W stanie rzeczy (z cyklu Stan Rzeczy)
Marian Jedlecki
Wielka mi rzecz co wyobrażają sobie
drzewa kwiaty i trawa
że o gałęziach drzew rozhisteryzowanych wiatrem
nie wspomnę bo gdyby myślały
nie mogłyby stworzyć postaci rzeczy oczywistych
ani świętych ani przeklętych przez jakiegokolwiek Boga
w tym stanie rzeczy mogłyby posądzać bajkę
że Słońce oświeca bezimiennie Życie
a burza to tylko tumult normalnych ludzi
rozzłoszczonych kłamstwem ponad wszystko
aż dziwne że zwykli zjadacze chleba powszedniego
sfrustrowani chorzy zagubieni a częściej najzwyczajniej głupi
w klamrach oczywistych prostot drzew i roślin
niczego nie budują
a ja czytając to co napisałem
jestem mniej szczęśliwy egzystencjalnie
bo staję się smutny chory z poszarpią nadzieją
jak dzień powszedni podczas którego
przychodzi burza inwektyw i nie chce odejść nocą
zamiast w uldze rozstrzygać walki sumienia
rozwijać je przechodząc przez ucho igielne
zawsze zamotam początek dotyku
znużonej niezmiennej obecności
która bez końca jest i jest
bo czymże ona jest?