Nieproszony gość
Teresa Ostrowska
Wąż szukał ochłody
Bo upał doskwiera,
Więc się na wycieczkę
Do ludzi wybiera.
Tu wszędzie gorąco:
Piasek w brzuch go parzy,
Więc chłodna posadzka
Wężowi się marzy.
Wślizgnął się po schodach,
wreszcie chłodniej nieco
a tu już straszliwe krzyki jakieś lecą.
Piszczą strasznie dzieci,
Ktoś ratunku woła,
Zaraz też syrenę
Słychać dookoła.
Już pędzą strażacy
na pomoc rodzinie,
Przecież z hartu ducha
Każdy strażak słynie.
Zaraz sposobami
złapią tego gada
niech się już nie trwoży
rodziny gromada.
Co za straszna żmija
Weszła nam do domu,
Szczęściem nie zrobiła
krzywdy tu nikomu.
Już gad jest złapany,
Strażak w worku niesie,
Biednego zaskrońca
Wypuści znów w lesie.
Cóż więc nie za długo
Zażył wąż ochłody,
Musi biedaczyna
poszukać gdzieś wody.
Bo nie może liczyć
On na pomoc ludzi
Skoro tyle strachu
Każdy wąż w nich budzi.