Nokturn
Marian Jedlecki
Im częściej duszą myślę
w próżnię Bytu wchodzę
widzę – w sny nicości spadam
nic bezmiernego smutku nie łagodzi
i nie pociesza strwożonej godziny
ogólnie znane brzegi niezmienne obrazy
w biegu wód zamyślonych
gdzie cień łabędzia wśnięty
to żadna niespodzianka –
wciąż fałszywe uśmiechy
nie dają szans nowej godzinie
zawsze ze złośliwością podobnej do słoty
płaczącej w dni zimowe gdzie błaganie tonie
jakiś młyn bajki powolnym skrzydłem krąży
bezustannie Czas miele na drobne
jakby zbawieniem oswabadzał
z gmatwaniny zdarzeń wątków
bo Nic to NIC
od tego się nie umiera