Moje smutki
Wanda Frydrychowicz
Gdy wieczory długie ciemne
wtedy to wstępuje we mnie
Już się nie chce biegać, skakać
wręcz przeciwnie chce się płakać
Wiatr w ciemnościach mocno wieje
on odbiera mi nadzieję
ostatnie liście z drzew opadają,
te liście umysł mi zaśmiecają
Okno w pokoju już deszczem płacze
więc przez łzy te smutki zobaczę
niebo ponure, słońce nie grzeje
to przez to słońce, tracę nadzieję
Chmura szarością się do mnie szczerzy,
że jest mi smutno nikt w to nie wierzy temperatura za oknem niska –
to ona właśnie mi smutek wciska
W radiu się sączy smutna muzyka,
radio mnie także smutkiem natyka
srebrny ekran smutkiem zieje,
więc jak można mieć nadzieję
Lecz gdy masz Kogoś – kto Ciebie kocha
odejdą smutki – wróci radocha
bo ciepłe dłonie, wesołe oczy,
mocne uściski, uśmiech uroczy,
Do tego mądre I szczere słowa
wtedy się cały ten smutek chowa
Wróci radosne, pogodne dni bo jesteś zawsze obok mnie Ty
Wtedy cały ten smutek się chowa