Wspominam swoje dzieciństwo
barwne cudowne miłosne lata
byłem wtedy lotny niczym ptak
chłonny życia jak wody kwiat
Zbierałem małe kamyczki
miałem album i znaczki
wierzyłem że przemówi wiewiórka
i że zaprosi mnie do tańca
biała rozleniwiona chmurka
Robiłem kolorowe latawce
i biegłem z kolegami
przez ogromny świat
mówiłem Halo Uwaga
jestem w Afryce już
Puszczaliśmy rzeką papierowe okręty
pokonując fal morskich ornamenty
zrobiłem indiański pióropusz
i ruszyłem w tropikalny busz
piłce byliśmy wierni
z nartami za pan brat
A w domu w każdym kącie
czekała na mnie miłość
i spojrzenie dobrotliwe mamy
i pomoc nieodzowna taty
Wieczorami uśmiechałem się
do księżyca i gwiazd
podziwiałem mały wielki wóz
potem na łóżku marzyłem długo
żeby tak chociaż raz
na księżycowym rogu siąść