O granice milczenia
Zapytam krawędzi
O jej sens ryzyka
Poszukam tajemnicy
Między pięknem
A fantazją
Zasieję ziarenko kończyny
Na znak życia
Opowiem Ci balladę
Mojego bycia
Przy blasku księżyca
Będziemy się tulić
Pomiędzy
Ciszą a CISZĄ
Z szeptu ust malować obrazy
Drogowskazem serca
Się kierować
Fantazji puszczą wodze
Przepleciemy okruchy znaczeń
W tajemnicy słodkiej
By móc
Jej dotykiem musnąć
Tę garstkę uczuć
Słodkiej chwili
Jak promień jasny
Przyodziany polnym kwiatem
Labiryntem ścieżek
Pisanych dłonią dźwięków
Do podniebnych lotów
A zatem
Ułóżmy z nich miłość
W różanym ogrodzie
Przyodzianą dniami
Upalnego lata
Zakochanej pary
…
Tęsknię za tym
Jak za pięknym zachodem słońca
By powitać nowe świty