listopad w parku
Jarosław Pasztuła
liście lecą z drzew wprost na alejki
ławki ustawione by przysiąść odpocząć
zachwycony kolorami pustką i szelestem
zamykam oczy resetuję myśli czuję ulgę
słońce chyli czoła ku zachodowi
opada lekko księżyc w nowiu gdzieś daleko
po drugiej stronie ziemi wstają ludzie do pracy
zapada zmrok wieje chłodem wstaję było tak dobrze
powolnym krokiem dynamicznie wracam do domu
spotykam po drodze znajomych omijam szare bloki
zadumany lecz zadowolony rozwiązuję problemy
chcę odpocząć zanurzę się w głębokim śnie
liście lecą z drzew myśli błądzą w głowie
rozprasza je cisza i wiatr wokół mnie
ktoś gdzieś pędzi ktoś zawraca i wraca
każdy jak ptak podąża do gniazda