Gdzieś w sobie spleceni…
Zygmunt Jan Prusiński
Katarzynie Białas
Urodzinowy wiersz
musi być rozebrany,
czysty i pachnący.
Mam tę przewagę
nad księżycem,
że chodzę po ziemi,
więc mogę dojść
do ramion Katarzyny
na zielonym moście.
Gdyby chodziło o sam taniec:
slow, bolero, sambę, tango,
czy mazura, kujawiaka, poloneza,
to zaznaczyłbym urokliwym wstępem,
długim pocałunkiem w brzuch.
Moja dziewczyna nadaje się do miłości.
Jest tak inteligentna w odbiorze,
że tylko mi pozazdrościć z nią
każdej minuty na leśnej polanie.
Jedynie księżyc jakiś niepoważny
skrada się jak złodziej.
11.10.2010 – Ustka
Poniedziałek 21:42
Wiersz z książki „Niebieski blues”