Uśmiech węgierskiego kucharza
Kamil Olszówka
I.
Gdy z utęsknieniem wspominam wakacje,
Jedno wspomnienie wybija się przed inne,
Jest nim serdeczny uśmiech węgierskiego kucharza,
Zaklęty w idealnie przyprawionych potrawach,
Ten niezmienny podziw i zachwyt,
Tradycyjnie odmalowujący się na twarzach wszystkich,
Po raz pierwszy nieśmiało kosztujących,
Potraw przez Mistrzów węgierskiej kuchni przyrządzonych,
I serdeczny uśmiech spoglądającego ukradkiem węgierskiego kucharza,
Widzącego zdumienie odmalowujące się na twarzach,
Kosztujących jego potraw z całego świata ludzi,
W starym Mistrzu rzewne wspomnienia budzi,
U niejednego starego kucharza,
Smak tradycyjnych węgierskich potraw,
Przywołuje bezcenne wspomnienia z dzieciństwa,
Gdy identyczne dania przyrządzała jego babcia…
II.
Gdy węgierscy gujasze przed tyloma wiekami,
Ukochane swe danie przez stulecia przyrządzali,
Gdy na rozległych węgierskich równinach,
Wypasali przez lata swego bydła stada,
Z posiekaną cebulą kawałki mięsa smażąc,
Serca swoje od pokoleń w to wkładając,
Stworzyli przed wiekami węgierskie danie narodowe,
Z czasem od nich samych „gulaszem” nazwane…
Niezwykły smak węgierskiego lecza,
U starych hungarofilów budzący najskrytsze wspomnienia,
Ten kolor złocisty i smak cudowny,
Niekłamany zachwyt u kosztującego rozniecający,
Gdy na tle chmurnego węgierskiego nieba,
Jedyny taki w świecie smak węgierskiego lecza,
Wieczorną porą nieznane emocje rozbudzał,
W głębi duszy zapisując najskrytsze z Węgier wspomnienia…
Ten smak wyjątkowy,
Który szedł w parze z powiewem wiatru wieczornym,
Gdy wieczorny wietrzyk twarz moją owiewał,
A węgierskie potrawy rozpuszczały się w mych ustach,
Gdy cudowna węgierska pogoda,
Każdego bez wyjątku pozytywnie nastrajała,
Duszę moją pozytywną energią napełniała,
W wakacyjne wieczory tak pozytywnie nastrajała…
Jak długi i szeroki cały świat,
Jedyny taki w całym świecie smak,
Aromatycznych paprykarzy,
Pikantnych gulaszy,
Wybornych mięs smażonych,
Delikatnej jagnięciny pieczonej,
A wszystko to przyprawione niepozornymi,
Węgierskich przypraw ziarenkami małymi…
III.
Węgierskich przypraw deszcz złoty,
Na przyrządzane potrawy padający,
Z drewnianych przyprawników misternie zdobionych,
W węgierskich rodzinach z pokolenia na pokolenie dziedziczonych,
Smaki pięknych, słonecznych Węgier,
W małych, niepozornych ziarenkach przypraw zaklęte,
Węgierskiej kuchni stanowiących kwintesencję,
Potrafiących zaskoczyć najwybredniejsze podniebienie,
Małe, niepozorne ziarenka węgierskich przypraw,
Skrywające w sobie wyborny aromat,
Najlepszą gwarancją będące,
Rozmaitych potraw przyprawionych idealnie,
Wyszukanych i złożonych potraw radosne komponowanie,
Ukrytego w nich smaku i piękna radosne wydobywanie,
Nakładaniem na półmiski swego dzieła wieńczenie,
Niepowtarzalnym smakiem każdorazowe się zachwycanie,
Do doskonałego smaku ciągłe dążenie,
By wydobyć go z potrawy każdej,
Staranne, pieczołowite zabieganie,
Arcydzieł węgierskiej kuchni szerokim uśmiechem wieńczenie,
Jedyny, niepowtarzalny smak,
W tysiącach pochwał każdego dnia,
Wyrażany na całym świecie,
Wszędzie gdzie węgierskiej kuchni gości wspomnienie,
I najsłynniejsi kucharze z całego świata,
Nie powstydziliby się w swoich restauracjach,
Węgierskiej kuchni smaku wyjątkowego,
Na węgierskich stołach codziennie goszczącego,
W tym kryje się węgierskiej kuchni esencja,
Poetyckim językiem spisana tajemna receptura,
Której nie zawierają stare księgi kucharskie,
A która węgierskiej kuchni duszę oddaje…