Żniwiarz
Bronisława Góralczyk
Pszenicę kosili w pełnym słońca żarze,
a żyto już blisko wieczora.
I teraz znużeni, zmęczeni żniwiarze
wracają do domu. Wszak odpocząć pora.
A żniwiarz Walenty – brudny, zlany potem
i mocno strudzony, usiadł pod parkanem
i pomyślał: – Spocznę… Umyję się potem,
a po chwili zasnął! Zbudził się nad ranem…
i zwlókł się do chaty. Głodny i zmęczony,
ledwie próg przekroczył, ale odzież zrzucił
i z brudu się obmył. Pojadł (odświeżony,
przebrany na nowo)… i na pole wrócił.
Gliwice 20.07.2007 r.