Kudłate myśli koronawirusa w kwietniu.
Antonina Marcinkiewicz
[humoreska]
– kupą panowie kupą
bo kupy nikt nie ruszy –
i poszli kupą po cmentarzach
koronawirus ich nie przerażał
limuzyny i ochrona
twarz maseczką zaczerniona
dziennikarze błyski fleszy
koronawirus się ucieszył
przed prezesem pochylił koronę
i odfrunął w inną stronę
usiadł w oddali na krzyża ramieniu
i kontemplował chwilę w milczeniu
– prezes – myślał – co za gość
dlaczego go mają dość
niczego przecież się nie boi
ludzie w domach się zamknęli
a on na cmentarzu stoi
mistrz pomysłów zakres swobody wytycza
nocą aktywnie pracuje
dzieli nagradza rozlicza
świta wpatrzona uniżenie
nieświadoma ulotności zdarzeń
w ugrzecznionych maskach akceptacji
z ambicji a trochę z nawyku
zabiega o miejsca w szyku-
zaczął krążyć przebiegły wirus
ciągnąc za sobą odłamki ciszy
mijanych pustych cmentarzy
zbuntowanym spojrzeniem
wnikliwie penetrował otoczenie
– nietykalni – myślał
– do czasu –
i zaczął podśpiewywać sobie pod nosem
– przyjdzie taki czas, przyjdzie czas –
a potem
wziął głęboki oddech
i okaleczył przestrzeń krzycząc donośnie
– czy chcecie czy nie chcecie
ja na długo obejmuję prezesurę
na całym waszym świecie –