jesienne serpentyny
srebrne nitki
huśtawki
zasiadają na nich wieszczowie
choć skrzynka wciąż pusta
tu brak adresata
nadawcy
może list porwał wiatr
co zdźbła jeszcze zielonej trawy
kołysze
wokół tysiące tchnień
a jakby nikogo nie było
nawet w mieście
czerwony parasol wyróżnia się
we wrześniowym deszczu
tu samotność pełza w ulicami