Przydworcowe
Marek Górynowicz
noc pomarszczona
przytulona
do zimnej ściany
kilka godzin temu
turlało się tu słońce
w ostatnim pociągu
na ulicach złachmanione chmury
niedokończone pety
obelgi i rozmowy
na dworcu
cisza mącona chrapaniem
rozmemłane twarze
śpią na wydechu
w głąb miasta
betonowe schody
windy i wyspy zielone
na słupach świecą kocie źrenice
zaginął Wood ufny łagodny
zaszczepiony wykastrowany
rano stąd wyjeżdżam
facet w bluzie w kocie łapki
coś mruczy pod nosem