Życie jest okrutne
Janusz Strugała
Opuściłem skrzydła.
Przystanąłem na skraju urwiska.
Na dole życiem pisane książki.
U góry projekcja niewydarzonych dni,
schowanych za chmurami niepewności.
Gram na strunach zachwytu.
To niespodzianka.
Poczułem ciepło twoich diamentów
pod skrzydłami.
Rąk i myśli pisanych tęsknotą.
Księżyc ułatwił postrzeganie,
rozjaśnił ciemne obłoki.
Trudna decyzja…
Rozpostarłem je i uniosłem wysoko.
Odlecieliśmy do krainy pijanych uniesień.
Tam mieliśmy wszystko osnute łonem miłości.
Nie stygła.
Warkocze błogich zbliżeń
splotły dni i noce.
Pragnieniami bezwstydnie
uciekaliśmy w zaświaty,
gdzie nie spotkasz oziębłości
ni bezdomnej czułości.
Życie jest okrutne.
Raj był jak wybuch wulkanu.
Lawa spłynęła po sercach.
Emocje przygasły.