Bezdomność
Elżbieta Andrzejewska
Kobieta z pieskiem mija posesję mojego domu
za nią podąża mama z dzieckiem
starzec bezdomny z dorobkiem swojego życia
na wózku dziecięcym
pogubiony młody człowiek.
ilekroć się spotykamy prosi o dwa złote
mówi,że ludzie nie rozumieją bezdomności
ma szklane spojrzenie i mówi ładnym językiem
zawsze dziękuje za zatrzymanie
mówiąc najważniejsze że pani ze mną rozmawia
jakby odczuwał wielką ulgę w powszechnie panującym
deficycie niezrozumienia.
Bezdomność ma tak różnie oblicza
niekiedy jest to bezdomność serca
które nie ma się gdzie ogrzać i bardzo ceni życzliwe słowo
lub nigdy nie zaspokojony głód troski
czy też miłości
którą potęguje utrata miejsca do mieszkania.
Różnie o nich mówią
ale to przecież ludzie
których upośledził los
a raczej przejaw jego nieprzychylności.
Wybrzmiewa muzyka życia
w molowym wymiarze dźwięków
symfonii pojedynczego życia
nad którym można się pochylić
i warto.
Tak nie wiele trzeba
Tak niewiele…