wtorek
Marek Górynowicz
dziś byliśmy tu pierwszy raz
pierwszy raz spadł śnieg
zapachniało zimą
lubię kolorowe rękawiczki
zapach drzew i ten magiczny las
czasem sarny ranią błogą ciszę
po drugiej stronie wiatru
kołysze się nagie miasto
pusty pociąg kończy bieg
w tłumie morsów
samotność rozdaje karty
dama pik puszcza oczko
za oknem
worek zamrożonych snów
i sople niespełnionych marzeń