Oni

Oni
Bronisława Góralczyk

Ich goście w dal odjechali,
a oni, choć sami zostali,
już nie trzymają się czule za ręce…

A ciągle jeszcze przecież młodzi,
więc czemu smutne każde chodzi
i czemuż tak strapieni wielce?

Ona już sobie nie podśpiewuje,
on nowych wierszy nie pisze;
każde się tylko po domu snuje,
i czasem stuknie w klawisze.

A wczoraj jeszcze byli szczęśliwi,
on pisał wiersze, ona mu śpiewała…
Dzisiaj już jedno na drugie się krzywi,
jakby się szorstkość z wrogością spotkała…

Jakieś pretensje szemrają w ciszy,
snując się obok w zupełnej obcości…
I jedno drugiego, jakoby nie słyszy,
a każde w sercu ma zadrę żałości…

Powiedziała o nich ciotka jego, Zocha:
– Oni się chyba przestali kochać…
Nie ma w nich nawet krzty życzliwości…

Więc dosyć tego! – Mam na to radę:
– Już jutro z rana po lubczyk jadę,
bo jakże im żyć bez miłości!

Gliwice 12.10.2007 r.