zamknięty
Jarosław Pasztuła
zamknięty wątek
w pomieszczeniu ze szkła
zanurzony w mydlanej bańce
z myślą w niewoli własnego ja
uwolnij się od siebie
jak bociany opuść gniazdo
gdy tak nadejdzie jesień
nie patrz na spadające żółte liście
zrywają z kalendarza kartki mija dzień
machając przed nosem tlącym papierosem
starego miasta mury miejskie są szare
nocą gdy śpisz lubię spacerować do świtu
nie kłam kochanie że będzie dobrze