O pewnym samotnym kocurze
Bronisława Góralczyk

Po podwórzu kocur chodził,
wciąż naburmuszony;
nie pił, nie jadł – wręcz się głodził;
chociaż ostrzył szpony.

To na kurę się obrażał,
to na psa się jeżył…
Za ważniaka się uważał –
jak ten kogut z wieży.

Ale oto dnia pewnego
spotkał kotkę miłą…
i ni z tego, ni z owego
“wyznał” jej swą miłość.

Ta, choć wielce zaskoczona,
serce mu oddała…
i z kocurem – jako żona
chętnie zamieszkała.

A po trzech miesiącach zgoła
(do dziś to pamiętam…) –
kotów szóstka szła wesoła:
tata i kocięta.

Gliwice 25.04.2025 r.