Bardzo krzywym okiem
Marian Jedlecki
Poczucie, że osuwamy się, jako społeczeństwo w otchłań głupoty poprzez amalgamaty z pogranicza banału podzielają tylko artyści i opozycja. Dorota Masłowska, pisarka, nazywa społeczne ogłupienie debilozą wyrażająca się w kolokwialnym języku idolach ustawianych przez media i błogosferę. Jeżeli za 100 lat pod warunkiem, że jako ludzkość przetrwamy, ktoś zechce badać społeczeństwo początku XXI wieku a polem badań będą media, ten napewno zamyśli się, czy warto było trwać. Idolem, czyli celebrytą, zatem kimś znanym, zostaje się wyłącznie z powodu, że jest się znanym. Jeśli wspiera tę niewiarygodną pozycję sława mamy czy taty albo wynagradza ją pracowitość – ta jednak niczego nie gwarantuje – to naprawdę można poczuć się ważnym i potrzebnym. Jak na przykład Marta Kaczyńska. Bratanica prezesa rządzącego prawem kaduka zakulisowo Polską, jest znana głównie z ekstrawagancji obyczajowych. Okazuje się, że zachęcona banalnie lekkim chlebem felietonisty uprawia tę formę z niegasnącym zapałem. Mianowicie – zajęła się ostatnio psimi salonami piękności w Szczecinie. Pani Marta mając pół kolumny w tygodniku postanowiła podzielić się – rasowa felietonistka – bezradną konstatacją, iż nie rozumie, dlaczego w Szczecinie jest tyle psich salonów. Strzyżenie i mycie szczecińskich kundli według Kaczyńskiej dowodzi upadku szczecińskiej gospodarki, która dotąd stała stocznią. Ale ta upadła i upadł cały przemył, a wredna Platforma nie zatroszczyła się o nic i o nikogo. Szczecinianie musieli wyjechać za chlebem, a miasto zeszło na psy. Pani Marcie można podobnych pomysłów podrzucić więcej np., dlaczego w niemieckim sąsiedztwie jest tyle polskich fryzjerów(Ludzkich)!, agencji towarzyskich oraz sprzedawców krasnali, ale ta informacja nie rozwija żadnej wiedzy o współczesności, choć daje zarobić pani, bogatej bez zajęcia, zarazem alarmując: mądremu bieda.
***
Kolejna pani nie pisze co prawda felietonów (chyba), bo jest aktorką ,nazywa się Maria Seweryn, znana głównie z faktu, ze jest córką Krystyny Jandy a ojczulek to Andrzej Seweryn , jako taki. Pani Marianie jest nam znana z jakichś ważnych ról teatralnych czy filmowych, ale udzielając wywiadu, przybiera idiotyczny heroiczny, pusty. „Jestem na zakręcie, informuje artystka dramatyczna Seweryn. Zawodowym i życiowym, Być może to ostatni, w jaki przyszło mi wejść. Ale przede wszystkim wracam do pracy w teatrze. Z wielka radością znów pracuję. Po o tej przerwie mam poczucie, że gram trochę inaczej. Coś się we mnie uwolniło, przełamało. To niezwykłe interesujące. I tak dalej bla bla bla. Nawet kiedy nie ma się nic konkretnego do powiedzenia, skończyć trudno. Kiedy człowiek dojrzewa przewartościowuje pewne rzeczy, bo wiele spraw ma chwilowy i tymczasowy charakter. (tu artystka odsłania swoje najintymniejsze sekrety). I tak dalej bredzi o wszystkim i o niczym.
***
Owe damy wychynęły ostatnio z Internetu, mają prawo do popisywania się indolencją i bezmyślnością. Nie ma bowiem prawa, aby im tego wzbraniać. Panie owe istnieją wcale nie z powodu, że ich myśli drukiem spisane nie są wiele warte, ale dlatego, że ktoś te wypociny kupuje i czyta. Nawet, kiedy się później z tego śmieje. Ale skoro zacząłem Gribojedowem, to skończę Gogolem parafrazując go: Z kogo się dobrzy ludzie śmiejecie, z samych siebie się śmiejecie… Niepokalanie poczęci.
Ot, co…
(CDN)