Dotykał i pieścił jej delikatne ciało –
mrocznymi pocałunkami wsysał się w usta
kiedy jego żądła w szyję się wbijały
łaknął słodkiej krwi jak namiętności
sycił się każdą najmniejszą kropelką
w mroku nocy miał postać nieziemską
grozą i chłodem od niego wiało
upiorna twarz spryskana krwią była
sycił się nią – wciąż mu było mało
trzymając w uścisku tulił ją do siebie
jak czuły kochanek spragniony miłości
potem pozostawił jej skażone ciało
w poświacie księżyca –
nieruchome i blade na trawie leżało