niewinny i szczęśliwy
jadł pił i tańczył
może nie umierał
a jeśli tak
to o tym nie wiedział
którejś nocy przyśnił mu się Bóg
rankiem uśmiechnął się do róży
o zmierzchu obudził czerwoną gwiazdę
w oczach upolowanej sarny dostrzegł łzy
przerażony zaczął szukać ziół
minerałów i zaklęć
wędrował rozmyślał tworzył
wynalazł łuk zbudował miasto
bombę atomową i kosmiczny statek
w międzyczasie wymyślił normę
i stwierdził że umysł mieści się w niej
a on sam jest doskonały niczym idea
zgasły wina i grzech
sumienie śpi jak noworodek
porusza go już tylko własna śmierć
i świadomość tego
że kamieniom też może
przyśnić się Bóg