Moja Apokalipsa (z cyklu Stan Rzeczy)
Marian Jedlecki
Czasem nagle Natura
uderza mnie w moich zmysłów twarz
jestem zmieszany zaniepokojony i chcę to zrozumieć
nie wiedzieć dobrze jak, po co ani co
dlaczego?
bo nikt mi nie nakazał zrozumienie
bo wszystko wszystkości i tak jest
jakie jest
i tak jest
jak jest
przyjmę to ale nie podziękuję jak „Miles Priscilli”*
aby nie „drogowskazić” ważności swojej
a jednak wyróżniam się z Niebytu
ułomną własną filozofią
szukam własnej wartości
czasem malejącej jak codziennie
przez przełamaną szufladę butów
ale ciągle ogromny w moim mniemaniu
z Kalwarią jaką jest Kochanie
matko od różańca –
dotknij mnie uczuciem bo miłość o której mówisz
tylko ona może być dla mnie Początkiem
wtedy wybiegnę z objęć samotnego pokoju
zdobędę kromkę czerstwego chleba –
wymodlonego –
i dam tej niewidzialnej nierealnej
ale niezbyt odległej od słów
które dają się same i zapadły w duszę
a wtedy stanie się moja Apokalipsa
*Postacie z opowiadania Longfellowa pt „Courtship of Miles Standish”