Wędrówka, która miała nie mieć końca…
Bronisława Góralczyk
Uginam się pod ciężarem życia.
Niosę na plecach
wór wspomnień i przeżyć…
Nade mną sroka
do drzewa swe żale “wygłasza”,
a obok się wlecze bezdomny niemowa,
co gada do siebie na migi…
Skradam się pod mostem,
gdzie mysz o jabłko
wykłóca się z jeżem,
a liść pożółkły,
co z wiatrem wiosennym się przywlókł,
na moim ramieniu
jak żagiel samotny osiada…
Przechodzę przez jezdnię,
niechętnie, bo światło za szybko się zmienia,
a tempo mych kroków maleje…
i oto nadjeżdża szalony autobus,
co nogi podcina jak kosa…
i bagaż mych przeżyć gdzieś znika, odchodzi,
a ja się unoszę jak piórko…
Gliwice 13.05.2019 r.