Tańczyć uwielbiała
otoczona przyjaciółmi
jak chleb powszedni
radość i szczęście jadła
w całusach promieni
Kilka brutalnych dłoni
owłosionych klat
i naraz pękają
stuletnie buki
gałęzie trzaskają
kręgi poniżenia
płacze psychika
Niemożnością leży
w dno ziemi wbita
na sprawiedliwość
z nadzieją czeka
Kiedy jej odrosną
skrzydła witalności
nie wiadomo