“Gdy widzimy już tylko to, co chcemy widzieć, osiągnęliśmy duchową ślepotę“. Marie Ebner-Eschenbach.
Jesteśmy, istniejemy, istnieć będziemy i choćby nie wiadomo jak nieprawdopodobnie to brzmiało, tak w istocie jest. Czy wiesz, że wszystko, co jest na tym świecie składa się z tych samych atomów? Wyobraź sobie kilka pierwiastków – węgiel, wodór, azot, utworzyło coś, co trochę później (w skali istnienia wszechświata, oczywiście) dla własnej potrzeby wymyśliło moc nadprzyrodzoną, straszą nawzajem, szafują nią nagminnie.
Czym jest to wszystko? Czym jest to wszystko, co możemy poczuć, dotknąć, zobaczyć uzbrojeni w synapsy? Czy energią zagęszczoną do tego stopnia, aż stała się materią? Tak, to materia powstała z energii o niesamowitej gęstości, przez co stała się widoczna nieuzbrojonym w teleskopy okiem. My, ludzie także jesteśmy polami energii, które manifestują się jako Homo Sapiens, z wewnętrznymi narządami, zmysłami i całym swoim draństwem zakodowanym w pokręconej psychice. Czy tak naprawdę to wszystko, czego możesz dotknąć, jest tym prawdziwym, ostatecznym? Powinniśmy czuć puls świata, to jak oddycha i żyje razem z nami, w nas, gdzieś w czasie. Powinniśmy widzieć energię, która jest wszystkim, jest też nami, energię, o której zapomnieliśmy. Skupiamy się bardziej na tym, co energia manifestuje, niż na tym, czym jest oraz jak z nią współistnieć. Zjawiska atmosferyczne, ziemski magnetyzm, dźwięk, zapach, promieniowanie, energetyka, reakcje termonuklearne – wszystko jest energią, która manifestuje się w takie wytwory. Zaczęliśmy na tyle drenować, to, co energia tworzy, że całkowicie zapomnieliśmy o niej, o energii, która jest matką prapoczątku i budulcem wszechświata.
Zastanawiamy się skąd to wszystko się wzięło? A przecież ta wiedza jest na wyciągnięcie ręki! Jednak, jeśli dalej ludzkość nie pozna własnych korzeni, to dalej będzie trwać w przeświadczeniu, że powstała, bo Adam chędożył z Ewą albo przez przypadek, który wytworzył miliardy form życia na niezliczone sposoby i formy. Jak bardzo przypadkowy był ten “szczęśliwy przypadek”? Nie dajmy się zwariować. Otóż wszystko, co jest, nie jest dziełem przypadku. My, ludzie nie dostrzegamy, w jak pięknym świecie żyjemy. Patrzymy na kwiat mówiąc, że jest ładny, ładnie pachnie i na tym koniec. Niektórzy mają wiedzę, że jest rośliną, która ewoluowała, że dopiero w czwartorzędzie ery kenozoicznej upodobniła się do dzisiejszych roślin, w których to roślinach zachodzi fotosynteza, że chlorofil, to jego źródło pozyskiwania energii. itd., że teorię ewolucji podzielili pomiędzy siebie Darwin i Lamarck, chociaż i oni, tak naprawdę, genezy powstania nie wyjaśniają.
W dzisiejszych czasach, pierwsza lepsza forma istnienia posiada, więcej uczuć i życia niż cały gatunek ludzki. Bo nawet roślina jest manifestacją energii sensu stricto, niezakłóconej.
Dlaczego tak się dzieje?
W dużym uproszczeniu, rzecz oczywista, powiem, iż przez setki lat ludzkość była odcinana od prawdy. Działania kościoła, sobory, retuszowana na doraźne potrzeby ewangelia, wycinanie całych fragmentów Biblii, zamazywały prawdziwość faktu, że każdy z nas jest Bogiem, że każdy z nas jest budulcem, elementem wszechświata. Daliśmy się pozamykać w klatkach myśli, poprzez obdarowanie zaufaniem grupki inteligentnych cyników, którzy werbalnie głoszą, że niby wiedzą, czego chce Stwórca. Wystarczy przypomnieć sobie bezczelną arogancję i zarozumiałość księży, którzy obłudnie udają, że wiedza wszystko o erotyzmie, małżeństwie i wychowaniu dzieci. Pytam, skąd taka wiedza, skoro obowiązuje ich celibat? A o wstrzemięźliwości nawet nie wspomnę. Bozia, ty wiesz jak jest… Jednakże wszelkie rekordy buty i arogancji biją politycy, co to nie radzą sobie z problemami we własnym domu, a zapewniają nas, iż poradzą sobie z problemami ludzkości. Strach pomyśleć, co to będzie, kiedy zagrożeni utratą władzy jedni lub drudzy sięgną po ten budulec, z którego utworzyło się wszystko to, co istnieje. A jest to bardzo realne. Przynajmniej w skali tego świata.
Tak… oni mogą podać sobie rękę, bo są siebie wzajem warci… Tutaj tylko chodzi o władzę na barankami, wyborcami (wybrać właściwe).
Jeżeli teraz powiem, że w drodze niewyjaśnionej przyczyny, jesteśmy wynaturzonym protonem, to wcale nie odkryję Ameryki. Natura o tym wie i w jakiś sobie znany sposób, zastosuje swoisty “wyłapywacz zlej energii’ – taki naturalny piorunochron. Wyczyści zainfekowane miejsca dla innych, pewnie lepszych, bo zrównoważonych protonów i elektronów, jader atomowych, ciemnych dziur i tego, z czego składa się “zdrowy energetycznie wszechświat”. Ale będzie to świat bez gatunku Homo Sapiens… bo rozumu u niego “za grosz”…
Ot, co…