bał tik tik
Marek Górynowicz
Pukam do drzwi
teraz wystarczy pozbierać
wszystkie ryby z chmur
rzucić słońcem o ziemie
jak szklanką w chwili złości
na niedokończonym horyzoncie
domalować radosnego Boga
i mamy chaos nie tylko w pogodzie
a niech pada próżny deszcz
w promocji są parasole
i gumowe wieloryby
Idziemy pustą plażą
dziś nie ma nawet komorników
stopy kaleczą wyrzucone muszelki
przy bursztynowej herbacie
upragniony pocałunek
lubię ten wiatr od morza
o słonym poranku