palą papierosy uciekają w marzenia
piszą wtedy różne dziwne wiersze
o egzystencji cierpieniu pustce niespełnieniach

poeci samotni pękają od nadmiaru ciepła
i marzną nieprzytomnie
a skarpety z owczej wełny na nic się zdają

czasem płaczą albo klną bezsilnie
na maj na wiosnę zieloną czekając
kłócą się między sobą o istotę i znaczenia
lub przytulają niezidentyfikowane obiekty
widzą w nich światło którego tam nie ma

noszą duszę na końcach palców i we włosach
krzyczą że nie są po(d)miotem lirycznym

pora grabienia liści

Halina Surmacz Szczecin Poezja wiersze*** /pora grabienia liści/
Halina Surmacz

pora grabienia liści głaskania kasztanów
szukania po omacku czy wszystko na ziemi
czas przytulania śladów pieszczenia kamieni
bolą mniej chociaż wrosły w rozedrgane cienie

znów ścinanie chryzantem do czułych bukietów
powrót na tomografię podłączanie tlenu
sens jesiennych zamodleń bez żadnej modlitwy

pragnienie

Halina Surmacz Szczecin Poezja wierszepragnienie
Halina Surmacz

czuję wciąż twój dotyk po wewnętrznej stronie
narasta pragnienie i chodzę wpółprzytomna
nie całkiem z głową w chmurach
bo przecież trzeba uważać żeby się nie zakochać

pocałunki we wrześniu smakują
inaczej niż majowe
nie będę tym razem porównywała do niczego
te wszystkie maliny poziomki bzy i inne słodkości
są zbyt blade aby stanowić dobrą metaforę

a może nie ubierać się
by pozostał na dłużej ślad
przyspieszonego oddechu

Śnieg był jak krew lepki

Halina Surmacz Szczecin Poezja wierszeŚnieg był jak krew lepki
Halina Surmacz

“Należy używać broni wobec napastników”,
a śnieg był jak krew lepki i pachniały święta.
“Najpierw strzelać w nogi, potem wyżej, wyżej.”
Młodość szumiała pod czapką uśmiechnięta.

On z hołotą rozmawiać nie chce. Nie będzie.
“W obliczu pogwałcenia ładu publicznego”.
Komitet płonie, kamienie. Opuszczone dłonie.
Strzelaj! Strzelaj! Strzelaj do niego i do niej.

– Ojciec… Idzie ojciec; z pochylni kolega –
my razem na podwórku. Nie mogę, nie trzeba.
– Strzelaj, bo w łeb, po tobie (tylko dwadzieścia lat).
– Nie mogę, nie mogę! Tam brat, tam idzie brat.

Stocznia wyje, jęczy. Płaczą ulice, bramy.
– Gdzie Staś? Gdzie syn nasz, żołnierz ukochany.
Mordercy! Oddajcie dziecko. Pogrzebu potrzeba,
Jak to tak… Gdzieś pod płotem? Samotnie do nieba?

Oddali, ciemną nocą (bluźniercy) – w tajemnicy.
Tylko matka i ojciec. Ziemia, niebo, bruk krzyczy.
Zakneblowane usta – jeszcze gromadka dzieci.
Dół, trumna byle jaka i tylko księżyc świecił.

grudzień 1970 – Szczecin /wiersz poświęcony Stasiowi Nadratowskiemu/