wiersz podróżny
Marek Górynowicz
patrzę jak idą gęsiego
w mętnej jesieni
wszyscy mamy podobny zarys ciał
różni nas tylko kąt nachylenia do telefonu
i poziom jasności
wyświetlacza
w sercu miasteczka
między Carrefour Express
a Żabką
jest cerkiew niebieska
i kościół św. Anny
dalej błąkają się łby
szarych uliczek
za rogiem
tli się połóweczka
księżyca
na pustym dworcu
hand luggage obcego pochodzenia
i naderwany rozkład jazdy
zbliżam się do krawędzi peronu
opóźnienie może ulec zmianie